Załoga psychiatryka decyduje się na strajk

W dwudniowym referendum: głosowało 80 ze 142 zatrudnionych osób, 77 proc. głosujących opowiedziało się za akcją protestacyjną. To efekt nieskutecznej batalii o podwyższenie płac.

- Teraz musimy ustalić formy strajku. Niezależnie od tego na 24 marca wyznaczyliśmy dyrektorowi termin rozmowy "ostatniej szansy". Mamy nadzieję, że weźmie w niej udział i coś konkretnego zaproponuje - mówi Andrzej Kliś, przewodniczący Komisji Zakładowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza" przy bielskim SPZOZ.

Spór trwa od grudnia 2007 r. Wtedy związkowcy skierowali do dyrekcji pismo z dwoma postulatami. Od ich spełnienia uzależnili wejście w spór zbiorowy.

Chodziło o podwyżki dla wszystkich pracowników o 400 zł netto. Nie zostało spełnione, choć było to jedno z najniższych żądań w placówkach służby zdrowia w regionie.

Drugim była zmiana regulaminu funduszu świadczeń socjalnych. Związek upomniał się o swoje prawo do wpływu na wielkość tego funduszu. Po długich rozmowach, zmianie dyrektora, kilku kontrolach PIP, ten postulat udało się zrealizować. Przy okazji wyszło na jaw, że w zakładowym funduszu świadczeń socjalnych brakuje 155 tys. zł. Dyrekcja zobowiązała się do spłaty, ale sprawa i tak trafiła do sądu, gdzie podpisano porozumienie.

W ub. roku pojawiła się propozycja podwyżki na rok płac lekarzy o 850 zł . Pozostałym pracownikom zaproponowano do 8 procent na trzy miesiące. Mogło to być jednak zarówno 3, ale i zero procent. Związki miały się dodatkowo zobowiązać, że nie będą wnosić do wysokości podwyżek zastrzeżeń, ale tej propozycji nie przyjęły.

- Odcięlibyśmy sobie w ten sposób wszelkie możliwości działania - zapewnia Kliś.
Z wyliczeń związkowców wynika, że zarobki w placówce są najniższe w regionie. Salowe od lat zarabiają tyle, ile wynosi najniższa krajowa. Pielęgniarki mają podstawowej pensji 1500 zł brutto, lekarze za etat 2100 zł.

Psychiatryczny ZOZ podlega bielskiemu starostwu.

- Nie zrobimy więcej niż możemy - twierdzi starosta Andrzej Płonka. Zapewnia, że zrobiono już dużo, by pomóc placówce. Wsparcie powiatu pozwoliło na trwającą właśnie restrukturyzację majątkową. Cały zespół mieścić się będzie wkrótce przy bielskiej ulicy Olszówki. To zmniejszy koszty jego działania. Kontrakt na ten rok jest o 20 proc. wyższy. To daje nadzieję, że będą pieniądze na podwyżki. Na razie ich nie ma.

- Jako organ prowadzący nie pozwolę dyrektorowi na zadłużanie jednostki, bo nie wiemy, jakie będą w Polsce losy placówek ochrony zdrowia. Jeśli rozpocznie się strajk, który spowoduje, że kontrakt nie będzie realizowany, pracownicy zaszkodzą sobie i pacjentom. Wykonanie kontraktu to jedyny sposób na zdobywanie pieniędzy i na podwyżki. Na razie zakład zaczyna się bilansować. Jeśli okaże się, że kontrakt jest zagrożony, będę musiał wstrzymać pieniądze na restrukturyzację, bo może się okazać, że są wyrzucane w błoto - dodaje Płonka.

Dyrektor SPZOZ, Józef Kuliński, jest na urlopie.

- Będziemy prosić związki o przesunięcie terminu rozmów o kilka dni - mówi jego zastępca, Witold Turaj. On również uważa, że nie można dzielić czegoś, czego się nie ma. Trzeba najpierw wypracować pieniądze. Ocenia, że szanse na podwyżki są, ale raczej w dość odległej perspektywie.