Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZDROWIE] Czy Angelina Jolie zrobiła dla Polek więcej niż minister zdrowia?

Agata Pustułka
Z dr. Andrzejem Kałmukiem, kierownikiem Oddziału Onkologii Klinicznej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym św. Barbary w Sosnowcu, rozmawia Agata Pustułka

W Polsce żyje blisko 360 tys. osób z chorobą nowotworową rozpoznaną w ciągu ostatnich pięciu lat. Wiele spośród tych chorych to pacjentki z nowotworami piersi. Czy pakiet onkologiczny służy także im?
Niestety, sytuacja kobiet z zaawansowanym rakiem piersi po wejściu w życie pakietu onkologicznego jest coraz trudniejsza. Teoretycznie powinny być włączone do szybkiej ścieżki diagnostycznej, ale ustawa nie przedstawia precyzyjnie ich sytuacji. Bardzo wiele zależy od indywidualnej decyzji onkologa prowadzącego, a zielona karta powinna być po prostu zagwarantowana wszystkim chorym z nowotworami. Praktycznie jednak w systemie pacjenci z nowo zdiagnozowaną chorobą są faworyzowani i pierwsi w kolejkach. Same pacjentki ze "starym" rakiem piersi mówią o sobie, że są dla systemu niewidoczne. Ja tej sytuacji nie mogę zaakceptować. Nie chcę też krytykować idei pakietu, bo jest dobra, ale wykonanie już nie. Zapisy pakietu powinny być udoskonalane i zmieniane tak, by dostosować je do realiów i rzeczywistych potrzeb. Mam nadzieję, że nie jest tylko doraźnym politycznym pomysłem, ale stanie się ponadpartyjnym celem.
Z moich obserwacji wynika jednak, że po 1 stycznia 2015 roku, a zatem po wejściu w życie pakietu, czas oczekiwania dla tych pacjentów znacząco się wydłużył. Jest problem nawet ze zleceniem przez lekarzy pierwszego kontaktu badania USG, które potwierdziłoby podejrzenia, jakie pojawiły się po badaniu palpacyjnym piersi. To musi się zmienić. Poza tym na badania takie jak rezonans czeka się pół roku, a na tomografię komputerową 3-4 miesiące, co automatycznie zmniejsza szanse na wyleczenie z nowotworu.

Mówimy o badaniach, ale przecież Polki, np. w przeciwieństwie choćby do Niemek, nie mają dostępu do skutecznych leków lub mają ten dostęp bardzo ograniczony.
Od tego roku chorzy nie mają dostępu do innowacyjnych leków na raka. Nie ma prawnej możliwości złożenia wniosku o sfinansowanie leków, takich jak terapia celowana na hormonozależnego raka piersi w zaawansowanym stadium choroby, które były dla pacjentek ostatnią szansą na prowadzenie samodzielnego życia. Tymczasem tzw. chemioterapia niestandardowa była pewną opcją, chociaż i tak dostęp do leków w ramach tej procedury był uzależniony od decyzji NFZ, a od kilku lat liczba wydawanych zgód cały czas ulegała redukcji. Zaostrzano kryteria, które umożliwiały skorzystanie z takiej terapii. Ja uważam, że każdy lek, który jest zarejestrowany w UE, powinien być dostępny, a jego zastosowanie powinno być uzależnione od decyzji lekarza. Przecież to lekarz wie, jaki specyfik jest najkorzystniejszy na danym etapie leczenia. Kobiety są zmuszane do kupowania leków za granicą, bo szpitale ich nie sprowadzą, gdyż też będą musiały za nie zapłacić. Tak dzieje się np. z lekiem o potwierdzonej skuteczności, czyli z perjetą, która jest już refundowana w czternastu krajach Unii, ale w Polsce wciąż nie, chociaż pomaga chorym w zaawansowanej postaci raka piersi, znacząco przedłużając życie. Standardem powinno być stosowanie herceptyny. Nie chcę uprawiać kryptoreklamy, ale ten lek jest już dostępny w strzykawkoampułkach, co powoduje, że nie marnujemy ani miligrama. Dawkę herceptyny przelicza się na kilogramy masy ciała i nie zawsze wykorzystywana jest cała porcja, a resztki trzeba zutylizować. Opcja podawania jej w ampułkostrzykawkach w dawce stałej powoduje, że oszczędzamy i nie marnujemy lekarstwa, którego podanie choć jest w Polsce możliwe, to przyjęte kryteria są zbyt rygorystyczne i nie wszystkie potrzebujące pacjentki mogą z niego skorzystać. Programy lekowe w leczeniu raka piersi są tak skonstruowane, że dyskwalifikują wiele chorych, a szpitale są narażone na kary finansowe, jeśli nie zakwalifikują chorej zgodnie z wytycznymi.

Ponieważ rak piersi to najczęściej występujący nowotwór u kobiet w Polsce, powstała koncepcja stworzenia specjalnych ośrodków Breast Cancer Units. Czemu nie została zrealizowana?
Środowisko onkologów oraz stowarzyszenia amazonek bardzo sprzyjały temu pomysłowi. Został zarzucony, bo w jego miejsce wszedł pakiet onkologiczny, który miał przyspieszać diagnostykę i terapię wszystkich nowotworów. Dziś widzimy, że te wielodyscyplinarne ośrodki ukierunkowane tylko na leczenie raka piersi powinny powstać, bo to szansa,
by bardzo indywidualnie podejść do pacjentek, zastosować oszczędzające operacje, bo nie zawsze konieczne jest wycinanie węzłów chłonnych czy całej piersi. Rak piersi jest statystycznie zbyt poważnym problemem, by chore wrzucać do jednego worka, zwłaszcza że w przeciwieństwie do innych nowotworów, w przypadku raka sutka naprawdę mamy coraz lepsze narzędzia, by doprowadzić do wyeliminowania choroby.

Czy w związku z wprowadzeniem pakietu onkologicznego wzrosła czujność onkologiczna Polaków? Bo czasem mi się wydaje, że więcej dla świadomości onkologicznej zdziałała Angelina Jolie, która obawiając się genetycznie uwarunkowanego raka piersi, usunęła najpierw piersi, a potem jajniki.
Z pewnością Angelina jest bardziej skuteczna od siły oddziaływania programów profilaktycznych. Po upublicznieniu informacji o jej operacjach w przychodniach pojawiło się znacznie więcej osób z prośbą o skierowanie na badania genetyczne. Oczywiście nie zawsze są konieczne tak radykalne działania, bo leczenie hormonalne i stały nadzór pozwalają takim chorym na kontrolowanie sytuacji. W Polsce problemem jest jednak niechęć pacjentów do badań profilaktycznych, jak choćby najzwyklejszej cytologii. Nie można się poddawać, bo z profilaktyką tak niestety jest, że na efekt czeka się latami. Dobrym przykładem są kraje skandynawskie, gdzie kilkunastoletnia i konsekwentna akcja doprowadziła do niemal całkowitego wyeliminowania raka szyjki macicy. My, mimo braku spektakularnych sukcesów, nie możemy odpuszczać, ale powinno się kierować profilaktykę tam, gdzie jest najbardziej potrzebna i choćby wysyłać mammobusy do małych miasteczek i wsi, gdzie kobiety mają utrudniony dostęp do ośrodka diagnostycznego. Szybkie postawienie diagnozy, rozpoznanie i zlokalizowanie wznowy, wprowadzenie radioterapii, chemioterapii i leczenia chirurgicznego daje największe szanse na wyleczenie. Trzeba to powtarzać do znudzenia! Przedłużenie choćby o miesiąc oczekiwania na badania jest po prostu nieetyczne. Tymczasem wciąż zbyt wiele chorych pojawia się u onkologa z bardzo zaawansowanym rakiem piersi, co automatycznie zmniejsza nasze możliwości terapeutyczne. Jestem zdania, że pewne postawy, zachowania, przede wszystkim prozdrowotne, trzeba na społeczeństwie wymusić. Oprócz raka piersi bardzo poważnym problemem w przypadku kobiet jest rosnąca liczba zachorowań na raka płuc, który też jest wykrywany w zbyt późnym stadium. RTG płuc powinno być tak samo obowiązkowe, jak mammografia i cytologia.
Profilaktyka jest ważna także z ekonomicznego punktu widzenia. Następne pokolenia muszą być coraz zdrowsze, bo muszą pracować na nasze emerytury. Jako społeczeństwo genetycznie jesteśmy coraz słabsi. Oczywiście to wielki sukces, że ratujemy wcześniaki, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że materiał genetyczny jest coraz słabszy. Nie wiemy do końca, jakie będą genetyczne konsekwencje szczepień. Dlatego tym bardziej powinniśmy wyprzedzać grożące nam niebezpieczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!