Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WYBORY SAMORZĄDOWE 2018] PO i Nowoczesna idą do wyborów z hasłem PiS z 2006 roku

Witold Głowacki
Trzaskowski budzi mieszane uczucia w warszawskiej PO. Część działaczy ma go za spadochroniarza
Trzaskowski budzi mieszane uczucia w warszawskiej PO. Część działaczy ma go za spadochroniarza Bartek Syta
Likwidacja urzędów wojewódzkich, pozostawianie podatków w gminach i ustawa metropolitarna - to wspólne pomysły Platformy i Nowoczesnej na wybory do samorządów.

Platforma i Nowoczesna zacieśniają współpracę przed wyborami samorządowymi. Obie partie ogłosiły właśnie wspólny dokument programowy „Bliżej ludzi” - i nazywają go otwarcie manifestem koalicyjnym. Ale samej o koalicji można jak dotąd mówić głównie w Warszawie - i tylko w kontekście wyborów na prezydenta miasta. Tu kandydatem obu partii jest Rafał Trzaskowski, a Paweł Rabiej z Nowoczesnej w wypadku wygranej Trzaskowskiego ma zostać wiceprezydentem Warszawy. Decyzja o wspólnym starcie w Warszawie na pełną skalę wciąż jednak nie zapadła. Do ewentualnego podziału są wciąż miejsca na warszawskich listach do rady miasta i dzielnic - a ich satysfakcjonujące obie partie rozdzielenie wymaga ogromu pracy i dziesiątek godzin schodzących na poziom pojedynczych personaliów negocjacji. W wypadku zawarcia koalicji w skali całego kraju trzeba by było ten wysiłek wielokrotnie pomnożyć.

Na razie żadnej koalicji więc nie ma. Nie da się jednak ukryć, że Platforma i Nowoczesna zdołały wysłać komunikat, że są w stanie się porozumieć - to właśnie rola koalicyjnego manifestu „Bliżej ludzi”. Powstawał on oczywiście w pewnych bólach, w niektórych punktach zawiera raczej protokoły rozbieżności między PO i N niż wspólne stanowisko. Od razu jednak warto zauważyć, że w jego prezentacji nie brali udziału liderzy obu partii - ani Grzegorz Schetyna, ani Katarzyna Lubnauer. Całą piątkową konferencję prowadzili posłowie, którzy nie należą do najściślejszej politycznej czołówki na opozycji - Mariusz Witczak i Jacek Protas z Platformy Obywatelskiej oraz Adam Szłapka i Witold Zembaczyński z Nowoczesnej. To wydaje się znaczyć, że liderzy zostawiają sobie tu jeszcze miejsce na mniejszy lub większy margines błędu.

Nie obeszło się bez zgrzytu na poziomie samego tytułu manifestu „Bliżej Ludzi”. Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę adres blizejludzi.pl, trafiamy na interesujący zabytek marketingu politycznego. To wciąż aktywna strona internetowa założona przez PiS na potrzeby kampanii wyborczej do samorządów w roku 2006. Adres odpowiada dokładnie hasłu wyborczemu „Bliżej ludzi”, z którym PiS startował wtedy do boju o samorządy. Dziś serwis trąci już mocno myszką, w niczym nie przypomina nowoczesnych narzędzi komunikacyjnych stosowanych dziś w sieci przez partie, ale całą pewnością może być ciekawym źródłem na przykład dla studentów politologii piszących prace na temat ewolucji strategii politycznych w Internecie.

Tymczasem w ostatni piątek - dokładnie pod hasłem „Bliżej ludzi” Platforma i Nowoczesna przedstawiły swój wspólny manifest programowy na wybory samorządowe 2018 roku. Nie jest do końca jasne, czy twórcy dokumentu zwyczajnie zapomnieli o haśle PiS sprzed 12 lat, czy może uznali je za warte adaptacji. Obie możliwości zdają się jednak stawiać pod mocnym znakiem zapytania kondycję sztabowców PO i N. Dodajmy przy tym, że fraza „Bliżej ludzi” była też już co najmniej raz wykorzystana przez Platformę. W 2014 roku pod hasłem „Platforma bliżej ludzi” odbyła się seria przedwyborczych (także chodziło o wybory samorządowe) eventów partii - konferencji, spotkań z wyborcami i debat. Fraza nie była jednak wtedy głównym hasłem kampanii.

„Bliżej Ludzi” w wersji z 2018 roku, to rodzaj minimum programowego, które ma łączyć obie partie w trakcie walki o samorządy. Manifest Platformy i Nowoczesnej zawiera całkiem długą listę propozycji. Są w nim takie tematy, jak rozwiązanie kwestii smogu; wprowadzanie budżetów zadaniowych, przeniesienie całej władzy w regionie na samorządy; wzmocnienie rad dzielnic, osiedli, sołectw oraz zwiększenie bezpośredniego udziału obywateli w podejmowaniu decyzji, uchwalenie ustawy metropolitarnej; wsparcie polityki rewitalizacyjnej czy utworzenie Krajowej Polityki Wiejskiej i Funduszu Rozwoju Polskiej Wsi.

Platforma i Nowoczesna odpowiadają się w manifeście za daleko idącą decentralizacją państwa. Obie partie chcą likwidować urzędy wojewódzkie - pomysł politycznie na topie w związku z lokalnymi wojnami z wojewodami o pomniki smoleńskie i dekomunizację ulic. Jednym z najdalej idących pomysłów obu partii (Platforma ogłaszała go już jesienią) - jest idea pozostawienia w budżetach gmin wpływów z podatku dochodowego ich mieszkańców. Tu Platforma opowiada się za tym, by dotyczyło to całości wpływów, Nowoczesna natomiast wolałaby to ograniczyć wyłącznie do wpływów z pierwszego progu skali podatkowej. Pomysł budzi ogromne kontrowersje - bo oznaczałby gigantyczne powiększenie się różnic w zamożności między najbiedniejszymi i najbogatszymi gminami. Tutaj Platforma i Nowoczesna mówią na razie o „utworzeniu mechanizmu solidarnościowego dla najsłabszych samorządów” - nie bardzo jednak wiemy, co się pod tym kryje.

Ledwo zaś Platforma i Nowoczesna ogłosiły zarys swego programowego porozumienia, swoje dorzucił Rafał Trzaskowski. W piątek powiedział w TOK FM, że jego zdaniem porozumienie Platformy i N powinno zostać poszerzone także o lewicę. Raczej trudno sobie wyobrazić, żeby ten pomysł szczególnie spodobał się platformerskim konserwatystom.

Trzaskowski - któremu jako kandydatowi w Warszawie przypadła rola wyborczej lokomotywy Platformy i być może całej opozycji - budzi też sprzeczne uczucia w warszawskiej Platformie. Część stołecznych weteranów PO patrzy na niego mocno sceptycznie, jako na spadochroniarza z Krakowa, który został przez Grzegorza Schetynę wysłany na warszawski front głównie po to, by przynajmniej przez jakiś czas bezpośrednio nie zagrażał przywódcy Platformy. Za każdym razem bowiem, gdy w mediach - także tych jednoznacznie sprzyjających Platformie - na Schetynę spada krytyka, to właśnie Trzaskowski jest najczęściej wskazywany jako jego potencjalny następca - w skali krajowej oczywiście. Na to nakłada się pokoleniowy konflikt w „Platformie”, generacyjny wyścig między rówieśnikami Trzaskowskiego i jeszcze młodszymi politykami PO, a liderami partii z pokolenia 50 Plus.

CZYTAJ TAKŻE: Paweł Grabowski: - Politycy PO i Nowoczesnej mają ochotę napluć na Polskę

Kampania w zasadzie jeszcze nie ruszyła. Trzaskowski - na tle pozostałych kandydatów opozycji w innych miastach - i tak się stara. Spotyka się z mieszkańcami Warszawy, dba o wizerunek polityka zainteresowanego Warszawą i jej lokalnymi problemami. Zdarzają mu się jednak bardzo niebezpieczne, potwierdzające obiegowe opinie o „spadochroniarzu z Krakowa”, wpadki, takie jak ta opisana przez Kamila Dziubkę z Onetu. Niedawne spotkanie z wyborcami na warszawskich Stokłosach Trzaskowski zaczął od przywitania się od „mieszkańców Kabat”. Nie zostało to dobrze odebrane przed wyborców.

W 2006 roku kampania pod hasłem „Bliżej ludzi” nie była dla PiS szczególnie udana - mimo że to partia Jarosława Kaczyńskiego była wtedy tą najsilniejszą w parlamencie, a sam Kaczyński był premierem rządu utworzonego przez PiS z LPR i Samoobroną. To właśnie wtedy Hanna Gronkiewicz-Waltz przejęła Warszawę po Lechu Kaczyńskim i PiS-owskich komisarzach, to wtedy też Platforma zaczęła poprawiać swoją pozycję w rywalizacji z Prawem i Sprawiedliwością, która ostatecznie skutkowała zwycięstwem w przyspieszonych wyborach parlamentarnych 2007 roku. W tym kontekście hasło z odzysku wydaje się więc cokolwiek pechowe.

Za to sama idea „otwarcia na ludzi”, możliwie bezpośredniego zbliżenia do wyborców, rozmowy z nimi o ich lokalnych problemach i aspiracjach to już co innego - bez tego nie da się dziś myśleć o dobrym wyniku w jakichkolwiek wyborach. Taka strategia, jeśli tylko będzie konsekwentnie realizowana, może więc zapunktować - oczywiście głównie wtedy, gdy jednak będzie się odróżniać różne Kabaty od innych Stokłosów.

PSL: Wspólne listy do sejmików mogą ograniczać elektorat

AIP/x-news

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: [WYBORY SAMORZĄDOWE 2018] PO i Nowoczesna idą do wyborów z hasłem PiS z 2006 roku - Portal i.pl