Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch w kopalni Mysłowice: Pacjenci ze szpitala św. Barbary są w stanie stabilnym [NOWE ZDJĘCIA]

RED, TOS
Wybuch na kopalni Mysłowice: Premier Ewa Kopacz na Śląsku. W związku z wybuchem w kopalni Mysłowice-Wesoła na Śląsk przyjechała dzisiaj Ewa Kopacz. Trwają poszukiwania ostatniego górnika 42-letniego kombajnisty. Jego los jest nieznany. RELACJA NA ŻYWO

Wybuch w kopalni Mysłowice. Ojciec zaginionego górnika: "Dyrekcja posłała górników na śmierć"

AKTUALIZACJA GODZ. 20:00:

Akcja poszukiwawcza została przerwana. Zostanie wznowiona najprawdopodobniej w środę rano.

AKTUALIZACJA GODZ. 18:00:

- W nocy przyjęliśmy siedmiu pacjentów poszkodowanych w wypadku w kopalni. Jeden pacjent w dniu dzisiejszym o godzinie 10 został wypisany z oddziału okulistyki. Pozostało sześciu pacjentów. Są w stanie ogólnym stabilnym. Nie ma bezpośredniego zagrożenia ani dla zdrowia, ani dla życia pacjentów - mówi Tadeusz Bold, lekarz naczelny WSS im. św. Barbary w Sosnowiec.

- Wizyta pani premier była prywatna. Pani premier spotkała się z wszystkimi poszkodowanymi. Gdy rozmawiała z tymi pacjentami prosiła, abyśmy wyszli z sali. Nie wiemy, o czym rozmawiała, ale widać było, że jest przejęta całą sytuacją. Pacjenci są w dobrym stanie fizycznym, natomiast wszyscy bardzo ciężko to przeżyli. To dla nich duże obciążenie psychiczne. Jeden pacjent jest pod stałą opieką naszego psychologa. Jednego pacjenta mamy na oddziale chirurgii ogólnej. To pacjent z oparzeniami około 30 procent powierzchni ciała.

CZYTAJ KONIECZNIE:
WUG POTWIERDZA: POŻAR W KOPALNI MYSŁOWICE TRWAŁ OD PIĄTKU

Ma oparzenia I i II stopnia. Dostaje antybiotyki, maści i opatrunki. Jednego pacjenta mamy na oddziale ortopedii i traumatologii. To pacjent po urazie klatki piersiowej ze stłuczeniem żeber, na szczęście nie ma złamań, nie ma stłuczenia płuc.

Kolejnych czterech pacjentów mamy na oddziale pulmonologii. Dwóch pacjentów jest na obserwacji w dobrym stanie bez zatrucia tlenkiem węgla. Dwóch innych mamy z oparzeniem dróg oddechowych i zatruciem tlenkiem węgla niewymagających leczenia respiratorem ani komorą hiperbaryczną.

Jeden pacjent ma oparzenie górnych, a drugi górnych i dolnych dróg oddechowych. Tak naprawdę o niego się martwimy, bo z oparzeniem dróg oddechowych jest tak, że to, co złe pokazuje się w drugiej-trzeciej dobie od oparzenia. W pierwszej dobie pacjenci czują się dobrze, ale potem wszystko może się zepsuć. Pacjent jest jednak pod stałą kontrolą. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze - dodaje. TOS

AKTUALIZACJA GODZ. 16:00:

We wtorek popołudniu premier Ewa Kopacz spotkała się z poszkodowanymi w wyniku wybuchu metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła górnikami, którzy przebywają w Szpitalu św. Barbary w Sosnowcu. Premier przyjechała do lecznicy w towarzystwie wojewody Piotra Litwy. Jej wizyta miała charakter prywatny, jak przekazali przedstawiciele lecznicy, z górnikami rozmawiała w cztery oczy. Do popularnego "górniczego" trafiło w nocy siedmiu górników. W tej chwili w Sosnowcu przebywa sześciu z nich. Siódmy - który znajdował się na okulistyce - został już wypisany do domu. Po wyjściu ze szpitala Ewa Kopacz nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. TOS
***

Wybuch w kopalni Mysłowice-Wesoła: Premier Ewa Kopacz na Śląsku

W związku z wybuchem w kopalni Mysłowice-Wesoła premier Ewa Kopacz udała się dziś na Śląsk.

Szefowa rządu odwiedziła poszkodowanych górników i spotkała się z ich rodzinami w dwóch szpitalach: w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu.

Premier dotarła na Śląsk około godz. 14.

W poniedziałek wieczorem doszło do wypadku w kopalni Wesoła w Mysłowicach. Wybuchł metan, chociaż oficjalnie przczyny eksplozji nadal nie są jednoznacznie stwierdzone. Górnicy przebywali wtedy ok. 660 metrów pod ziemią. Ze strefy wybuchu wydobyto 36 górników. Stan 7 z nich określany jest jako bardzo ciężki.

CZYTAJ KONIECZNIE NA ŻYWO:
WYBUCH W KOPALNI: 18 górników w stanie bardzo ciężkim, 7 pod respiratorami

CZYTAJ TAKŻE:
WYBUCH METANU W KOPALNI: POŻAR W KOPALI MYSŁOWICE. TRWA AKCJA

AKTUALIZACJA 12:36
Wybuch metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła
Pracujący w kopalni Mysłowice-Wesoła ratownicy są przygotowani do spenetrowania wyrobiska, w którym może znajdować się zaginiony po poniedziałkowym wypadku górnik. Czekają jednak, aż warunki w tym rejonie, m.in. podziemny pożar, przestaną zagrażać ich bezpieczeństwu.

Jak zasygnalizował we wtorek pełniący obowiązki prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk, może to się wydarzyć w ciągu paru godzin, ale również może przeciągnąć do następnego dnia.

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, ogółem 31 trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich. We wtorek rano w szpitalach przebywało nadal 28 górników, wśród nich 18 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich w stanie bardzo poważnym, zagrażającym życiu.

W kopalni przed południem wciąż trwały prace zmierzające do podjęcia poszukiwań ostatniego zaginionego górnika.

- Komisja ds. wypadków ustala scenariusz – na dole rozciągnięta jest linia chromatograficzna, aby ustalić skład powietrza, w którym momencie ratownicy mogliby wejść i to wyrobisko penetrować. Jest ustalony mniej więcej scenariusz tych działań, natomiast wszystko zależy od warunków, od składu powietrza, od atmosfery, jaka tam panuje - wyjaśnił Łukaszczyk.

Wcześniej szef sztabu akcji ratowniczej i główny inżynier energomechaniczny kopalni Grzegorz Standziak mówił dziennikarzom, że chodzi m.in. o wyeliminowanie grożącego potencjalnie ratownikom zagrożenia ponownym zapłonem czy wybuchem metanu. Ratownicy z grubsza wiedzą, gdzie zaginiony górnik się znajduje – na podstawie rozmów z pracownikami, którzy po wypadku opuścili ten rejon.
Ratownicy mają nadzieję, że w rejonie zdarzenia powinny być warunki, które pozwalają na przeżycie. Ze względu na poszukiwania pracownika nie zamknięto tam obiegu powietrza, jak to się zwykle robi w przypadku podziemnych pożarów. Łukaszczyk zasygnalizował jednak później, że ponieważ pomiary wskazują na obecność w wyrobisku pożaru, być może zapadnie decyzja o ograniczeniu dopływu powietrza – aby zdusić pożar i zmniejszyć niebezpieczeństwo.

Standziak rano mówił też m.in., że na podstawie wskazań kopalnianej aparatury określono dokładny czas zdarzenia, a także zinterpretowano je w ten sposób, że pod ziemią doszło nie tyle do zapalenia, co do wybuchu metanu. Przed południem jednak zweryfikował to Łukaszczyk. Jego zdaniem „mogło tam dojść do zapłonu metanu” - wybuch tego gazu poskutkowałby prawdopodobnie znacznie większymi zniszczeniami. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę zdarzenia po. prezesa KHW uznał wypływ metanu z pustek po wcześniejszej eksploatacji, tzw. zrobów.

Na efekt poszukiwań zaginionego górnika – 42-letniego kombajnisty z 24-letnim stażem pracy, przed kopalnią czekał we wtorek jego ojciec, emerytowany górnik Franciszek Jankowski.

- Mówią, że go szukają, ale nie mam nadziei. On był kombajnistą, mógł być w punkcie największego zagrożenia. Popytajcie się znajomych – najlepszy pracownik na kopalni. I tak zostanie tam na dole, jako najlepszy – powiedział dziennikarzom.

Według mężczyzny dzień przed wypadkiem wśród pracowników kopalni pojawiły się informacje o zwiększonym zagrożeniu metanowym. - Kolega do syna dzwonił, jak jechaliśmy samochodem. Prawdopodobnie dzień wcześniej ludzie wiedzieli, że jest tam stężenie metanu, już tam nie powinni pracować – mówił rozżalony ojciec.

Odnosząc się do tych pogłosek Łukaszczyk mówił we wtorek, że kopalnia Mysłowice-Wesoła to kopalnia wysokometanowa, gdzie stopień zabezpieczenia i monitoringu „jest bezwzględny i praktycznie posunięty do maksimum ostrożności”. Wyjaśnił, że czujniki, których pomiary są na bieżąco rejestrowane, monitorują szereg parametrów związanych z warunkami pod ziemią i eksploatacją. Zaznaczył też, że ok. godz. 18 w poniedziałek w tamtym rejonie nie odbywało się wydobycie – były prowadzone prace zabezpieczające, profilaktyczne, w związku z występującymi zagrożeniami.

Wypadek związany najprawdopodobniej z zapaleniem metanu miał miejsce w poniedziałek ok. godz. 20.55 na głębokości 665 m. W rejonie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. Część z nich wyjechała na powierzchnię samodzielnie, kolejni z pomocą ratowników. Do godz. 1.30 odnaleziono i wydobyto 36 pracowników. Jeden we wtorek ok. południa nadal był zaginiony.

Po wypadku do akcji ratowniczej skierowano zastępy ratowników. Rzecznik KHW Wojciech Jaros informował nocą, że ich pracę utrudniały dymy wskazujące na pożar - ratownicy pracowali w maskach z aparatami tlenowymi. Nad ranem m.in. zabudowywali sprzęt służący do analizy składu powietrza.

Przyczyny i okoliczności zaistniałego zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Swoje czynności jeszcze wieczorem podjęli też prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach i Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach - przede wszystkim zabezpieczyli dokumentację związaną z ruchem ściany i zakładu. Pierwsze przesłuchania w ramach śledztwa zaplanowano jeszcze na wtorek.

Połączona kopalnia Mysłowice-Wesoła powstała 1 stycznia 2007 r. z połączenia dawniej odrębnych kopalń - Mysłowice i Wesoła. Jest uważana za zakład z dużym zagrożeniem metanowym. Obecnie eksploatacja węgla skupia się w Wesołej, a dawna kopalnia Mysłowice w centrum tego miasta wykorzystywana jest jedynie marginalnie. Po poniedziałkowym wypadku zakład całkowicie wstrzymał wydobycie.
Szefowa rządu Ewa Kopacz odwiedzi poszkodowanych górników i spotka się z ich rodzinami w dwóch szpitalach: w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu.

ZOBACZ TAKŻE NA ŻYWO:
WYBUCH METANU W KOPALNI MYSŁOWICE: SZALEJE POŻAR TRWA AKCJA RATUNKOWA

Następnie premier weźmie udział w posiedzeniu sztabu akcji działającego przy kopalni Mysłowice-Wesoła.

AKTUALIZACJA GODZ. 12:10:

- Ja się dziwię, że urządzenia nie zadziałały, bo jeżeli metan się zbiera, to natychmiast wszystko automatycznie powinno być wyłączone. Ktoś musiał manipulować przy tych urządzeniach, które to kontrolują. Ja nie wierzę, że to tak samo z siebie - powiedział Jerzy Lechowicz, emerytowany górnik.

- To nie jest tak, że nagle się nagromadzi metan i nikt nic nie wie, przecież wskaźniki pokazują. Z chwilą, gdy przekroczą 4 czy 5 procent, to automatycznie wyłącza się cała energia. I już jest ostrzeżenie, że coś się dzieje. A tu nagle wybuch - dla mnie to jest w ogóle niezrozumiałe - stwierdził górnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo