Nasza Loteria

Wybuch metanu w KWK Pniówek: Dyrekcja kopalni odpiera zarzuty o przedłużonym czasie pracy. Zapewnia też o udzielanej pomocy wdowom

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Pracownicy w kopalni Pniówek, którym przysługiwał krótszy czas pracy wyjechali wcześniej - zapewnia Marian Zmarzły, dyrektor kopalni, odpierając tym samym zarzuty podnoszone przez związki zawodowe i górników. Przedstawiciele kopalni postanowili zmierzyć się także z oskarżeniami wdów górników, które twierdzą, że po informacje o ich mężach odsyłano je do mediów. - Nigdy bym tak nie postąpił - zaręcza Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy w Pniówku.

Wybuch metanu w KWK Pniówek: Dyrekcja kopalni odpiera zarzuty o przedłużonym czasie pracy

Dyrekcja kopalni Pniówek, w której przed ponad miesiącem doszło do tragicznego w skutkach wybuchu metanu, w którym zginęło dziewięciu górników i ratowników górniczych, a siedmiu pozostających kilometr pod ziemią wciąż ma status zaginionych odpiera podnoszone między innymi przez związki zawodowe mówiące o tzw. "przybieraniu", czyli przedłużonym czasie pracy, który zdaniem związkowców miał sprawić, że eksplozja przyniosła ofiary w ludziach.

- Związek posiada dowody, że feralnego dnia w miejscu katastrofy nie powinno być już górników, którzy zginęli - piszą w liście do Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych podpisanym przez Bogusława Ziętka, przewodniczącego WZZ "Sierpień 80", związkowcy. - Zaczynali oni swoją pracę o godzinie 18 tej dnia poprzedniego i o godzinie zero, powinni wyjeżdżać na powierzchnię. Pracowali w rejonie objętym skróconym czasem pracy i po 6 godzinach bezwzględnie powinni wyjechać na powierzchnię. Od tego rygoru nie może być żadnych odstępstw - zaznacza Bogusław Ziętek.

Tymczasem, Marian Zmarzły, dyrektor kopalni Pniówek zgodnie z oficjalnym stanowiskiem spółki przyznaje, że zagrożeniem klimatycznym, o którym mówią związkowcy objęty nie był w całości rejon feralnej ściany N-6, gdzie doszło do wybuchu, zaś żeby nastąpiło "przybieranie" oficjalnie musi być zgoda całego zespołu.

- Większość prac była wykonywana od setnej do sto trzydziestej pierwszej sekcji. Dopiero na sam koniec zmiany zjechał kombajn w rejon od pierwszej do czterdziestej piątej sekcji, które były zaliczone do zagrożenia klimatycznego pierwszego stopnia. Z wykazu osób pracujących w całym rejonie, na zmianie były czterdzieści dwie osoby. Osiemnaście-dziewiętnaście z nich wyjechało zgodnie z przepisami po północy - wyjaśnia Marian Zmarzły, dodając, że wśród nich byli zarówno pracownicy kopalni, jak i zewnętrznej firmy - Zakładu Odmetanowania Kopalń.

Nie przeocz

Jednocześnie spółka zaznacza, że wszystkie rodziny, których bliscy - mężowie i ojcowie - zginęli w kopalni lub mają status zaginionych zostały objęte pomocą finansową i psychologiczną. Jeśli chodzi o tę pierwszą wiąże się ona między innymi z wypłatą wynagrodzenia.

- Ci pracownicy są traktowani jak na stanowiskach pracy. Są opłacani jakby byli w pracy przez trzydzieści jeden dni w miesiącu - informuje Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy w kopalni Pniówek, dodając, że wprawdzie tym pracownikom nie są naliczane nadgodziny, ale w ich czas pracy wliczają się lepiej płatne soboty i niedziele i podkreślając, że taki stan rzeczy utrzyma się aż do momentu wystawienia tym górnikom aktu zgonu.

Formy pomocy, którą wdowom i dzieciom po górnikach oferuje Jastrzębska Spółka Węglowa są różne. Jedną z nich jest planowany wyjazd do Parku Rozrywki, a inną zatrudnienie kobiet w kopalni. - Praca będzie adekwatna do kwalifikacji i wykształcenia, jakie panie posiadają - zauważa Aleksander Szymura i dodaje, że spośród szesnastu wszystkich poszkodowanych - zmarłych i zaginionych - żony czterech z nich zdecydowały się o taką pracę aplikować.

Szefostwo Pniówka postanowiło również zdementować pojawiające się oskarżenia wdów ofiar katastrofy w kopalni, której zarzucają mu chociażby odesłanie do mediów w celu znalezienia odpowiedzi na pytanie, dotyczącego tego, co dzieje się z ich mężami. - Nigdy bym tak nie postąpił w stosunku do osób, które cierpią - odpierał zarzuty Aleksander Szymura, równocześnie przyznając, że być może podczas informowania na temat postępów akcji ratunkowej zdarzyły się pewne niedociągnięcia.

Zobacz także

- Mogły się zdarzyć potknięcia i osoby poczuły się urażone, nieodpowiednio obsłużone. Za to wypada przeprosić - kajał się Szymura, który dodał, że trudności z komunikacją wynikały na przykład z nieaktywnych numerów telefonów podanych do kontaktu z rodziną, czy nieaktualnych adresów.

Zarówno główny dyrektor kopalni, jak i dyrektor ds. pracy postanowili zmierzyć się także z oskarżeniami podnoszonymi przez wdowy ratowników górniczych, mówiące, że ich mężów posłało się - jak uważają "na pewną śmierć". Takie głosy uznano za bardzo krzywdzące. - Nadrzędnym celem było ratowanie życia ludzkiego. Mieliśmy sygnał od górnika, który prosił o pomoc. Potem był komunikat od zastępu, że nawiązali kontakt z poszukiwanym. W trakcie wysyłania tych zastępów, zdecydowanie można było wysłać ratowników (stężenie metanu wynosiło 2%, a tlenku węgla 50 ppm - przyp. red) Każdy z nas oczekiwałby, że ta pomoc przyjdzie - mówi Marian Zmarzły, dyrektor Pniówka.

Po upływie ponad miesiąca od największej w historii kopalni Pniówek katastrofy, w której doszło w sumie do dwudziestu wybuchów metanu wciąż nie da się odpowiedzieć na pytanie, kiedy akcja poszukiwawcza, mająca na celu wydobycie siedmiu zaginionych osób zostanie wznowiona. - Wejście do tego pola pożarowego będzie możliwe wtedy, gdy stan atmosfery będzie stabilny - zaznacza Marian Zmarzły, podkreślając, wejście odbędzie się na pewno w sposób niezagrażający życiu ratowników.

Jak podkreślają władze kopalni rejon, gdzie doszło do wybuchu jest stale monitorowany, a w zatamowany obszar wtłacza się gaz inertny, jakim jest azot, dzięki któremu pożar jest wygaszany. - Stężenie tlenu jest niskie. Metanu sięga około 60% - podaje dyrekcja Pniówka, dodając, że te informacje bez większych kłopotów mogą też uzyskać żony poszukiwanych, które mają zarzucać brak aktualnych wieści na temat tego, co dzieje się w rejonie tysiąca metrów pod ziemią.

Musisz to wiedzieć

od 16 lat
Wideo

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni