To już 7 edycja konkursu. Inauguracja pierwszego Grand Prix Polski w Ratownictwie Wodnym odbyła się w Rudzie Śląskiej i wraca tutaj po 7 latach. - Po raz kolejny zawody odbywają się na naszej, rudzkiej pływalni, jesteśmy organizatorami całej imprezy, gościmy ok. 100 ratowników z całej Polski - mówi Mateusz Niegot, koordynator zawodów.
Sam od 14 lat pływa, od 6 ratownikiem, od 2 lat także trenerem rudzkiej sekcji ratowników. Doświadczenia Mateusza Niegota powielali też inni uczestnicy zawodów - pływają od wielu lat, zdają egzaminy ratownicze i startują w zawodach ratownictwa wodnego. Większość z nich w Rudzie Śląskiej była po raz pierwszy.
- Dzięki realizacji zawodów chcemy spopularyzować sport pływacki, jak również ratownictwo sportowe w mieście. Chcemy również zdobyć cenne doświadczenie oraz zintegrować się ze środowiskiem ratowniczym w kraju – mówił tuż przed zawodami Mariusz Komandera, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Rudzie Śląskiej.
Zawodnicy startowali w kategoriach: młodzicy, juniorzy młodsi, juniorzy i w kategorii OPEN.
Wśród uczestniczek m.in. 12-letnia Weronika Majewska z Rudy Śląskiej - W zawodach udział biorę po raz pierwszy, pływam od 3 lat, a w styczniu zdałam egzamin na młodszego ratownika - cieszyła się debiutantka, choć zaznaczała, że ratownictwo wodne do łatwych nie należy i niektórych konkurencji się obawia.
Zresztą nie tylko ona. Na pytanie o najtrudniejszą konkurencję podczas zawodów, wszyscy odpowiadali zgodnie:
"100 m ratowanie kombinowane". - Ta konkurencja należy do jednych z trudniejszych. Oprócz szybkości pływania, wydolności tlenowej oraz dobrej techniki holowania potrzebne są żelazne nerwy i dobre nastawienie psychiczne... kryzys następuje gdy po 50-ciu metrach przepłyniętych kraulem niemal na maksimum swoich możliwości musisz jeszcze płynąć 17,5m pod wodą... - komentował 17-letni Rafał Gumowski, zawodnik z ostrołęckiego WOPR-u.
Jest ciężko, bo nie bez obciążeń. - Rekwizyty towarzyszące ratownikom podczas zawodów to płetwy, pas ratowniczy typu "węgorz", przeszkody zanurzone na głębokość 70 cm, lina 15 m i oczywiście manekin ważący nawet do 50-60 kg po napełnieniu wodą - mówi Maciej Mańka, jeden z sędziów.
Wśród konkurencji rozgrywanych na basenie znajduje się ratowanie umieszczonego na dnie zbiornika, a 50 metrów od brzegu manekina, z użyciem płetw i bez nich, a także z użyciem pasa ratowniczego. W tych dyscyplinach bardzo istotne jest to, w jaki sposób zawodnik holuje manekin z powrotem do linii startu i jak długo wytrzyma bez tlenu w początkowej fazie zadania. - Podczas holowania twarz manekina nie może być zatapiana, natomiast może przez nią przelewać sie woda. Ocena czy jest to zatapianie czy holowanie często jest trudna i wymaga od sędziów bardzo dużej uwagi i znajomości technik holowania - komentuje Maciej Mańka, sędzia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?