Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie wpadki Grzegorza Laty

Rafał Musioł
Grzegorz Lato nie będzie kandydował na stanowisko prezesa PZPN. Nic dziwnego, że stracił poparcie, skoro jego kadencja była pełna wpadek. Pisze o nich Rafał Musioł

To największa klęska w karierze Grzegorza Laty. Oddanie walkolwerem intratnej posady prezesa PZPN stanowiło jednak naturalną konsekwencję jego czteroletniej działalności. Były król strzelców mistrzostw świata dokonał bowiem rzeczy niemożliwej: sprawił, że zaczęto tęsknić za jego poprzednikiem, Michałem Listkiewiczem, który zresz-tą ma spore szanse, by w nowym rozdaniu odrodzić się w roli wiceprezesa. Ale do rzeczy: przypomnijmy sobie, jak Grzegorz Lato sam wbijał sobie gwoździe do prezesowskiej trumny. Czyli, cytując ustępującego szefa polskiego futbolu, szczerze panu powiem, że w pamięć zapadną nam...

Wojna futbolowa

Jeśli Ukraina ma kłopoty, Euro 2012 możemy zorganizować z Niemcami - wypalił Lato tuż po tym, jak w 2008 roku wygrał prezesowskie wybory.

- Grzegorz popełnił fatalny błąd polityczny - błyskawicznie skomentował wypowiedź Laty Zbigniew Boniek. - To pewnie efekt euforii po wyborach - tłumaczył Zbigniew Koźmiński, który sam słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi.

Wpadka była jednak poważna. Stwierdzenie Laty cytowały wkrótce wszystkie europejskie agencje, Ukraińcy zagotowali się ze złości, a Niemcy ze śmiechu. Na szczęście wszyscy utrzymali nerwy na wodzy i wojna futbolowa jednak nie wybuchła.

Zakopiańskie hehehe

W styczniu 2009 roku Lato, jak tłumy rodaków, przybył do Zakopanego, by wspierać Adama Małysza w konkursach Pucharu Świata. Zawody na Wielkiej Krokwi to także wydarzenie towarzyskie, a w takich okolicznościach przyrody prezes PZPN czuł się jak ryba w wodzie.

Atmosfera Lacie przypadła do gustu, towarzystwo też, więc w środku nocy wrócił do hotelu wyraźnie rozanielony w towarzystwie sekretarza Zdzisława Kręciny. Traf chciał, że w tym samym hotelu znajdowało się biuro prasowe. Kręcina, który na świeżym powietrzu nie zasypia tak łatwo jak w samolotach, wykorzystał wszystkie talenty, by stan szefa zamaskować. Donośnego "hehehe" po kiepskich dowcipach (to też znak firmowy Laty) nawet on nie potrafił jednak zagłuszyć.

Bohater z internetu

Jak się 2009 rok zaczął, tak skończył. Prezes PZPN został bohaterem YouTuba, gdy w sieci pojawił się filmik z jego wypowiedzią z konferencji UEFA na Maderze. Internauci uzupełniali filmik wpisami "gdyby ktoś nie zrozumiał: pan Lato mówi po angielsku". I nie chodziło nawet o to, że w wypowiedzi znalazł się także błąd rzeczowy: szef PZPN zamiast o mistrzostwach Europy mówił, ku konsternacji zebranych, o mistrzostwach świata ("World Cup").

Lato w ogóle do publicznych wypowiedzi nie miał szczęścia. Nawet gdy zebrało mu się na firmową szczerość i przed kamerami poinformował o zwolnieniu Leo Beenhakkera, zebrał cięgi za to, że najpierw nie poinformował o tym samego zainteresowanego.

Taśmy Kulikowskiego

Wspomniana wcześniej zakopiańska lojalność Kręciny nie na wiele się zdała. W 2011 roku wybuchła afera taśmowa. Biznesmen Grzegorz Kulikowski nagrał rozmowę z - prawdopodobnie - Kręciną, które miały dowodzić korupcji przy budowie nowej siedziby związku. Na taśmie słychać m.in. zdania: - "Nie wiem, jak to odbierze, ale myślę, że powinniśmy się zrzucić na Grzesia...", "Słuchaj, ja myślę, że nie powinniśmy go tak od razu rozpieszczać. Myślę, że najpierw po pięć dych i damy mu stówkę, co?".

Lato od początku afery sprawiał wrażenie pewnego siebie. Ostatecznie poświęcił Kręcinę, doprowadzając do odwołania go z funkcji sekretarza. "Super Express" napisał niedawno, że przy podejmowaniu decyzji popełniono błąd, który sprawia, że jest ona nieważna. Tak czy inaczej Kręcina nie zapomniał Lacie tego ruchu i postanowił ubiegać się o prezesurę, co odebrało Lacie co najmniej kilka głosów i uniemożliwiło zdobycie wystarczającego poparcia, by starać się o reelekcję.

Wisienką na torcie afery była wizyta szefów PZPN z Latą na czele w Sejmie, gdzie zostali przesłuchani przez członków Komisji Sportu.

- Musimy już lecieć na lotnisko, ale gdyby były jeszcze jakieś pytania, to po powrocie chętnie weźmiemy jeszcze udział w takim spektaklu - oświadczył prezes PZPN i wraz z przybocznymi wyszedł z sali. Nawiasem mówiąc, posłowie byli do tej konfrontacji przygotowani fatalnie.

Brzydka pogoda i Klub

Z kibicami Lato nigdy nie miał łatwego życia. Prawdziwa wojna wybuchła, gdy do wiadomości publicznej przedostały się opisy finansowego eldorado w PZPN. 50 tysięcy prezesowskiej pensji - Lato potwierdził jej wysokość przed komisją sejmową - i gigantyczne premie (w 2009 roku podzielono między członków zarządu 310 tysięcy złotych) zderzyły się z wysokimi cenami biletów na mecze kadry. W efekcie kibice zbojkotowali mecz ze Słowacją, co Lato tłumaczył... brzydką pogodą.

Ale na tym się nie skończyło, bo PZPN powołał do życia Klub Kibica Reprezentacji. Jego członkowie mieli pierwszeństwo (w praktyce niemal wyłączność) na zakup biletów. Tyle tylko, że zapisując się do KKR trzeba było wnieść opłatę, co fani potraktowali jako haracz. W kwietniu 2012 pojawiła się informacja, że Klub przestanie istnieć. Wystarczy spróbować kupić bilet na październikowy mecz z Anglią, by przekonać się, jak wygląda prawda.

Odlot Orzełka

Na kilka miesięcy przed Euro 2012 zaprezentowano nowe stroje dla kadry. Traf chciał, że reprezentacja zagrała w nich po raz pierwszy w dniu święta narodowego, 11 listopada 2011. Na koszulkach zawodników zamiast godła pojawiło się logo PZPN. W powszechnej opinii chodziło o zyski ze sprzedaży nowych wzorów koszulek w sklepach.

Afera zataczała coraz szersze kręgi. Lato twierdził, że wzory zaakceptował zarząd PZPN, członkowie zarządu zaprzeczali. Sprawa dotarła do szczytów władzy: prezydent Bronisław Komorowski nowelizował usta-wę, w myśl której Orzeł miał znajdować się na wszystkich strojach sportowców reprezentujących Polskę na międzynarodowych imprezach. PZPN oświadczył natomiast, że - chociaż wcześniej uważał to za niemożliwe - porozumiał się z producentem koszulek i zostanie przywrócony ich tradycyjny wygląd.

Zakodowany obraz

Orzeł co prawda znów wylądował, za to wróciła sprawa praw do pokazywania transmisji z meczów reprezentacji. W 2009 roku Lato podpisał umowę z firmą Sportfive, w ramach której na dziesięć lat oddał jej prawa marketingowe i telewizyjne do reprezentacji. W zamian firma reprezentowana przez Andrzeja Placzyńskiego miała co roku wpłacać na konto PZPN sześć milionów euro rocznie.

- To skandal, że prezes sprzedał kadrę na dłuższy okres niż wynosi jego kadencja - grzmiał Jan Tomaszewski. - W dodatku jest to niekorzystny kontrakt, bo przecież w czasie jej trwania reprezentacja może odnieść sukcesy, które podniosą jej cenę!
Sprawa wybuchła kilka tygodni temu, gdy okazało się, że Sportfive nie doszedł do porozumienia z TVP i mecze eliminacji mistrzostw świata z Serbią i Mołdawią, po raz pierwszy można było obejrzeć tylko za pośrednictwem PPV, czyli za dodatkową opłatą.

Szybka setka i meta

Jeden ze wspomnianych żartów Laty dotyczy jego rekordu na setkę. Pytany o wynik ustępujący już prezes Związku odpowiadał, że około trzech sekund, po czym mrugał okiem i wykonywał trzy gesty przypominające podnoszenie kieliszka. Z pewnością dawny wybitny piłkarz nie przypuszczał, że jego prezesowska kariera dobiegnie końca równie błyskawicznie.


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!