Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabobony i telefony. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Współczesne heksy i inne czarownice mogą do nas dotrzeć na miotle czy też poprzez telefon komórkowy?
Współczesne heksy i inne czarownice mogą do nas dotrzeć na miotle czy też poprzez telefon komórkowy? archiwum Marka Szołtyska
Dokładnie 400 lat temu na Śląsku – będącym wówczas częścią Austrii - trwała wojna trzydziestoletnia (1618-1648). Spowodowała ona w naszym regionie ogromne zniszczenia. Ludność zmniejszyła się z 1,5 mln do 1 mln. Zburzono 36 miast, 118 zamków i 1095 wsi. Zrabowane były całe zapasy żywności, połowa ziemi leżała odłogiem, nie działały szkoły, szpitale i warsztaty rzemieślnicze, pojawiły się choroby zakaźne zwane zarazami.

Tragiczne położenie zniszczonego wojnami Śląska opowiada wierszem opolanin Szymon Pistorius, który około 1637 roku pisze: „Kraju nieszczęśliwy, coś był ongiś częścią Polski znaczną, pod wojny zginając się pięścią /.../ leżysz z ziemią zrównany /.../ pustotą zamierasz. Wszystko w chaos przedwieczny zamienia się teraz /.../”.

Jednym ze skutków tej wojny był upadek kultury przy jednoczesnym szerzeniu się ciemnoty i zabobonów. Głodni i nieszczęśliwi ludzie odreagowywali swe stresy w „polowaniach na czarownice”. Przykładowo w Raciborzu w lipcu 1667 roku ktoś oskarżył o czary - Annę Lykową i Annę Jaroszkę. Podczas tortur kobiety oczywiście przyznały się, zeznając, że w czwartki i piątki urządzały zabawy na wzgórzu koło Lubomi, podczas których od diabła otrzymywały moc latania na miotle i odbierania krowom mleka. Dodatkowo, aby uniknąć dalszych tortur, kobiety zaświadczyły, że było tam z nimi 16 osób z Lubomi, Kornowaca, Syryni, Grabówki, Pogrzebienia i Pszowa. Wszystkich spalono na stosie na rynku w Raciborzu 12 września 1667 roku.

To oczywiście ponura część naszej historii, ale czy tego typu zabobony to już tylko przeszłość? Pod koniec 2021 rok z ekipą telewizyjną robiłem program na temat tradycji Dzieciątka Jezus na Śląsku.

W Zbrosławicach przedstawialiśmy sprawę odnalezienia w grobie figurki Madonny z płaczącym Jezuskiem. Opowieścią przejęła się jedna z osób z telewizyjnej ekipy. Dodatkowo też okazało się, że jeszcze kilka dni wcześniej gdy dzwoniłem do proboszcza tej parafii, to on jeszcze żył, a jak byliśmy na filmowaniu – to już był nowy proboszcz – bo tamten niespodziewanie zmarł. Wówczas wspomniana osoba jeszcze bardziej się wystraszyła i na osobności poprosiła, abym już nigdy do niej nie dzwonił. Dlaczego? Bo może moje telefony powodują śmierć?

To oczywiście idealny przykład zabobonów w epoce telefonii komórkowej. To jeszcze nie koniec. W ubiegłym tygodniu dostałem list, w którym nadawca pisał, że na spacerze w lesie coś zaszeleściło w krzakach i miał wrażenie, że jest śledzony. Osoba ta podejrzewa – po konsultacjach wśród znajomych – że to mogły być: rakfioły, dziędziorangi, trantitle albo bazidory. Odpisałem wówczas, że nie można wykluczyć też utopka, beboka, heksy, mory, szczigi albo meluzyny. Wtedy nadawca napomniał mnie, bym sobie nie żartował z poważnych spraw. W sumie racja. Zabobony to poważna sprawa.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera