Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WUG: W Wesołej jak w Halembie

Aldona Minorczyk-Cichy
Eksperci z Wyższego Urzędu Górniczego są zgodni: ratownicy w kopalni Wesoła prowadzili akcję poszukiwawczą bardzo profesjonalnie, zważywszy na niezwykle trudne warunki pod ziemią
Eksperci z Wyższego Urzędu Górniczego są zgodni: ratownicy w kopalni Wesoła prowadzili akcję poszukiwawczą bardzo profesjonalnie, zważywszy na niezwykle trudne warunki pod ziemią Lucyna Nenow
Szefowie kopalni Mysłowice-Wesoła łamali prawo. Efekt to pięciu zmarłych po wybuchu w kopalni i 25 rannych

Pięciu górników zmarło. 25 zostało rannych. Dwóch nadal jest w szpitalach w Zabrzu i Katowicach. To wszystko dlatego, że w kopalni Wesoła w Mysłowi-cach łamano górnicze przepisy. Podobnie jak przed laty w Halembie, nie wyprowadzano górników, kiedy stężenie metanu przekraczało dopuszczalne 2 proc. Zignorowano też pożar endogeniczny, który postał na dzień przed tragedią. To ustalenia specjalnej powypadkowej komisji Wyższego Urzędu Górniczego dotyczące katastrofy z 6 października 2014 roku. Czy winni zostaną ukarani? Dyrektor zakładu stracił stanowisko zaraz po wypadku.

Dwóch górników nadal leży w szpitalach

Jolanta Talarczyk, rzeczniczka prasowa WUG-u, przypomina, że spośród 25 rannych w tym wypadku górników dwóch jest nadal hospitalizowanych w szpitalach w Zabrzu i Katowicach.

- Wszyscy przebywają na L-4. Pięciu korzysta ze świadczeń rehabilitacyjnych. Sześciu górników ma zabiegi rehabilitacji leczniczej. Dwóch stara się o rentę inwalidzką -wylicza.

Stan zdrowia poszkodowanych był jedną z kwiestii omawianych wczoraj podczas posiedzenia komisji. Dotychczas przesłuchano 173 osoby, w tym trzy z kierownictwa kopalni, pięć z dozoru wyższego i 30 ratowników. Do złożenia wyjaśnień przed komisją wezwanych zostanie jeszcze ponad 20 kolejnych osób. Dotychczasowe ustalenia są porażające. Dowodzą, że w spółkach węglowych nadal najważniejszy jest zysk. A na pewno jest ważniejszy niż ludzkie życie.

Metan się zapalił, wybuchu raczej nie było

Komisja ustaliła już, że w kopalni nie prowadzono profilaktyki pożarowej z częstotliwością minimum jeden raz w tygodniu. Pierwszą akcję przeprowadzono 5 października, choć ścianę uruchomiono już w lipcu. Nie rozpoczęto też akcji przeciwpożarowej w związku z pożarem endogenicznym w zrobach pokładu 510 w rejonie ściany 560. Nie wycofywano ludzi z tego rejonu podczas przekroczeń zawartości 2 proc. metanu.

Niestety to - zdaniem ekspertów WUG-u - doprowadziło do tragedii, czyli do zapalenia metanu spowodowanego podziemnym pożarem.

Jak podkreśla w komunikacie Jolanta Talarczyk: - Na tym etapie nie potwierdza się wstępna hipoteza o wybuchu metanu.
Raport kończącego pracę komisji zostanie napisany dopiero po zakończeniu postępowania, w tym wizji lokalnej na miejscu wypadku.

- Z powodu pożaru endogenicznego to miejsce jest obecnie nadal otamowane. Monito-rowany z wykorzystaniem chromatografu jest tam skład atmosfery - mówi rzeczniczka WUG-u.

Prawdopodobnie wizja na miejscu tragicznego zdarzenia będzie mogła być przeprowadzona dopiero we wrześniu.
Komisja wysoko oceniła akcję ratowniczą w kopalni. A była ona niezwykle dramatyczna i trudna. Ciało Bogdana Jankowskiego, górnika zaginionego podczas wybuchu metanu, odnaleziono dopiero po dwunastu dniach akcji poszukiwawczej. Ratownicy wielokrotnie musieli przerywać poszukiwania i wycofywać się do bazy z powodu zagrożenia. Zmagali się z wysoką, dochodzącą do 38 st. temperaturą, i z zadymieniem, które czasem ograniczało widoczność do zaledwie 0,5 m. Musieli też pompować zgromadzoną w podziemnym rozlewisku wodę.

Pamiętamy Halembę, ale nie uczymy się na własnych błędach

W połowie stycznia zapadł wyrok w sprawie katastrofy, która miała miejsce w rudzkiej kopalni Halemba w 2006 roku.
W katastrofie zginęło 23 górników. Były szef działu wentylacji, oskarżony o sprowadzenie katastrofy, został skazany na 3 lata więzienia przez Sąd Okręgowy w Gliwicach. Oskarżono m.in. byłego dyrektora Halemby. Dwie osoby uniewinniono. Oskarżeni usłyszeli wyroki w zawieszeniu.

Do katastrofy doszło 21 listopada 2006 roku podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 metrów pod ziemią.
Sprzęt rabowali tam pracownicy firmy zewnętrznej MARD. Do tej katastrofy doszło z powodu zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym. Po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy.

Wcześniej, 22 lutego 2006 roku, w tym samym miejscu doszło do tąpnięcia i zawalenia się stropu. Uwięziony został Zbigniew Nowak, specjalista od metanu. Znalazł się w niewielkiej niszy, obok rury wentylacyjnej, która pękła i górnik miał czym oddychać. Odnaleziono go po 111 godzinach akcji. O własnych siłach przeszedł z ratownikami przez 250 m tunelu ratunkowego.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera