Zabrze. 135 transplantacji serca u dzieci w okresie 35 lat
Jak przypomina ŚCCS, pierwszym małoletnim pacjentem po transplantacji serca był 15-letni Maciek - chłopiec z nieodwracalnym uszkodzeniem serca w przebiegu pozapalnej kardiomiopatii rozstrzeniowej. Transplantację w ówczesnym Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii w Zabrzu przeprowadził w lutym 1988 roku docent Zbigniew Religa. Operacja udała się, pacjent z nowym sercem przeżył 28 lat.
Pan Maciek często był przedstawiany jako najmłodszy pacjent prof. Religi. "Nie obawiałem się przeszczepu. Wiedziałem, w czyje ręce się oddaję" - wspominał w jednym z wywiadów. Operacja z 1988 roku była początkiem programu transplantacji serc u dzieci w Polsce.
W 2008 r. w Śląskim Centrum Chorób Serca wykonano pierwszy przeszczep serca u niemowlęcia. Pacjentką była dziewięciomiesięczna dziewczynka z kardiomiopatią rozstrzeniową w przebiegu niescalenia wsierdzia lewej komory. Dwa lata później zespół lekarzy wykonał przeszczep u sześciomiesięcznego chłopca z kardiomiopatią rozstrzeniową z niescalenia wsierdzia lewej komory.
Obecnie oddział Kardiochirurgii, Transplantacji Serca i Mechanicznego Wspomagania Krążenia u Dzieci w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu to jeden z dwóch ośrodków w Polsce, gdzie wykonywane są przeszczepy serca u dzieci, i jedyny, który wykonuje tego typu zabiegi u pacjentów poniżej pierwszego roku życia.
Jak powiedział dr Szymon Pawlak, koordynator Oddziału Kardiochirurgii, Transplantacji Serca i Mechanicznego Wspomagania Krążenia u Dzieci w ŚCCS, w transplantacji serc u dzieci wciąż największym wyzwaniem jest znalezienie odpowiednich dawców i współpraca z ośrodkami, które ich zgłaszają.
- Dawców dziecięcych jest bardzo mało. Jest to związane z problemami etycznymi i psychologicznymi. Rozmowa z rodziną, której umiera dziecko, to bardzo trudna sytuacja zarówno dla rodziców, jak i lekarza, który ją prowadzi i dodatkowo informuje o możliwości pobrania narządów do transplantacji - powiedział dr Szymon Pawlak.
Obecnie zabrzańscy specjaliści są w stanie leczyć skrajnie ciężkie wady z niewydolnością krążenia, kardiomiopatie. Wskazują przy tym, że konieczna jest właściwa współpraca lekarzy i ośrodków kardiologii dziecięcej z całego kraju.
- Chodzi o to, żeby w skali ogólnopolskiej takie dzieci były zgłaszane przez lekarzy, zanim ich stan będzie ciężki. Wtedy jesteśmy w stanie znacznie lepiej zaplanować sposób leczenia. Nawet jeżeli takie dziecko wymaga transplantacji, jesteśmy w stanie siebie i rodziców do tego odpowiednio przygotować - podkreślił dr Szymon Pawlak.
(PAP)
mab/ mhr/
Czy Polacy boją się Legionelli?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?