Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zembala: Skłodowska-Curie pracowałaby dziś w Gliwicach! Tak dla śląskiej onkologii!

Agata Pustułka
Gliwice zawsze znałem ze świetnego zarządzania - mówi prof. Marian Zembala, były minister zdrowia, kardiochirurg. Popiera akcję Tak dla śląskiej onkologii.

Chociaż kierował Pan resortem bardzo krótko, to właśnie Pan podjął temat podziału Instytutu Onkologii.
Jako lekarzowi i dyrektorowi Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu zawsze imponowała mi organizacja gliwickiej onkologii. Na przestrzeni, zwłaszcza ostatnich piętnastu lat, ośrodek ten niesamowicie się rozwinął, poprawiając w sposób niepodważalny skuteczność leczenia nowotworów oraz opieki nad pacjentem onkologicznym. Większości z nas schorzenia onkologiczne kojarzą się z sytuacjami nieodwracalnymi i krótkim okresem przeżycia. Tymczasem w Gliwicach powstało nowoczesne centrum leczenia nowotworów, gdzie chorzy mogą liczyć na kompleksową opiekę, diagnostykę i wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku, a na dodatek szpital ma jeszcze pieniądze. Nie ukrywam, że naśladowałem ten sposób zarządzania i mówiłem o nim jako o "modelu gliwickim", promując go wszędzie, gdzie tylko można. Gdy zostałem ministrem zdrowia i otrzymałem możliwość spojrzenia na system opieki medycznej w szerszej perspektywie, nie miałem już żadnych wątpliwości, że w polskiej onkologii są liderzy jak ośrodki Bydgoszczy oraz w Gliwicach właśnie. Otrzymałem też wówczas możliwość sprawdzenia, dlaczego w innych placówkach wyniki leczenia jak i zarządzania są gorsze. Moja ocena wzięła się z wielogodzinnych dyskusji i spotkań z onkologami w ramach akcji "Polaków portret własny". Spotykałem się ze specjalistami, rozmawialiśmy o naprawie pakietu onkologicznego, problemach i wyzwaniach onkologii. Mogłem dobrze poznać środowisko i jego wady oraz zalety.

Marian Zembala:
Podział Instytutu nie zagraża pacjentom. Gliwicki "model zarządzania" powinien być wzorem dla innych

Konflikt wokół Gliwic wybuchł jednak z wielką siłą...
To prawda. Ten konflikt między środowiskami onkologów w Gliwicach, Warszawie i Krakowie narastał. Gliwice dobrze znałem, ze świetnego zarządzania. W Warszawie, co wielokrotnie potwierdzały choćby informacje w mediach, nie działo się dobrze. Pojawił się postulat ośrodka gliwickiego dotyczący usamodzielnienia Instytutu Onkologii w Gliwicach. Nie miałem wątpliwości, że taki krok nie wpłynie negatywnie na jakość opieki nad pacjentami. Zresztą usamodzielnienie się instytutu w Gliwicach byłoby powrotem do przeszłości, bo kiedyś był on samodzielną jednostką. Rozliczenia finansowe między oddziałami miały spowodować, że każdy z nich rozpocząłby działalność z czystą kartą, to znaczy i Kraków, i Warszawa bez długów. Przyznam też szczerze, że cały czas miałem wrażenie stygmatyzowania Gliwic. Wszystko, co w Gliwicach, miało być złe, a przecież wiedziałem, że to nieprawda. Nie mogłem zgodzić się z takimi opiniami.

Jak rozwiązać ten problem? Bo przecież nie jest normalne, że gliwicki Instytut oddaje ciężko zarobione pieniądze zadłużonemu ośrodkowi w Warszawie, a może je przeznaczyć dla pacjentów?
Ważne jest, by cały proces odbył się w sposób pokojowy. Teraz czeka nas wybór nowego dyrektora Centrum Onkologii w Warszawie. Mam nadzieję, że wszelkie podejmowane decyzje nie będą naznaczone politycznie, bo ochrona zdrowia powinna być ponadpartyjna i przede wszystkim musi liczyć się interes pacjenta. Jako minister doprowadziłem do odsunięcia dyrektora antagonizującego oddziały, czyli szefa onkologii warszawskiej prof. Krzysztofa Warzochy. Przygotowaliśmy dobry grunt, by przeprowadzić restrukturyzację Instytutu Onkologii, który w tej formule jest przeżytkiem. Podział nie doprowadzi ani do bankructwa oddziałów w Warszawie i Krakowie, ani nie zagraża pacjentom.

Dlaczego, choć była taka możliwość, nie przeforsował pan podziału Instytutu?
Powiem bardzo szczerze: to było ostatnie posiedzenie rządu, a decyzja niezwykle istotna, której towarzyszyło wiele emocji. Nie chciałem sprawiać wrażenia, że coś się robi w ostatniej chwili, na siłę itd. Nowemu ministrowi przedstawiłem swoje zdanie. Konstanty Radziwiłł musi przeanalizować skutki organizacyjne, medyczne i finansowe reorganizacji. Ja nie miałem wątpliwości, że taki podział odbędzie się z korzyścią i dla pacjentów, i dla finansów oddziałów. Najwięcej zależy dziś od posłów Prawa i Sprawiedliwości, wśród których są zwolennicy takiej zmiany.

Najważniejsze jednak, by środowisko onkologów doszło do porozumienia w tej sprawie. Pojawiły się uwagi, że mnożenie Instytutów im. Marii Curie -Skłodowskiej jest śmieszne, niepotrzebne. Ale przecież, ile mamy instytucji im. Jana Pawła II. Przecież to dla nich nobilitacja.
Nie rozumiem tych argumentów. Zresztą mam pewność, że gdyby Maria Skłodowska-Curie żyła w naszych czasach, to z pewnością przeniosłaby się do pracy w Gliwicach.

Walczymy o niezależność dla śląskiej onkologii - wspólna akcja śląskich mediów. Czytaj więcej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!