METODA I: Słój, który mówi
A właściwie kilka słojów. Wystarczą te półlitrowe. Do nich wlewa się próbki paliw i... odstawia zamknięte w jakieś spokojne, najlepiej ciemne miejsce, gdzie nie będą stwarzać zagrożenia. Resztę robi za nas czas i grawitacja.
Już po jednym dniu będzie widać co w paliwie piszczy, a właściwie pływa. Na dnie wytrącą się osady. Im będzie ich więcej, tym paliwo gorszej jakości.
PRZECZYTAJ TEŻ: Paliwa drożeją, więc znowu opłaca się je fałszować. Mafia paliwowa wraca
METODA II: Miernik jakości paliwa
Jakość paliwa od lat spędzała sen z oczu naszym wschodnim sąsiadom. Wymyślili więc sprytny mierniczek, który pozwala stwierdzić jak dużo obcych substancji dodano do paliwa. Działa tak, jak alkometry, stosowane kiedyś do sprawdzania mocy bimbru. Wynik pokazuje w przybliżeniu, a ponieważ nie ma polskich atestów, może służyć tylko do domowego użytku.
METODA III: Przenośne laboratorium
Na rynku jest sporo urządzeń do testowania paliwa w warunkach warsztatowych. Można je kupić nawet na serwisach aukcyjnych. Ich pomiary pozwalają określić stopień zanieczyszczenia paliwa. Jest to szczególnie istotne w przypadku oleju napędowego: o ile silniki diesla są bardziej wytrzymałe od benzynowych, kiepskiej jakości paliwo uszkadza pompy i filtry.
Dla silników diesla, a zwłaszcza dla ich turbin niebezpieczny jest odbarwiony olej opałowy. Spalając się wydziela więcej ciepła niż olej napędowy. A dla pracujących i tak w "gorących warunkach" turbin potrafi być zupełnie zabójczy.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
*ZOBACZ LISTĘ ZAWODÓW DO DEREGULACJI
*Hans Kloss powrócił FILM, ZDJĘCIA, RECENZJE, czyli HISTORIA PRAWDZIWA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?