Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawiasy i 700 zł grzywny za obrazę prezydenta RP

Wanda Then
Cała ta sprawa była głupim żartem - mówił Marek Witoszek przed bielskim sądem
Cała ta sprawa była głupim żartem - mówił Marek Witoszek przed bielskim sądem fot. Łukasz klimaniec
W swoje 25. urodziny stanął wczoraj przed bielskim sądem internauta Marek Witoszek z Cieszyna, oskarżony o znieważenie prezydenta RP i działanie na szkodę producentów programów komputerowych.

Witoszek stworzył amatorski program do pozycjonowania stron w internecie. Gdy w wyszukiwarce internauci wpisywali słowo "kutas", na pierwszym miejscu pojawiała się... oficjalna strona prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tak było przez kilka miesięcy, do marca ubiegłego roku. Internautę namierzyli śląscy policjanci. Witoszek używał bowiem własnego komputera, a policjanci odnaleźli go po numerze IP.

- To oskarżenie o skojarzenia, czyli proces, który zachodzi u odbiorcy - stwierdził obrońca Jerzy Kamieniecki. - Poza tym słowo "kutas" to również część ubrania, a w Nowym Dworze Gdańskim są trzy osoby, które tak się nazywają i nie zmieniły nazwiska. Oskarżenie w tym konkretnym zarzucie idzie za daleko. Karanie za skojarzenia jest precedensem niebezpiecznym.

Prokurator Andrzej Hołdys z prokuratury w Cieszynie, poza oskarżeniem o obrazę głowy państwa, odczytał wczoraj również listę pokrzywdzonych firm, których programów Witoszek używał nielegalnie.

- Nielegalnie korzystałem z oprogramowania i do tego się przyznaję - mówił wczoraj 25-latek. - Jeśli chodzi o drugi zarzut, to cała sprawa była głupim żartem. Nie byłem świadomy, że obrażę prezydenta. Nie chciałem też w ten sposób wyrazić żadnego poglądu na temat głowy państwa. Żałuję tego, co zrobiłem - zapewniał oskarżony.

Sędzia Miłosz Borowski odczytał zeznania z postępowania przygotowawczego. Wtedy Witoszek mówił, że kopiował programy z internetu, bo nie miał pieniędzy na ich zakup. Skrypt do własnego programu napisał, by sprawdzić swoje umiejętności. Słowo użyte jako klucz kojarzy mu się jednoznacznie, za prezydentem nie przepada i wiedział, że może go znieważyć. Podtrzymał wczoraj swoje poprzednie zeznania. Dodał tylko, że odnośniki nie były wyrazem jego poglądów politycznych, a jedynie żartem, za który przeprasza.

Witoszek mieszka z matką, ma wykształcenie średnie techniczne, kopiowaniem z internetu programów para się od 10 lat. Wczoraj złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Obrońca zaproponował rok więzienia w zawieszeniu i 600 zł grzywny. Prokurator zadeklarował, że byłby gotów zgodzić się na 1,2 roku w zawieszeniu na trzy lata oraz 700 zł grzywny. Wyrok, choć w zasadzie uzgodniony, wczoraj jednak nie zapadł. Poszło o przeproszenie prezydenta RP.

Prokurator zażądał przeprosin w gazecie ogólnopolskiej. Obrońca uważał, że powinny znaleźć się w internecie. Strony sprecyzować muszą formę, miejsce i treść przeprosin do 26 listopada, gdy odbędzie się następna rozprawa i ma być ogłoszony wyrok.

Po rozprawie prokurator Hołdys uzasadniał: - Nazwanie głowy państwa jakimkolwiek słowem obraźliwym jest znieważeniem. Tak toczą się w Polsce tysiące spraw o znieważenie słowami wulgarnymi, mniej wulgarnymi czy porównaniami. Takie jest prawo. Postępowanie wszczęliśmy z urzędu, Kancelaria Prezydenta została o nim tylko poinformowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!