Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z archiwum X: Zabójstwo 25-letniej Małgorzaty na terenie kopalni Dębieńsko

Teresa Semik
Była atrakcyjna, długowłosa i miała zaledwie 25 lat. W domu pozostawiła męża i 15-miesięcznego synka. Na terenie kopalni Dębieńsko pracowała na nocnej zmianie, gdy zjawił się zabójca. O zbrodni sprzed lat pisze Teresa Semik

Małgorzata mieszkała w Czerwionce-Leszczynach i była dróżniczką. W nocy z 26 na 27 stycznia 1999 roku pracowała na tym samym posterunku kolejowym, co zawsze, który znajdował się na terenie kopalni Dębieńsko. Była sama, nie pierwszy już raz.

O godzinie 2.20 Małgorzatę widziała obsługa pociągu przejeżdżającego obok jej nastawni. Z godziny 2.29 pochodzi ostatni zapis w książce dyżurów, który sporządziła. Czy zabójca był już w pobliżu? Znała go? Nie należała do osób lekkomyślnych, więc pewnie obcego nie wpuściłaby do środka w nocy.

W drodze powrotnej, o godzinie 3.40, ta sama obsługa pociągu zauważyła, że tym razem rogatki nie są zamknięte. Zatrzymała więc pociąg przed nastawnią Małgorzaty, by sprawdzić, co się dzieje, ale w środku nie było nikogo. Małgorzaty nie było też w mrocznym sąsiedztwie budynku, a nawoływania tylko odbijały się echem od drzew. O zaginięciu dróżniczki powiadomiono przełożonych, a także jej męża Marka - sztygara zmianowego w kopalni Dębieńsko. Zorganizowano ekipę poszukiwawczą już z udziałem policji.

O godzinie 7.10 odnaleziono obnażone ciało 25-letniej Małgorzaty. Leżało na ziemi przemieszanej z miałem węglowym w murowanym boksie 70 m od nastawni, w której pracowała. Przykrywał je czarny sweter. Twarz była zabrudzona czarną mazią. Z nosa i ust leciała krew, zastygła już pod grubą warstwą nieczystości.

Obok ciała zabójca pozostawił jej spinki do włosów, a także ślady podeszwy obuwia. Zostawił nóż z uchwytem koloru czarnego. Policyjni eksperci zabezpieczyli także reklamówkę z pustymi puszkami i butelkami po piwie, bo mogła mieć związek z zabójcą.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

Nagie ciała ozdobione dziełami sztuki - finał mistrzostw bodypaintingu
Zmiana opon na zimówki to obowiązek NOWA USTAWA

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


Ciekawostka! Jedno z miast woj. śląskiego odbudowało swoje średniowieczne mury! [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy kontra górnicy - wojna w Bytomiu o fedrowanie. KTO MA RACJĘ?

Policyjny pies podjął trop od miejsca, gdzie leżała torba Małgorzaty i poprowadził śledczych wzdłuż torowiska. Po przejściu około stu metrów ujawnił portfel należący do ofiary. W tym miejscu pies zszedł z torowiska i skierował się polną ścieżką w stronę jezdni okalającej kopalnię. Tu zgubił trop.
Czekając na wyniki sekcji zwłok śledczy przyjęli dwie wersje zdarzenia: zabójstwo zostało popełnione na tle seksualnym, bądź na tle rabunkowym. Sprawca zabrał torebkę ofiary.

Na szybie nastawni, w której pracowała Małgorzata, pozostał odbity ślad małżowiny usznej. Wielce prawdopodobne, że pochodzi od zabójcy. Obserwował ofiarę zanim zaatakował?

Gdy o godzinie 2.20 Małgorzata rozmawiała z członkiem obsługi przejeżdżającego pociągu, mógł już czaić się w pobliżu. Mógł to być ktoś, kogo znała, bo wpuściła go do środka. Sprawca musiał ją zaatakować właśnie w nastawni, a następnie przeciągnąć 70 metrów dalej, w pobliże murowanego boksu. Tam porzucił zwłoki i uciekł z wcześniej zrabowaną torebką ofiary. Przy zejściu z nasypu kolejowego porzucił jej portfel, zabierając pieniądze.

Medycy sądowi z Katowic stwierdzili, że Małgorzata zginęła wskutek ciężkiego pobicia i dużych obrażeń wewnętrznych. Oprawca bił ze szczególnym okrucieństwem i dusił swoją ofiarę. Uderzał narzędziem twardym i tępym. Gdy zaciskał ręce na szyi, kolanami dociskał do ziemi całe jej ciało. Zgwałcił i zabił. O urazach świadczą sińce na twarzy, plecach i pośladkach.

Morderstwo miało niewątpliwie charakter seksualny. Zabezpieczone ślady spermy pozwoliły ujawnić DNA sprawcy. Profil nie jest zarejestrowany w systemie, zabójca prawdopodobnie nie był wcześniej karany.

Policja wytypowała na początek kilkanaście osób, którym pobrano krew do badań w celu wyodrębnienia profilu DNA, ale wynik tych badań nie posunął śledztwa do przodu. Kody genetyczne nie były identyczne z kodem plemników. Podobnie przeanalizowano odcisk małżowiny usznej pozostawiony na szybie nastawni. Też bez rezultatu. Nie pasowały ślady linii papilarnych do żadnej z wytypowanych osób.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

Nagie ciała ozdobione dziełami sztuki - finał mistrzostw bodypaintingu
Zmiana opon na zimówki to obowiązek NOWA USTAWA

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


Ciekawostka! Jedno z miast woj. śląskiego odbudowało swoje średniowieczne mury! [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy kontra górnicy - wojna w Bytomiu o fedrowanie. KTO MA RACJĘ?

Odbicie obuwia ujawnione w boksie, gdzie znaleziono ciało Małgorzaty, może pochodzić od butów, które nosili zatrudnieni na miejscu pracownicy. Zabójstwa mogła dokonać osoba z załogi kopalni lub przedsiębiorstwa pracującego na jej rzecz. Policja przesłuchała ponad sto osób. Pobrała do badań ręczniki pracowników, koszule flanelowe, spodnie, skarpety, buty. Nie ujawniono na nich krwi ludzkiej ani żadnego innego materiału nadającego się do badań biologicznych.

W tej pogoni za bestialskim sprawcą wykonano ogromną ilość badań laboratoryjnych, ale coraz bardziej przerażała myśl, że sprawca umknie sprawiedliwości. Badano nawet wyskrobiny zza paznokci wytypowanych sprawców i porównywano je z badaniami genetycznymi nasienia. Nie wykazały zgodności.

Śledczy szukali śladów na reklamówce pozostawionej w wysokim na metr boksie niedaleko ciała Małgorzaty. Na puszkach i butelkach po wódce nie znaleźli wyraźnych śladów papilarnych. Nie wiadomo, czy w ogóle ta reklamówka ma jakikolwiek związek z zabójstwem. Ponieśli porażkę. Nie udało się znaleźć osoby, której kod genetyczny byłby identyczny z kodem plemników. 30 grudnia 2000 roku prokurator w Rybniku umorzył śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy.

Kilka miesięcy później podjął je na nowo. Do policjantów dotarły bowiem przechwałki jednego z więźniów, który zwierzył się w celi, że w przeszłości dokonał zgwałcenia i zabójstwa w okolicach Rybnika. Podawane przez niego fakty były zbieżne z realiami. Narzędzie zbrodni miał ukryć w altance na działce swojej matki. Przyznał się także do zgwałcenia kobiety na terenie Tychów-Paprocan.

Więzień przesłuchiwany przez policjantów nie przyznawał się jednak do postawionego mu zarzutu - gwałtu i zabójstwa Małgorzaty. Wszystkiemu zaprzeczał i na dowód tego dobrowolnie zgodził się na pobranie próbki DNA.

Policjanci nie odnaleźli w domu jego matki żadnego noża czy innych przedmiotów mogących mieć związek z zabójstwem dróżniczki. Sprawdzili, czy w Tychach doszło do gwałtu. Doszło, ale gwałciciel wpadł już w ręce policji i został skazany za ten czyn wyrokiem sądu.

Odcisk małżowiny usznej pozostawiony na szybie nastawni też nie pasował do ucha podejrzanego. Dodatkowo badania biologiczne nie potwierdziły zgodności z nasieniem pozostawionym na miejscu zdarzenia.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Małgorzaty po raz drugi zostało umorzone. Akta sprawy pozostają jednak w centrum zainteresowania oficerów Archiwum X w Katowicach. Przedawnienie upływa w 2029 roku. Do tego czasu trwać będą czynności zmierzające do ustalenia, ujęcia i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej zabójcy. Nie powinien spać spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z archiwum X: Zabójstwo 25-letniej Małgorzaty na terenie kopalni Dębieńsko - Dziennik Zachodni