Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystartował 76. Festiwal Filmowy w Cannes! 16.05-27.05

Adam Pazera
Warto przybyć do Cannes choćby dzień wcześniej, wtedy jest chwila oddechu przed filmowym "szaleństwem" kolejnych dni. To największe wydarzenie, związane z X Muzą na świecie umiejscowione w urokliwym miasteczku na Lazurowym Wybrzeżu we Francji nosi kolejny już liczebnik - 76, a odbywa się w dniach 16.05-27.05. Nie ma już śladu po obostrzeniach covidowych sprzed dwóch lat (wtedy festiwal został nawet przeniesiony na lipiec), jedynie gdzieniegdzie można spotkać osobę noszącą maseczkę na twarzy.

Bulwar w pobliżu Pałacu Festiwalowego został uporządkowany (w ubiegłym roku w najlepsze trwał remont), znalazło się miejsce na grę w bule czyli narodową grę Francuzów - petanque. W kilku miejscach z ziemi wytryskują kaskady wody, ale generalnie zieleni jest mało czyli... betonoza!
Jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu czyli w poniedziałek odbyła sie krótka konferencja z Thierry'm Fremaux (dyrektorem artystycznym festiwalu), który odpowiadał na liczne, niekiedy prowokacyjne pytania. Choćby takie, dlaczego na otwarcie festiwalu jest prezentowany film z udziałem Johnny Deepa, który jest oskarżany na znęcanie się nad byłą żoną. Festiwal ma też stałych bywalców-reżyserów, toteż odpowiedź na powrót do Cannes ze swym filmem np. Wima Wendersa nie mogła brzmieć inaczej jak: "On tu nie powrócił, bo zawsze tu był!". Uroczysta ceremonia otwarcia festiwalu odbyła się we wtorek, 16 maja o godz. 19.00. Oczywiście należało być odpowiednio wcześniej, jeszcze przed bohaterami wieczoru, ale za to siedząc wygodnie w Grand Theatre Lumiere, na ekranie można było oglądać kroczące po czerwonym dywanie gwiazdy oraz ich kreacje. Stwierdzić chyba mogę, że królowały suknie z długimi trenami i falbanami. Na mój gust skromnie ubrana była śliczna Gong-Li, gwiazda chińskiego kina: w rodzaj czarnego, obcisłego golfa i "obfitą", falbaniastą spódnicę. Brytyjska aktorka, Helen Mirren miała na sobie niebieską (może raczej w lawendowym kolorze?), długą suknię, fantazyjnie upięte do góry fioletowe (!) włosy, a w dłoni elegancki wachlarz.

Moja dawna filmowa miłość, Emmanuelle Beart wchodziła w poszerzanych u dołu, czarnych spodniach, wciętej w pasie, białej, dwurzędowej marynarce i w czarnym kapeluszu. W czerni zazwyczaj jest Mads Mikkelsen, bożyszcze kinomanek, nie inaczej było tym razem: czarny garnitur i takaż koszula. Z wielkim aplauzem witani byłi członkowie jury z Przewodniczącym Rubenem Ostlundem, który w ubiegłym roku otrzymał w Cannes swoją drugą Złotą Palmę za film "Trójkąt smutku". Wspomniany Johnny Deep, z włosami spiętymi w kucyk, wysiadł z eleganckiej limuzyny, zbliżył się do fanów, którzy koczowali przed Pałacem Festiwalowym od poprzedniego dnia ze swoimi drabinkami, rozdawał autografy, robił selfie, mimo popędzania przez organizatorów. Bo wszystko powinno być na czas, ale...tym razem nie było, lecz należy wybaczyć, w końcu to Grand Ceremonie d'Ouverture. Niewielkie, 20 minutowe opóźnienie nie miało więc znaczenia, na scenę wkroczyła Chiara Mastroianni, francusko-włoska aktorka, córka Catherine Deneuve i Marcello Mastroianiego.

Po krótkim wprowadzeniu, zachwalającym święto kina, wywołała Michaela Douglasa, który otrzymał Honorową Zotą Palmę. Chwilę wcześniej kroczył on po schodach, mając z obu stron żonę - Catherinę Zetę-Jones i uroczą córkę, Carys. Obie panie w długich, powłóczystych sukniach: odpowiednio w wiśniowej i białej. Po prezentacji członków jury, 76 Festiwal Filmowy uroczyście otworzyły dwie ikony światowego kina: wspomniani Catherine Deneuve i MIchael Douglas. Filmem otwarcia było natomiast dzieło francuskiej reżyserki Maiween - "Jeanne du Barry", która również zagrała tytułową bohaterkę. To kostiumowy historyczny film, oparty na faktach, a opowiadający o kochance króla Francji - Ludwika XV. Śledzimy życiorys dziewczyny, która wychodzi z nizin społecznych, następnie jako kurtyzana, znana w najwyższych kręgach towarzystwa paryskiego jest utrzymanką bogatych panów, po czym staje się żoną bogatego szlachcica - Jean'a du Barry. Oczarowany jej urodą król czyni ją swą metresą, co wzbudza zawiść dworu królewskiego, a zwłaszcza wielką niechęć Marii Antoniny. Film bawi ekstrawagancją bohaterki, która niemal owinęła sobie wokół palca Ludwika, choć uderza też w ponure tony, kiedy przed śmiercią król pragnie odpuszczenia grzechów, spowiada się, więc i kochanka musi zostać wydalona z dworu.

Jak zawsze w historycznych filmach francuskich "Jeanne du Barry" zachwyca pięknymi kostiumami, znakomitą scenografią (zdjęcia były realizowane w Wersalu) i grą aktorską. Rolę króla Ludwika XV odgrywa Johnny Deep, który przy żywiołowej grze Maiween wydaje się być przytłumiony i wręcz nieśmiały.Moją uwagę zwrócił natomiast dobiegający do 90-tki Pierre Richard, ikona komedii francuskiej grający jednego z zaufanych dworzan Ludwika XV. Mimo swego wieku wydaje sie być w świetnej formie, w siwiutkich, rozczochranych włosach, jakby cały czas odgrywał rolę komika: rozdawał uśmiechy na prawo i lewo.

W konkursie głównym na którym skupią się oczy całego świata są filmy stałych bywalców festiwalu: Wima Wendersa, Nanni Morettiego, Marco Bellocchio czy Wesa Andersona. Ja natomiast ciekaw jestem filmu Jonathana Glazera "The zone of interest" (Strefa interesów), który opowiada o niemieckiej rodzinie mieszkającej w czasie II wojny światowej w pobliżu obozu zagłady - Auschwitz. Film obejrzę prawdopodobnie jutro, jest co prawda dziś wieczorna, galowa projekcja, ale niesłychanie trudno jest otrzymać bilety na takie pokazy. Rejestrowanie na konkretne filmy odbywa się od godz. 7 rano na stronie festiwalowej i należy sobie wyobrazić tysiace osób, które w danym momencie klikają w linki, aby załapać się na określony film. A zwłaszcza ta poranna godzina, która dla festiwalowiczów, oglądających filmy do późnych godzin nocnych jest godziną zabójczą! Jednakże po wielu latach kroczenia po czerwonym dywanie, nie są już dla mnie wielkim przeżyciem te galowe projekcje. Ważne jest, aby (o jakiejkolwiek godzinie) obejrzeć interesujący film. Drugiego dnia festiwalu odbyła się projekcja filmu wspomnianego już Wima Wendersa - "Anselm". To niełatwy film, rodzaj dokumentu o współczesnej sztuce - neofobiźmie, a bohaterem jest tytułowy Anselm Kiefer, niemiecki malarz, scenograf teatralny, rzeźbiarz. Przed projekcją, każdy z widzów otrzymał okulary 3D, bo rzeczywiście, prawdziwa sztuka w trójwymiarze robi kolosalne wrażenie. Chciałoby się wspomnieć o polskich akcentach, ale nie ma w tym roku polskiego filmu w którejś z ważnych sekcji (w ubiegłym roku był "Io" Jerzego Skolimowskiego), ale stoi w wiosce festiwalowej polski namiot z powiewającą biało-czerwoną flagą.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera