Wyniki prywatnych testów na koronawirusa trafią do rejestru Ministra Zdrowia. Koniec z ukrywaniem zakażenia

Od 5 listopada 2020 r. każde medyczne laboratorium diagnostyczne wykonujące diagnostykę zakażenia wirusem SARS-CoV-2 będzie zobowiązane do wprowadzenia do systemu teleinformatycznego udostępnionego przez jednostkę podległą ministrowi właściwemu do spraw zdrowia, informacji o osobie zakażonej oraz informacji o pozytywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 finansowanego ze środków innych niż środki publiczne.

Do tej pory taki test można było sobie wykonać, nie trafiał od sanepidu, a chory, najczęściej bezobjawowy lub skąpoobjawowy mógł nadal chodzić do pracy, na zakupy, nie znajdował się w izolacji domowej i zarażał innych. Po prostu nie przyznawał się, że jest zagrożeniem dla innych, a np. bał się utraty pracy przez chorobę.

Te osoby znacznie przyczyniały się do wzrostu zakażeń. Teraz nie będzie to możliwie. Skontaktuje się z taką osobą sanepid.

Ministerstwo tłumaczy natomiast, że "dzięki umieszczeniu pozytywnego wyniku testu w systemie klienci zyskają znaczące ułatwienia w okresie objęcia obowiązkową izolacją domową, w tym uzyskają wynagrodzenie lub zasiłek chorobowy bez potrzeby uzyskania zwolnienia lekarskiego". (ich pracodawca otrzyma z ZUS wszystkie niezbędne dane).

Od początku pandemii w Polsce wykonano ponad pięć miliona testów na koronawirusa, dokładnie 5 mln 030 tys. 381. Odsetek testów pozytywnych wynosi aż 40,4 proc. Np. 4 listopada liczba testów sięgnęła 69 tysięcy, choć niestety były dni, gdy wykonywano ich stanowczo za mało, co zdaniem ekspertów wypaczało prawdę o rzeczywistej skali zagrożenia. Dopiero w ostatnim tygodniu średnia liczba testów wynosi 65 tys.

W województwie śląskim kurczy się liczna łóżek zajętych przez chorych. Na 2469 dostępnych (szpitale I, II i III poziomu) liczba zajętych wynosi 2078. Jak podaje Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w regionie do 2 listopada wykonano u nas 629 tys. 121.

Liczba testów komercyjnych nie jest znana.