Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił w Gliwicach siekierą cztery osoby. Wyszedł z więzienia i zgwałcił

Grażyna Kuźnik
Józef W. jest z zawodu stolarzem. Siekierą i młotkiem zabił cztery osoby. Mimo to jako więzień pracował w przedszkolu
Józef W. jest z zawodu stolarzem. Siekierą i młotkiem zabił cztery osoby. Mimo to jako więzień pracował w przedszkolu 123rf
Wampir z Gliwic wyszedł wcześniej. na wolność i zgwałcił kobietę. 14 sierpnia stanie przed sądem. Psycholog sądowy Aleksandra Sarna nie ma złudzeń: "Psychopaci potrafią nas zwieść".

Józef W. miał w sobie coś takiego, że prawie każdy mu wierzył. Dziewczyna, którą namówił na wizytę w swoim domu w Gliwicach, zaufała mu, bo była w dołku, a on, grubo starszy, nic nie chciał. Nie podrywał, nie mówił słodkich słówek, tylko zatroskał się, że 21-letnia kobieta nie ma zawodu, pracy ani kasy, a już musi wyżywić dzieci. Mieli o tym pogadać w jego mieszkaniu, na spokojnie; radził, żeby nie biegała do lombardu po parę groszy, tylko uczyła się i zdobyła jakiś fach. Uwierzyła, że dobrze czasem pogadać z kimś mądrzejszym. Poznała go nie byle gdzie, tylko u koleżanki.

Nowy znajomy na tej imprezie: przystojny, całkowicie normalna twarz, włosy elegancko przyprószone siwizną. Maniery grzeczne, brak nerwowości, alkohol z umiarem. Nie poznać, że właśnie wrócił z więzienia, gdzie przesiedział 21 lat za cztery morderstwa. Józef W. nie rozpowiadał o tym na lewo i prawo. Przecież kiedy był w więzieniu w Strzelcach Opolskich, wysłano go stamtąd jako złotą rączkę do przedszkola. To by było, gdyby panie o tym wiedziały. Dajmy na to, pani dyrektorka: A za co pan siedzi, panie Józku? Kradzież jakaś? On na to: - Sędzia mówił, że wziąłem siekierę i zatłukłem na amen czterech kumpli, co byli trochę wypici i mnie zdenerwowali. Ale to wszystko nieprawda. Bo zatłukłem tylko jednego tłuczkiem. A reszta? Ja wiem? Sami zatłukli się na śmierć.
14 sierpnia br. "wampir" znowu stanie przed sądem, tym razem w Sądzie Rejonowym w Gliwicach.

Jak pająk muchę

Nikt paniom nauczycielkom ani rodzicom nie doniósł, co zrobił ten osadzony, i pracował sobie wśród przedszkolaków. Dobrze, że były grzeczne, bo młotek i siekierę na wyposażeniu miał.

Józef W. był trochę jak nauczyciel, dużo czytał. Dziewczyna z imprezy nie powinna do niego iść, a poszła. Ten jeden błąd mógł ją kosztować życie. Już na miejscu widziała, że niby takie dobre rady daje, a nawet radia nie posiada. Dla nastroju pożyczył je od sąsiada. To może nic nie znaczy, ale tak niczego się nie dorobić? Gdzie był, bo miał już swoje 50 lat na karku? Nie zdążyła zapytać. Dał jej raz wyjść do toalety na korytarzu, czekał pod drzwiami, potem już koniec.

Odtąd musiała go słuchać, drzwi zamknął na klucz, dostał swoją niewolnicę, jak pająk muchę. Bicie i gwałt, grożenie śmiercią, już stąd nie wyjdziesz. Bo i po co? Żeby znowu trafił do więzienia, skąd wyszedł na warunkowe? Sama chciała, na własnych nogach doszła, a teraz jej się nie podoba?

- Ludzie o tak zaburzonej osobowości umiejętnie szukają ofiar. Mają instynkt drapieżnika i wyczuwają, kto jest słabszy, w dołku, podatny na sugestię, kto szuka pocieszenia, kto jest naiwny. Liczą na okazję i ją znajdują - mówi dr Aleksandra Sarna, psycholog i biegły sądowy z Katowic.

Nie tylko młoda kobieta uwierzyła Józefowi W., znanemu w środowisku policyjnym jako "wampir z Gliwic". Nie gwałcił kobiet, ale tak zmasakrował czterech kumpli, że cały pokój był we krwi. Sprawnie obracał siekierą, to w końcu stolarz.
Ale personel więzienny nie bardzo wierzył, że oczytany i religijny Józef W. jest zdolny do rzezi. On sam mówił, że wybuchła bójka pijanych kolesi i został wrobiony, bo przeżył. Niełatwo pomyśleć, że jeden mężczyzna może zabić czterech rówieśników, chłopów w sile wieku.

Sąd Wojewódzki w Katowicach w 1993 roku nie miał jednak wątpliwości. Skazał Józefa W. na 25 lat więzienia za poczwórne zabójstwo. Uznał, że to oskarżony wpadł w szał i pozabijał niespodziewających się takiej agresji kolegów. Świadkowie zeznali, że gdy Józef się wkurza, to zmienia się całkowicie. Przypomina bestię. Na ławie oskarżonych siedział już jednak w swojej uprzejmej wersji.

- To jest typowe dla ludzi, których potocznie nazywa się psychopatami, a mają zaburzenia osobowości - tłumaczy dr Aleksandra Sarna. - Wiedzą, co to normy społeczne, potrafią doskonale udawać, że je rozumieją, ale są pozbawieni empatii, więc ich nie czują. Nie mają wyrzutów sumienia, nie czują żadnej skruchy. Przeciwnie, uważają, że to oni są ofiarami. Zabił, bo inni śmieli mu się sprzeciwić, krytykować, czegoś domagać. Wtedy tracą hamulce.

Podobno na krwawej popijawie kumple zaczęli się śmiać z opowieści Józefa W., że ma nadludzką moc. Udowodnił, że śmiać się z niego nie wolno.

Feralna trzynastka

W 1993 roku 25 lat więzienia to najwyższa kara. Na dożywocie skazać Józefa W. nie było można, bo w polskim prawie karnym zniesiono je w 1970 roku. Przywrócono dopiero w 1995 roku, gdy "wampir z Gliwic" siedział już w więzieniu i robił dobre wrażenie.
Personel mu ufa, Józef W. pracuje przecież wśród dzieci, ale nie może uzyskać przedterminowego zwolnienia. Stara się już od lutego 2007 roku. Sąd Okręgowy w Opolu odmawia mu przez pięć lat. Dlaczego? W podaniach "wampira" brak refleksji nad tym, co zrobił, i skruchy. Pisze podania wydumane, sztuczne, nieszczere. Dwanaście razy dostaje odmowę. A za trzynastym, feralnym razem jest zgoda. Wreszcie pojawiły się nuty żalu, plus dobre zachowanie, dyscyplina w celi, uprzejmość dla strażników i wykucie kodeksu karnego na pamięć.

Podobno to ktoś z personelu zdradził "wampirowi", w czym rzecz. W jego prośbach o warunkowe zwolnienie musi być więcej żałowania za winy. Józef W. przemyślał pomysł i w końcu podanie było jak należy. Sam by na to nie wpadł, ale zadanie wykonał.
- Nie chciałabym być w skórze tego pracownika więzienia, który doradzał zabójcy udawanie skruchy. To nieprofesjonalne, wbrew zasadom - uważa dr Sarna. - Ale z drugiej strony bardzo trudno normalnemu człowiekowi zrozumieć kogoś o tak poważnych zaburzeniach. To nie mieści mu się w głowie. Co z tym więźniem, miłym i uprzejmym, jest nie tak? Może został skrzywdzony wyrokiem? Ktoś z personelu okazał mu litość. Na pewno, jeśli sam nie jest zaburzony, ten człowiek ma teraz ogromne wyrzuty sumienia, bo tak jest ze zwykłymi ludźmi.

Portal dla personelu więziennego pisze o tych, którzy zajmują się resocjalizacją, że mają "ciężki kawałek chleba". Muszą zmieniać antyspołeczne zachowania osadzonych, wyprowadzać ich na prostą, "a często jest to trudne, wręcz niewykonalne. Dlatego ci pracownicy muszą cechować się ogromną dozą spokoju i stosownym wykształceniem, ale także podejściem psychologicznym i wiarą w skuteczność prowadzonych działań".

Sędzia opolski przed zwolnieniem Józefa W. nie zarządził badań psychiatrycznych i wykazał się dużą wiarą, że więzień na to zasługuje. Czy badania mogły jednak wykryć, że stolarz z Gliwic znowu popełni ciężkie przestępstwo?

- To zaskakująca decyzja sądu. Bardzo trudno uzyskać przedterminowe zwolnienie, nawet w banalnych sprawach - dziwi się karnista prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego. - Trzeba przejść bardzo skomplikowaną procedurę. A tutaj człowiek skazany za poczwórne zabójstwo wychodzi na wolność o wiele za wcześnie.

Uwięziona kobieta zdołała zadzwonić do męża; przyjechał, wdarł się do pułapki, pobił gwałciciela. Przybyła też policja. Pobity "wampir" uciekł ze szpitala, gdzie odwieźli go policjanci, i nękał swoją ofiarę, chodził za nią, zastraszał. Ryzykował, ale nie chciał wracać do więzienia, z którego niedawno się wyrwał. Do czego byłby jeszcze zdolny?

Psychiatrzy nie chcą brać odpowiedzialności za "jasnowidzenie", czy raz skazany wróci jeszcze do więzienia. To tylko gdybanie, jak z pogodą. Nie można też wyleczyć zaburzeń, które potocznie nazywa się psychopatią czy socjopatią.

- Tacy osadzeni bardzo niechętnie korzystają z terapii, której efekty zresztą są niewielkie i powolne - dodaje dr Sarna.
Józef W. przeszedł przez lata więzienia tylko jeden kurs antyprzemocowy.

Prof. Janusz Heitzman z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego: - Psychiatria nie neguje tego, że są osoby niebezpieczne, które mogą popełniać zbrodnie po odbyciu kary. Nie wolno jednak oczekiwać, że w stu procentach da się stwierdzić, kto będzie nadal groźny. To jest nadawanie psychiatrom mocy nadprzyrodzonej.

Ile teraz posiedzi "wampir z Gliwic"? Prawnicy szacują, że łącznie z dziesięć lat. Za dekadę uważajcie na starszego, miłego pana, żeby go nie wkurzyć.

Ustawa o izolacji groźnych przestępców

Rzecznik Praw Obywatelskich skierował w maju br. do Trybunału Konstytucyjnego ustawę z 22 listopada 2013 r. o izolacji groźnych przestępców. Zrobił to na prośbę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Uwagi dotyczą między innymi tego, że tylko jeden przepis ustawy odnosi się do terapii, której w ogóle, zdaniem opiniujących projekt ustawy psychologów i psychiatrów, nie można skutecznie prowadzić.


*Najlepsze baseny, aquaparki i kąpieliska w woj. śląskim [GŁOSUJ W PLEBISCYCIE]
*Tajemnica śmierci 21-latka w Zawierciu. Jego koledzy oskarżają policję
*Energylandia w Zatorze, atrakcje, ceny, mapa oraz film z kamery Go Pro [WIDEO GO PRO]
*Gdzie na basen? Zobacz kryte baseny w woj. śląskim [LISTA BASENÓW]
*Prognoza pogody na sierpień 2014 [POGODA W SIERPNIU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!