Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniany proces miłośników abstynencji [HISTORIA DZ]

Grażyna Kuźnik
Wincenty Lutosławski opracował cele „Eleusis”
Wincenty Lutosławski opracował cele „Eleusis” arc.
Kto dzisiaj pamięta o elsach z Gliwic, których 110 lat temu władze pruskie skazały za udział w tajnym polskim związku? Nie wspominano o nich też w Polsce międzywojennej

Proces śląskich elsów w Gliwicach jest w 1905 roku sporą sensacją. Na ławie oskarżonych zasiada 22 młodych ludzi, w tym połowa dziewcząt. Młodzież jest wesoła, atrakcyjna, zachowuje się swobodnie, słychać dużo śmiechu. Publiczność trzyma jej stronę. Nikt z tej grupy nie był dotąd karany, wszyscy mają jak najlepszą opinię moralną. Należą do związku „Eleusis”, którego hasłem jest poczwórna wstrzemięźliwość: od alkoholu, tytoniu, hazardu i rozpusty. Ale zdaniem prokuratora dr. Ronge, to tylko płaszczyk, pod którym kwitnie polskie życie narodowe. Na spotkaniach nie potępia się wódki, tylko germanizację, śpiewa „Jeszcze Polska nie zginęła” i inne pieśni, czyta Adama Mickiewicza. Jak wiadomo, jego pisma zawierają treści bardzo wywrotowe. Dlatego całe bractwo oskarżone jest o zdradę stanu.

Adwokat elsów mec. Różański z Gliwic pyta, o jakie dzieło Mickiewicza konkretnie chodzi? Okazuje się, że policjant tajnej policji znalazł u przewodniczącego związku, tokarza Pawła Dudka z Wójtowej Wsi, „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”. Sąd nie zna tego utworu, każe sobie tłumaczyć fragmenty. Ale mecenas protestuje, twierdzi, że to dzieło wielce mistyczne, trzeba tłumaczyć całość. Sędzia patrzy na księgę i udaje się na naradę. W końcu zapada decyzja: Mickiewicza nie trzeba tłumaczyć. Upada jeden z ważnych dowodów, prokurator jest bardzo niezadowolony.

Ronge oskarża młodych Ślązaków o chęć rozbicia państwa niemieckiego, „podburzanie do gwałtów jednego narodu na drugim”. Groźnym zarzutem jest właśnie przynależność młodzieży do patriotycznego towarzystwa „Eleusis”, które założył w Krakowie Wincenty Luto-sławski. Obrońca ma jednak ri-postę: podnosi, że „Eleusis” jest tam legalną organizacją.

- W Galicji na wszystko pozwalają - denerwuje się oskarżyciel. Twierdzi stanowczo, że „popieranie zabiegów, które mają na celu wskrzeszenie państwa polskiego, zagraża bytowi państwa pruskiego”.

Szczegóły tego zapomnianego procesu znamy dzięki przed-wojennej publikacji dr. Stanisława Kipty. Po trzydziestu latach od rozprawy dotarł do akt i do niektórych osób, potem opisał swoje wrażenia w gazecie „Polska Zachodnia”. Już wtedy, przyznaje redakcja, mało kto pamięta o elsach, jak nazywano członków „Eleusis”. A przecież, o czym świadczą dokumenty, zachowali się bardzo godnie. Według gazety: „Proces elsów to jeden z najciekawszych epizodów budzenia się świadomości narodowej na Górnym Śląsku”.

Oskarżeni twierdzą, że są Polakami, ale o historii ojczyzny nikt ich nie uczył. Dopiero dzięki „Eleusis” dowiedzieli się o królach polskich. Pochodzą z Gliwic, Szobieszowic, Wójtowej Wsi, Łabęd. 20-letni Paweł Dudek na pytanie sądu, czy mówił, że „musimy trzymać się polskiej ojczyzny, choćby to krwi kosztowało” oraz „chcą nas germanizować, ale się nie damy” - nie zaprzecza. Sędzia: „U pana znaleziono polskie pisma zakazane?”. Dudek: „Tak”. Sędzia: „Były pana własnością?”. Dudek: „Tak”.

Oskarżyciel ma asa w rękawie. Na zebraniu elsów mówiło się, co podsłuchał jakiś tajniak, że „trzeba uważać na Niemców, bo to wielkie świnie”. Sąd jest oburzony. W tej sprawie zeznaje oskarżona 17-letnia Maria Żelazna z Gliwic. Tłumaczy, że związek „Eleusis” propaguje czystość i skromność, dlatego ostrzegano dziewczyny, żeby uważały na ulicach, bo niektórzy mężczyźni bezczelnie zaczepiają kobiety. I tylko o to chodzi. Prokurator osłupiał. Publiczność widzi ładną, młodą panienkę, wierzy jej słowom. Sąd również. Kolejne oskarżenie upada.

Towarzystwo „Eleusis” budzi obawy władzy niemieckiej. Polski filozof Wincenty Lutosławski założył ten związek w 1902 roku. Ci, którzy do niego należą, nazywają się elsami, od greckich słów „eleutheroi laon soteres”, co oznacza „wolni wybawiciele ludów”. Austrii to nie przeszkadza, władze nie zajmują się organizacją jakiegoś filozofa dziwaka. Ale Niemcy nie życzą sobie polskiego „Eleusis” na swoim terenie.
Zasady, jakie wymyślił Lutosławski, mogą zaskakiwać. Elsi powstrzymują się od alkoholu, palenia, gry w karty, współżycia bez ślubu. Dzień rozpoczynają o piątej rano zimną kąpielą, ćwiczą jogę, ale także wyróżniają się katolicką pobożnością. Dieta tylko wegetariańska, częste posty, gimnastyka, karność. Wszystko po to, żeby wychować elity, które będą zdolne do wyrzeczeń dla dobra narodu polskiego.

Ale śląskich elsów interesuje przede wszystkim działalność oświatowa „Eleusis”. Do Gliwic przyjeżdżają ciekawi prelegenci, na przykład Kornel Makuszyński, który stanie się jednym z najbardziej poczytnych i lubianych polskich pisarzy, czy Stanisław Pigoń, przyszły świetny historyk literatury polskiej. Działacze przywożą książki i broszury.

Zresztą nawet założyciel „Eleusis”, Lutosławski, nie bierze swoich zasad zbyt serio. Mimo ważnego ślubu kościelnego poślubił drugą żonę. Uchodzi za ekscentryka i bigamistę. W 1913 roku organizacja odsuwa go i rozwija się już bez niego. Na Śląsku w tym czasie będzie około 1300 elsów.

W 1905 roku Lutosławski ma jednak opinię skutecznego, obdarzonego charyzmą działacza niepodległościowego. Władza w Niemczech jest pewna, że rozsiewa ferment. Prokurator pyta jedną z dziewcząt, czy słowo „Kościuszko” jest jej znane? Adwokat protestuje: „Czy samą znajomość polskiej historii można uznać za wrogi akt wobec Niemiec?”.

Proces zbliża się do końca. Dr Ronge nie może udowodnić, że elsi „zagrażają pokojowi publicznemu”. Twierdzi nadal, że „tylko udają, iż głównym ich celem jest szerzenie abstynencji, a dążą do wskrzeszenia państwa polskiego”, ale zdaniem sądu, Polaków można oskarżyć jedynie o udział w tajnym związku. Są winni, bo nie zgłosili, że zakładają taką organizację jak „Eleusis”, a władza powinna o tym wiedzieć.

Zapada w końcu wyrok, obejmuje 81 stron maszynopisu. Paweł Dudek, Ignacy Sikora, Paweł Kaiser, Józef Grzegorzyk, inni młodzi mężczyźni dostają po kilka miesięcy więzienia. Dziewczęta, w tym siostry Maria, Albina, Otylia, Augusta Żelazne, Marta Paprotna, Anna Słotorz - po kilka tygodni. Według świadków, skazani wesołą gromadą udali się do więzienia, wywołując zbiegowisko. Jeden z elsów wskoczył na słupek i zaintonował polską pieśń. Śpiewając, weszli do budynku.

Wyroki okazały się jednak surowe. Skazanych wyrzucono z pracy, długo nie mogli znaleźć nowej. Byli pod obserwacją policji. Ich losy różnie się ułożyły. Przewodniczący Dudek zginął jako żołnierz pruski w I wojnie światowej. Ignacy Sikora został posłem na Sejm Śląski.


*Prezenty pod choinkę 2015 To najciekawsze propozycje
*Dramatyczny apel: Złodzieju, oddaj komputer ze zdjęciami mojej zmarłej żony
*Roraty 215: Pytania i odpowiedzi z Małego Gościa Niedzielnego
*Jak zdobyć becikowe i 1000 zł na dziecko? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!