Zabytkowy gmach Sejmu Śląskiego w Katowicach pomalowany farbą bez zezwolenia konserwatora zabytków

Gmach Sejmu Śląskiego wymalowany farbą wbrew pozwoleniu konserwatora zabytków

Doniesienia o tym, że gmach Sejmu Śląskiego w Katowicach został prostacko pomalowany farbą, okazały się prawdziwe! Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków przeprowadził oględziny, z których wynika, że remont części elewacji obiektu od strony ul. Ligonia został przeprowadzony niezgodnie z prawem.

- Wczoraj (tj. 23 czerwca - przyp. OSA) nie mieliśmy pełnej informacji, ale dziś jesteśmy już pewni, że fragment gmachu został pomalowany i zostało to zrobione niezgodnie z warunkami pozwolenia, którego udzieliliśmy Śląskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu - informuje Mirosław Rymer, rzecznik WUOZ.

Wojewódzki Konserwator Zabytków już zapowiada podjęcie działań, które będą miały na celu przywrócenie elewacji do odpowiedniego stanu. W wydanym przez WUOZ pozwoleniu była mowa o oczyszczeniu piaskowca, a nie pomalowaniu go farbą. Przypomnijmy, że budynek Sejmu Śląskiego od 1978 roku znajduje się w rejestrze zabytków i jest z tego tytułu prawnie chroniony. Od 2017 roku uznaje się go za pomnik historii Górnego Śląska.

- Cokół wykonany z piaskowca został pomalowany w sposób skrajnie prostacki. Ktoś użył jednego odcienia nie wiadomo jakiej farby, który w ogóle nie pasuje do pierwotnych ciosów. Nikt nie zadał sobie nawet trudu, żeby każdy z elementów pomalować osobno. Powstała w ten sposób jednolita, tępa płaszczyzna - ocenia Henryk Mercik.

Remont tej części gmachu był prowadzony już pod koniec 2019 roku. Do tej pory nikt jednak nie zwrócił uwagę na związane z tym nieprawidłowości. Pierwszy był Mercik, lider Śląskiej Partii Regionalnej, ale też członek Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków i Izby Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, który podkreśla: - Nie można w tak sposób traktować zabytków. Tak niszczy się pomnik historii.

- Sprawdzamy całą dokumentację związaną z nadzorem konserwatorskim. Musimy też ustalić, czy wykonawca w pełni wywiązał się ze swoich obowiązków. Dopiero po przeprowadzeniu analizy będziemy mogli odnieść się do zaistniałej sytuacji - mówi Alina Kucharzewska, rzeczniczka ŚUW.