Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasada: Prawa Murphy'ego to u nas prawa Sasina. Pan minister udowadnia, że jeśli na Śląsku coś może pójść źle, to pójdzie źle

Marcin Zasada
Marcin Zasada
07.05.2020 warszawa 11. posiedzenie sejmu n/z jacek sasinfot. adam jankowski / polska press
07.05.2020 warszawa 11. posiedzenie sejmu n/z jacek sasinfot. adam jankowski / polska press Adam Jankowski
Zamiast kordonu sanitarnego, wicepremier Jacek Sasin wziął województwo śląskie w ramiona i otoczył osobistą opieką. Nie pytajcie, co może pójść nie tak. Pan minister wygląda jak polityczne uzasadnienie praw Murphy’ego: jeśli ma jakąkolwiek możliwość zrobienia błędu, zrobi wszystko, by go nie uniknąć.

Górnictwo przeżyło różne koleje politycznego nadzoru, ale z kompletnym brakiem nadzoru jeszcze się nie borykało. 5 kwietnia dowiedzieliśmy o pierwszym górniku zakażonym koronawirusem. Dzień później Sejm w trybie ekspresowym debatował o dalszym bezpieczeństwie ludzi pracujących pod ziemią, o planie awaryjnym, gdyby epidemia zaczęła się rozprzestrzeniać, o realnym zapotrzebowaniu na węgiel i możliwościach produkcyjnych, o losie tysięcy ludzi: ich życiu, zdrowiu i pracy. Odpowiedzialny za górnictwo minister przedstawił raport z wariantami działania i reagowania w najbliższych 2-3 miesiącach. A nie, pardon. Sejm przez cały dzień kopał się w czoło przepychając wybory prezydenckie. Niewykluczone, że minister Sasin o przypadku z kopalni Marcel w ogóle nie usłyszał, bo od świtu do zmierzchu uzasadniał w mediach, dlaczego 10 maja powinniśmy wyłonić prezydenta metodą pocztową.

Perypetie Sasina z wyborami i te wcześniejsze, które pominę milczeniem, dają obraz polityka, który do perfekcji opanował rzemiosło wicedyrektora ze skeczu Manna i Materny: „przez 40 parę lat nie podjąłem żadnej decyzji”. Pan wicepremier nie wie, ile kosztował druk kart wyborczych i zapewnia, że nie on decydował. Wierzy za to, że działał zgodnie z prawem, zaś anonim z Poczty Polskiej z żądaniem spisu wyborców od samorządów to była tylko informacja (wywiad w Dzienniku Gazecie Prawnej). Zaczynam podejrzewać, że to minister Sasin jest ostrym cieniem mgły, o którym rapuje prezydent Duda.

W górnictwie to samo. Przede wszystkim: kto za to górnictwo dziś odpowiada? Krótkie przypomnienie: 6 tygodni temu ze stanowiska wiceministra odwołany został Adam Gawęda, będący też pełnomocnikiem rządu do spraw restrukturyzacji tego sektora. Sasin oświadczył, że nadzór nad przemysłem wydobywczym przejmuje osobiście, by finalnie obowiązki pełnomocnika zrzucić na dyrektora departamentu w resorcie aktywów państwowych (przepraszam, ale imię Jonasz ma tu swój metaforyczny ładunek). Po raz pierwszy w historii mamy sytuację, w której za węgiel nie jest odpowiedzialny człowiek przynajmniej w randze podsekretarza stanu. Zaraz, jest jeszcze gorzej, bo ministrem, któremu ta branża podlega, nie ma o niej zielonego pojęcia. W tak hierarchicznej strukturze, jaką jest górnictwo mgła nie ma dziś nawet ostrych cieniów. To zwiastuje jeden kierunek dla tego przemysłu.

No ale są przecież masowe testy dla górników i ich rodzin. No są, tak ze dwa miesiące za późno, przez co to już tylko gaszenie pożaru i likwidowanie zaniedbań (przy okazji: genialne plany typu zamykanie województwa). Przez cały miesiąc od stwierdzenia pierwszego nosiciela koronawirusa, kopalnie pracowały normalnie, produkując węgiel na zwały. Jeśli minister Szumowski i jego zastępcy mówią dziś, że epidemię mielibyśmy w Polsce z głowy, gdyby nie Śląsk, powinni najpierw porozmawiać z ministrem, który za górnictwo był odpowiedzialny. Albo nie był.

Nie ma się co oszukiwać. To, co właśnie obserwujemy to jest zwijanie górnictwa i to podobnymi metodami, jakimi próbowano organizować wybory. Związkowcy z ministerialnych spotkań wychodzą zaskoczeni arogancją (tak określają jakość tej relacji) i argumentami typu „będzie więcej węgla ze wschodu, bo trzeba nam tańszej energii”. Jasne, tak jest gdzieś od 2007 roku, a prawa Murphy’ego (jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle) są fundamentalną doktryną od dziesięcioleci. Ale teraz widać to czarno na białym w decyzjach. Albo ich braku. Fakt jest taki, że zrobienie ministerialnego urzędnika pełnomocnikiem ds. górnictwa to dla związków najbardziej czytelny sygnał: "Piszcie do mnie na Berdyczów".

Dymisja Sasina? A czy pomidorowa to zupa? Przypomnę jeszcze, że premier Mateusz Morawiecki jest posłem ze Śląska. Czas najwyższy, żeby sobie o tym przypomniał.

Obejrzyj dokładnie

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera