Z Mysłowic zniknęło już ponad 1000 ton niebezpiecznych odpadów. A to nawet nie połowa. Wywóz odpadów z miasta przebiega sprawnie

Od 4 maja ruszył wywóz niebezpiecznych substancji z Brzezinki, dzielnicy Mysłowic. Mieszkańcy długo czekali aż ten ekologiczny koszmar się zakończy. Bali się o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Niebezpieczne odpady składowane były w różnych pojemnikach. W trakcie wywozu potwierdziły się informacje z wcześniej wykonywanych obserwacji i analiz - są tutaj organiczne odpady zawierające substancje niebezpieczne m.in. ciekłe, palne, ropopochodne materiały, kwasy, katalizatory, farby.

30 czerwca prezydent Mysłowic, Dariusz Wójtowicz, odwiedził składowisko odpadów na Brzezince. Tego dnia z Mysłowic wyjechała kolejna tura odpadów. Jednocześnie z wysypiska wywieziono już ponad 1000 ton. Od poniedziałku do piątku wywożone jest od około 17 do około 23 ton (w zależności od wielkości i ciężaru pojemników i ich ułożenia) odpadów. Do wywiezienia pozostało jeszcze około 7 tysięcy ton.

- Każdorazowo sprawdzany jest stan pojemnika, w którym znajdują się odpady. Od tego zależy sposób jego transportu, ponieważ wykonawca jest zobowiązany do zabezpieczenia każdego pojemnika, w sposób uniemożliwiający rozprzestrzenianie się odpadów poza środki transportu, w szczególności ich wyciek. W przypadku, gdy pojemnik nie jest szczelny lub jego uszkodzenie wiąże się z ryzykiem rozszczelnienia, zostaje zabezpieczony i przeniesiony do tzw. wanny, w której jest następnie transportowany. Należy zwrócić uwagę, że w pojeździe pojemniki ustawiane są w taki sposób, aby zapobiec ich przemieszczaniu i przewracaniu. Przed procesem ważenia są dodatkowo zabezpieczane i oznakowane, tak, aby ich transport był bezpieczny, a umieszczane symbole pozwalały na ich identyfikację - wyjaśniała Anna Górny, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Mysłowice.

Koszt pozbycia się niebezpiecznych substancji z miasta to ok. 94 mln zł. Mysłowice otrzymały dotację od rządu w wysokości 44 mln 676 tys. zł. Pozostałe pieniądze, które przeznaczono na usunięcie szkodliwych substancji pochodzą z wkładu własnego, dofinansowania oraz pożyczki.

Przypomnijmy. Problem z niebezpiecznymi odpadami ciągnie się od 2018 roku. Wtedy to zezwolenie na ich składowanie w dzielnicy Brzezinka wydał poprzedni prezydent - Edward Lasok. Po czasie do Urzędu Miasta Mysłowice zaczęły spływać głosy mieszkańców, którzy w obawie o własne zdrowie i życie skarżyli się na toksyczne zapachy chemikaliów. Prezydent Wójtowicz uchylił decyzje poprzednika i nakazał usunięcie odpadów do 18 stycznia 2019 roku. Kontrola przeprowadzona przez Wojewódzki Instytut Ochrony Środowiska w Katowicach wykazała, że odpady są składowane niezgodnie z przepisami i zezwoleniem. Dochodziło także do wycieku substancji, ale na szczęście obyło się bez zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców miasta. Odpady nie zniknęły, a urzędnicy ciężko pracowali, by zdobyć pieniądze na ich wywóz. To była największa bomba ekologiczna w Polsce w centrum dużych miast. Obok składowiska są domy, szkoły czy przedszkola. Wszystkie odpady powinny zniknąć z Mysłowic do końca października 2021 roku.