Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zburzyć Dezember

Michał Smolorz
Koszmarnie niefunkcjonalny budynek jest tak naprawdę wrzodem na architekturze Katowic
Koszmarnie niefunkcjonalny budynek jest tak naprawdę wrzodem na architekturze Katowic fot. Marzena Bugała
Upływa 30 lat, odkąd w centrum Katowic, pojawiła się szkaradna bryła obecnego Górnośląskiego Centrum Kultury. Po latach utrapień z tym monstrum, przyszedł czas, aby je usunąć z krajobrazu miasta

Pomiędzy historycznym budynkiem Sejmu Śląskiego a dawnym Gmachem Urzędów Niezespolonych (obecnie Wydział Filologiczny UŚ) 30 lat temu pojawiła się szkaradna bryła obecnego Górnośląskiego Centrum Kultury. Po latach utrapień z tym monstrum, przyszedł czas, aby je usunąć z krajobrazu miasta, na którym było i pozostaje dokuczliwym wrzodem. Owe 30 lat, to nieustanne męki szukania dla tego gmaszyska jakiegokolwiek mądrego zastosowania - męki bezsensowne i bezowocne. Najwyraźniej straszy w nim duch Ajatollaha Dezembra, pamiętnego I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR Zdzisława Grudnia, z którego pychy i głupoty powstał.

Państwo to ja

U schyłku lat 70. Zdzisław Grudzień, wówczas komunistyczny władca absolutny województwa katowickiego, zapragnął mieć własny pałac, w którym stanie przed tysięcznym audytorium "aktywu społeczno-politycznego" i odbierze zbiorowe owacje na swoją cześć. Komunistyczny bonza tracił kontakt z rzeczywistością, nie wystarczał mu już budynek Międzywojewódzkiej Szkoły Partyjnej przy ulicy Żdanowa (dziś bpa. Adamskiego), w którym odbywały się PZPR-owskie konwentykle. Chciał mieć "katedrę" na miarę swych chorych ambicji, które sięgały najwyższych stanowisk w państwie.

Polska tego czasu była już pogrążona w głębokim kryzysie. Po inwestycyjnym boomie z początku dekady zostały tylko wspomnienia. Premier Piotr Jaroszewicz, najbliższy współpracownik Edwarda Gierka, podjął decyzję o wstrzymaniu większości publicznych budów, obiektów produkcyjnych, kulturalnych a tym bardziej reprezentacyjnych. Obowiązywał w tej mierze ścisły reżim. Nie mając szans na jakiekolwiek legalne finansowanie swej szalonej wizji, Grudzień podjął decyzję uruchomienia dzikiej inwestycji, nie ujętej w żadnym planie. Jej koszty miały być "utopione" w jednej z ostatnich prowadzonych budów - w Hucie Katowice, a wspomagane pieniędzmi zagarniętymi z Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia, oraz z kasy Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, na który składali się mieszkańcy regionu.
W szalonym tempie

Zaledwie w kilka dni zrównano z ziemią teren w najbliższym sąsiedztwie Komitetu Wojewódzkiego PZPR (który mieścił się wtedy we wspomnianym na wstępie dawnym Gmachu Urzędów Niezespolonych), zburzono część zabudowy mieszkalnej oraz okazałą willę reprezentacyjną Ministerstwa Górnictwa. Prace prowadzono dniem i nocą, ciężki sprzęt ściągnięto z Huty Katowice. Obiekt formalnie nazwano Centrum Doskonalenia Kadr Kierowniczych i Specjalistycznych, w rzeczywistości zaprojektowany był na masowe parteitagi, na które Dezember miał wchodzić wprost ze swego gabinetu specjalną przewiązką na "prezydium" wielkiej sali. W przepastnych podziemiach miał się w przyszłości znaleźć bunkier przeciwatomowy dla I sekretarza, jego świty i lokalnych VIP-ów.

Budowę starano się utrzymywać w tajemnicy przed władzami centralnymi, cenzura miała ścisły zapis na jakiekolwiek informacje na ten temat. Ale trudno schować tak monstrualną inwestycję. Kiedy w końcu informacja dotarła do Edwarda Gierka, wybuchła wielka awantura między nim a jego katowickim namiestnikiem. W świat poszły pogłoski o strzelaninie pomiędzy ochroniarzami obydwu dygnitarzy. Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, w każdym razie obaj politycy wylądowali w szpitalu ze stanami przedzawałowymi.

Zdzisław Grudzień postawił na swoim i budowę prowadzono dalej, przy czym opodatkowano na ten cel wszystkich członków PZPR w województwie.

Stało się

I tak 3 grudnia 1979 roku I sekretarz KW wszedł na "prezydium" Wojewódzkiej Konferencji Sprawozdawczo-Wyborczej PZPR. Powitały go precyzyjnie wyreżyserowane, wielekroć powtarzane gromkie okrzyki "Niech żyje !". Budowa była niedokończona, delegaci wchodzili wprost na mokry jeszcze beton przykryty tymczasowo wykładzinami. Niemal z marszu gmach nazwano szyderczo "Dezember Palast".

Ledwie rok później wybuchła rewolucja "Solidarności", wraz z nią przepadł w niebycie Zdzisław Grudzień. Jednym z pierwszych postulatów społecznych było oddanie gmachu na cele kulturalne. A konkretnie - na siedzibę Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji (obecnie NOSPR). Po upadku PRL-u i komunalizacji mienia państwowego, obiekt został ostatecznie oddany miastu Katowice, które zawiaduje nim do dziś pod oficjalną nazwą Górnośląskie Centrum Kultury.

Od tego czasu wielokrotnie próbowano przystosować to monstrum do nowych celów. Ale obiekt okazał się tak beznadziejnie niefunkcjonalny, że nigdy nie udało się go ożywić. Do dziś jest on wykorzystywany w niewielkim stopniu, bo nie nadaje się do żadnych profesjonalnych zastosowań widowiskowych, ani jako nowoczesne centrum kongresowe. W 2006 roku opracowano projekt jego modernizacji, który jednak zawisł w próżni, skala kosztów przebudowy stawia pod znakiem zapytania jej celowość. W budynku nie chce dłużej rezydować NOSPR, dla której ostatecznie powstanie nowa siedziba, więc modernizacja sali koncertowej przestała mieć sens.

Tylko dynamit

Nie bez znaczenia jest "estetyka" tego straszydła, które psuje całą historyczną zabudowę miejsca. Do 1978 roku okolica tworzyła piękne administracyjne forum, zapełnione zachwycającymi i funkcjonalnymi obiektami z lat 20. i 30. ub. wieku. Całość była zwartą kompozycją urbanistyczną, która w ocalałej części do dziś nie straciła swego monumentalnego uroku. I oto w ten precyzyjnie skomponowany kawałek miasta brutalnie wciśnięto obrzydliwy blaszak, niczym gumowy bucior depczący czyjeś fantazyjne zamki z piasku. Poza estetyką jest jeszcze wielka tandeta wykonawcza, wynikająca zarówno z pośpiechu, jak i z trudności zaopatrzeniowych i kiepskich technologii tamtego czasu. W ciągu minionych 30 lat większość prac remontowych w Dezember Palast polegała głównie na łataniu i zabezpieczaniu co rusz ujawnianych fuszerek i naruszeń norm budowlanych.

Jaki jest więc sens dalszego utrzymywania obiektu, który nie nadaje się do żadnych rozsądnych zastosowań, bo od swego poczęcia miał służyć li tylko zaspokojeniu bezdennej głupoty i próżności jednego komunistycznego kacyka, tak został zaprojektowany i zbudowany?
Jaki jest sens dalszego utrzymywania obiektu, który szpeci otoczenie, który nie niesie w sobie żadnych architektonicznych walorów i marnuje ważną część miejskiej przestrzeni? Jaki jest sens utrzymywania obiektu, który każdego roku pochłania miliony, zużywa niepoliczalną ilość energii i wymaga nieustannych zabiegów technicznych ?

Chyba przyszedł czas, by ten problem rozwiązać. Ostatecznie, za pomocą dynamitu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zburzyć Dezember - Dziennik Zachodni