Skoro nie chcieliśmy spalarni, to ich nie mamy. Mamy za to tysiące, a może nawet dziesiątki tysięcy domowych kominów, z których każdego dnia wylatują dioksyny, furany i całe to dziadostwo, którego tak bardzo obawiali się przeciwnicy spalarni. Tyle że dziś jakoś nikt nie protestuje. Nie krzyczy "stop", nie wietrzy spisku. Udajemy, że nie widzimy związku między kopcącym na żółto kominem sąsiada a smrodem, który nieznośnie drapie nas w gardle.
Za "bajtla", gdy odwiedzałem mieszkającą w familoku babcię, czasem zdarzyło mi się wrzucić do pieca jakieś śmieci. Nie miałem wtedy bladego pojęcia o dioksynach, smogu i pyle zawieszonym. Pamiętam natomiast, że "hasie", czyli popiół z domowego pieca, świetnie sprawdzał się podczas zimy jako środek do posypywania oblodzonego chodnika.
Powszechne (nie bójmy się tego uogólnienia) przyzwolenie na palenie śmieci w domowych piecach musi budzić co najmniej zadumę. Nawet najbardziej nierozgarnięty osobnik raczej nie ma złudzeń co do tego, jakie "walory zdrowotne" może mieć taki żółty dym. Oczywiście, możliwość zaoszczędzenia paru groszy na pewno kusi.
Może jednak wyjaśnienie zagadki jest zupełnie inne? Może ja o czymś nie wiem? Może palenie śmieci w domowym piecu i rozrzucanie "hasia" na chodniki to jakiś element naszej tradycji? Tak samo cenny i godny pielęgnowania jak sztuka wytwarzania krupnioków i śląskiego kołocza? Bo jeśli nie, to ja tu czegoś jednak nie rozumiem.
Michał Wroński
dziennikarz
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?