Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastawia sidła, donosi policji, śledzi, podgląda. Na kłopoty - detektyw

Teresa Semik
Arkadiusz Andała, szef Biura Detektywistycznego Andała Patrol w Chorzowie, były oficer policji: - Ta robota nie lubi kamer
Arkadiusz Andała, szef Biura Detektywistycznego Andała Patrol w Chorzowie, były oficer policji: - Ta robota nie lubi kamer Marzena Bugała-Azarko
Wiele osób na własną rękę bawi się dziś w detektywów. Na potęgę kupuje sprzęt do nagrywania i filmowania z ukrycia - mówi Arkadiusz Andała z biura detektywistycznego

Jeśli rodzina zaginionego dziecka szuka pomocy u detektywa, to znaczy, że nie ma zaufania do policji i prokuratury?
Niekoniecznie. Gdy liczy się czas, ważna jest każda pomoc - wróżki, jasnowidza, detektywa.

A pan korzysta z pomocy jasnowidza?
Tylko wtedy, gdy zmusza mnie do tego klient. Nie wierzę w ich możliwości paranormalne. Gdyby to było takie proste, organy ścigania nie byłyby potrzebne.

Tolerują detektywa policjanci, prokuratorzy? Pytam, bo tych detektywów jest w Polsce chyba z pół tysiąca. Niech przyjdzie pięciu na miejsce zabójstwa…
Mądry policjant i mądry prokurator powinien się cieszyć, że detektyw wykona za niego robotę i dostarczy dowody. Mamy przecież ten sam cel - znaleźć przestępcę czy zaginioną osobę.

Cel jest ten sam, ale to policjant i prokurator są rozliczani z wyników śledztwa. A niech taki detektyw okaże się skuteczniejszy i jeszcze pochwali się swoim sukcesem przed kamerami... Lepiej go od razu przepędzić?
Bywa że policjanci krzywo na nas patrzą, ale coś mi się zdaje, że pani nas ocenia poprzez pryzmat telewizji. Jestem byłym oficerem policji, znam się na tej robocie, a filmów kryminalnych nie lubię.

I nie ma pan ulubionego detektywa?
Mam, porucznika Columbo.

Z jego niestarannym wyglądem nie ma pan nic wspólnego, a nosił wygnieciony prochowiec, ćmił cygara i opowiadał o żonie. Chyba że chodzi o podstępne nękanie podejrzanych?
Podobał mi się sposób, w jaki prowadził śledztwo. Udawał naiwniaka i podejrzani nie doceniali jego możliwości dedukcyjnych.

Prywatny tropiciel jest dziś bardziej człowiekiem czynu niż dedukcji? Broń, kajdanki, efektowne bójki i takie tam?
Proszę pani, seriale o detektywach to jedna wielka ściema. Nie działamy inwazyjnie, nie rzucamy na ziemię, co nie znaczy, że nie potrafimy.

Ale detektywowi można naopowiadać bezkarnie różnych bzdur. Policjantowi - już nie.
To nie znaczy, że można nas łatwo wywieść w pole. Próbował tego mężczyzna przekonując, że jego żona jest call girl i ogłasza usługi seksualne w internecie. Chciał rozwodu. Szybko odkryliśmy, że sam jej roznegliżowane zdjęcia umieścił w sieci.
Detektyw powinien kierować się zasadami etyki, tak mówi prawo. Co jest etycznego w podglądaniu czy podsłuchiwaniu ludzi?
Rozumiem, że ustawodawca ma na myśli działania zgodne z prawem. Podsłuchiwanie, podglądanie nie jest ani etyczne, ani moralne, to prawda. Skoro jednak mamy dostarczyć dowodów wiarołomstwa, musimy to zrobić tak, by nie było zbyt dalekiej ingerencji w życie prywatne.

Nie należy kogoś filmować w toalecie, ale w łóżku już tak, bo zdradza żonę?
Niedawno filmowaliśmy pana mecenasa, który udzielał porad prawnych swojej klientce w lesie, w swoim samochodzie.

A detektywi siedzieli w krzakach?
Cóż poradzić, taka praca.

Czy to nie jest nękanie człowieka - śledzenie, podglądanie, zastawianie sideł?
Nie mamy do czynienia z nękaniem, bo osoba, która jest w centrum naszych zainteresowań, nie wie o tym, że jest śledzona.

Detektyw w służbie miłości i wierności małżeńskiej. Kto wynajmuje pana częściej: zatroskany o wierność mąż czy podejrzliwa żona?
Statystycznie skarży się nam więcej kobiet. Mają swoją intuicję i ona ich najczęściej nie zawodzi. Mężczyzna wychodzi w niedzielę na mszę, a w rzeczywistości pędzi do kochanki. W domu nie kiwnie palcem, a u kochanki myje podłogi. Dziwne rzeczy ujawniamy.

Rodzice też chcą śledzić swoje dzieci?
Oczywiście, to nic nadzwyczajnego. Przeważnie podejrzewają je o narkotyki, złe towarzystwo.

Czy to nie jest kreowanie psychozy strachu, skoro wszyscy wszystkich chcą podsłuchiwać, nagrywać, fotografować?
Zgadzam się, to jest istne szaleństwo. Wiele osób na własną rękę bawi się w detektywów. Kupuje sprzęt na potęgę. Gdzie potem instalują te mikrokamery, podsłuchy, nie mam pojęcia.

Ufność przestała być w modzie?
Skończyła się era dżentelmeńskich rozmów, niestety. Czasami wynika to ze zwykłej ciekawości. Detektyw podgląda dla dobra śledztwa czy procesu.

Detektywowi wolno więcej niż policjantowi?
Zdecydowanie mniej, ale ja nie chcę mieć więcej uprawnień. Chcę czytelnych zasad współpracy z policją, bo ona nie może zależeć od dobrych chęci. Policjant ma dostęp do wielu informacji. Z kolei więcej inicjatywy jest po stronie detektywa, bo my czujemy za sobą oddech klienta.

Zlecenie wymaga, żeby detektyw wcielił się w fikcyjną rolę?
Nieustannie przyjmujemy jakieś role. Ważniejsza jest jednak umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi. Lepiej umówić się z potencjalnym informatorem w kawiarni, a nie udawać kogoś, kim się nie jest.

Taki potencjalny informator w ogóle nie ma obowiązku rozmawiać z detektywem.
Dlatego nie mówię: "Jestem detektywem, proszę mi coś powiedzieć o zbrodni". Pani wie, jak on może zareagować?

Może posłać pana do diabła.
Delikatnie mówiąc.

I co wtedy?
Podejmujemy operacyjną grę, żeby wejść z nim w kontakt. Jeśli wiemy, że jest powiązany z grupą przestępczą, a my prowadzimy sprawę o odzyskanie skradzionego towaru, tira z blachą, podajemy się za kontrahentów. Trzeba rzucić kasą, podjechać fajnym autem.

Nie zawsze prawo wygrywa, nie każda zbrodnia ma swojego sprawcę.
Porażka zawsze źle smakuje. Wracam do sprawy zaginionej mieszkanki Zabrza. Wyszła z domu w nocy i się rozpłynęła. Nie potrafiłem pomóc w jej odnalezieniu, ale to był pierwszy przypadek, kiedy zadenuncjowałem swojego klienta, męża tej zaginionej kobiety. Uznałem, że jest pedofilem, że tej feralnej nocy żona mogła go nakryć.

Stale obcuje pan z ludzkim nieszczęściem?
Ale nie wylewam krokodylich łez z moimi klientami, choć oni czasem oczekują, żebym cierpiał razem z nimi. Jak komuś pomogę, to jestem bohaterem, jak nie pomogę, to jestem… Przemilczę.

Trudno lubić kogoś, kto wchodzi między skłóconych małżonków i staje po jednej stronie.
A jak może być inaczej, jeśli żołnierz zawodowy w Bytomiu wyrzuca z domu żonę z dwójką małych dzieci? Zostawia ich bez dachu nad głową i środków do życia. Siedzi zabarykadowany i tylko lata po alkohol, po którym nabiera agresji. Policja w sprawy rodzinne niechętnie wchodzi, więc ta matka tułała się z dziećmi aż trafiła do nas.

Zapukaliście do drzwi tego żołnierza, a on na to: "Idźcie do diabła"?
Delikatnie mówiąc. Zagroził jeszcze, że wezwie policję. Pozostało nam tylko ostrzeżenie: albo będzie grzeczny i kulturalny, albo te drzwi wyważymy. Jego żona ma prawo wejść do środka po rzeczy swoje i dzieci. Trzeba było drzwi wyważyć.

Sherlock Holmes, bohater opowiadań kryminalnych Arthura Conan Doyle'a, chodzi zawsze z lupą. A współczesny detektyw?
Z dyktafonem, jak reporter. Musimy zapamiętać wiele szczegółów i je udokumentować dla potrzeb procesu. Dla własnego bezpieczeństwa, by się chronić przed pomówieniami o bezprawne zachowania.

***

Detektyw powinien, przy wykonywaniu czynności, kierować się zasadami etyki, lojalnością wobec zlecającego usługę i szczególną starannością, aby nie naruszyć wolności i praw człowieka i obywatela. Ustawa z 6 lipca 2001 roku o usługach detektywistycznych.


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!