Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawiódł silnik i skrzydło? Komisja bada wypadek

B. Kubica, A. Biernat
Wczoraj wrak oglądała Komisja Badania Wypadków Lotniczych
Wczoraj wrak oglądała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Barbara Kubica
Doświadczony pilot motolotni - 47-letni rybniczanin, oraz jego 52-letni pasażer z Chybia zginęli w wypadku motolotni w Rybniku. Wczoraj na miejscu tragedii, która rozegrała się na oczach żon i dzieci obu zmarłych mężczyzn, pracowali eksperci z Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Wstępne hipotezy mówią o tym, że awarii uległ silnik oraz prawdopodobnie podczas lotu złamało się skrzydło motolotni.

- Żadnej przyczyny w tym także panujących w tym dniu warunków atmosferycznych nie wykluczamy. Za 30 dni opublikujemy wstępny raport z tego zdarzenia - mówi Tomasz Kuchciński z Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

- Szybowce i motolotnie, w przypadku awarii silnika w większości przypadków są sterowne i można nimi w miarę ,,miękko" wylądować - mówi Wiesław Dziuba, szef wyszkolenia w rybnickim aeroklubie. Więc eksperci sugerują, że w grę wchodzi naruszenie konstrukcji nośnej.

- Motolotnia wzbiła się z lotniska około godziny 19.20 i poleciała w stronę Żor. W pewnym momencie przelatujący nad lasem sprzęt runął na ziemię. Obaj panowie zginęli na miejscu - mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji. Obrażenia były ogromne, mężczyźni nie mieli szans na przeżycie.

- Widziałem tę motolotnię, bo obok niej latała jeszcze paralotnia. W pewnym momencie wzmógł się hałas i miałem wrażenie, że obie maszyny na siebie wpadły. Motolotnia obróciła się kilka razy w powietrzu i spadła na dół. Pobiegliśmy zaraz na miejsce, ale obaj mężczyźni, których znaleźliśmy już nie żyli - mówi w rozmowie z ,,Dziennikiem Zachodnim" Wiesław Swadźba, świadek wypadku. Na miejscu od razu pojawili się mieszkańcy okolicznych domów, oraz rodzina ofiar. - Panowie na lotnisko przyjechali z żonami, dziećmi. Wszyscy obserwowali, jak startują. Potem była histeria i płacz - mówią nam policjanci. Póki co nie do końca jasne jest nawet, która z ofiar siedziała za sterami motolotni.

- Rybniczanin nie był członkiem aeroklubu, bo w ogóle sekcji motolotniarzy nie mamy. Ich loty nie są przez nasz aeroklub ewidencjonowane - mówi Ireneusz Wilgucki, szef aeroklubu w Rybniku.

W hangarze w Rybniku stacjonują na co dzień trzy motolotnie od prywatnych właścicieli.

Kurs i egzamin

Każda osoba, która chce latać motolotnią, musi odbyć kurs.

Ten kończy się egzaminem. Potem każdy z adeptów tej sztuki musi "wylatać" co najmniej 50 godzin z instruktorem. Wielu adeptów tego sportu zdobywa te umiejętności za granicą. Później może startować z dowolnego lotniska sportowego i nie musi nawet zgłaszać nigdzie tego faktu.

W motolotniach są dwa zabezpieczenia w razie wypadku. Pierwszy to tak zwana "linka życia" dodatkowo przytrzymująca skrzydła. Drugi to specjalny system ratunkowy montowany nad skrzydłem (coś na wzór spadochronu). Nie jest on jednak obowiązkowy, więc nie wszyscy motolotniarze decydują się na jego zakup.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!