18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół Negatyw w Chinach [PAMIĘTNIK MIETALLA WALUSIA CZ. 4]

Ola Szatan, Mietall Waluś
Pamiętnik Mietalla Walusia
Pamiętnik Mietalla Walusia Mietall Waluś
Muzycy mysłowickiej grupy Negatyw kolejny tydzień przebywają w Chinach, gdzie odbywają trasę koncertową i realizują film dokumentalny. A wokalista, Mietall Waluś pisze dla nas specjalny pamiętnik z tej azjatyckiej eskapady. CZYTAJ KONIECZNIE

Nasi panowie mają już za sobą kilka występów (z dziewięciu zaplanowanych), mniej lub bardziej smaczne doświadczenia z azjatycką kuchnią, a także wiele godzin spędzonych w podróży, przede wszystkim w pociągach, które nie zawsze są na medal. W dzisiejszym, czwartym już odcinku pamiętnika, Mietall wspomina m.in. sytuację, gdy zespół zastał w pociągu zużytą pościel. Opowiada też jak Chińczycy reagują podczas ich występu i do jakich wniosków muzycy doszli w trzynastym dniu ich chińskiej podróży.

CZYTAJ KONIECZNIE PAMIĘTNIK MIETALLA WALUSIA:
CZĘŚĆ PIERWSZA
CZĘŚĆ DRUGA
CZĘŚĆ TRZECIA

Mietall Waluś, pamiętnik, cz. 4:

1 maja czyli Changsha to nie Wisła
Wyruszyliśmy z całym zespołem na szczyt góry w miasteczku w Changsha, pamiętam że tego dnia zmyliła mnie mgła którą widziałem za oknem, myśleliśmy że jest chłodno więc ubraliśmy się w długie spodnie, kurtki i trampki. W połowie drogi miałem już trochę dość, mieliśmy możliwość zamówienia busika który co chwilę mijał spacerujących, wjeżdżając do góry i z powrotem, nie skorzystaliśmy z takiego ułatwienia i nie poddając się doszliśmy na szczyt. Tysiące ludzi! Nie dziesiątki czy setki, to nie był spacer jak w Wiśle, kiedy byłem ze znajomymi i mijaliśmy może z siedem osób. O godzinie 14:00, nad rzeką Xiang spotkałem się z realizatorem naszego filmu i nagraliśmy krótki wywiad w pięknej scenerii i przy fajnej pogodzie, przed nami został już tylko koncert.

W klubie 46 Live House zaczęliśmy grać o godzinie 22:00. Atmosfera była niesamowita, to chyba najmocniejszy koncert na tej trasie. Pot ze mnie tak spływał że w pewnym momencie zrobiło mi się już wstyd, i przysłoniłem twarz białym ręcznikiem, wycierając się przez praktycznie całą piosenkę "Księżycowa Podróż". Po raz pierwszy bisowaliśmy na tej trasie, piosenkami "Każdy Ma Słabsze Dni" oraz "1978". Po koncercie zmykam do hotelu mieszczącego się jakieś 200 metrów od klubu, kładę się od razu spać bo za 5 godzin zaplanowana jest już zbiórka przed recepcją i wyjazd do następnego miasta.
2 maja czyli... w Guiyang wisiały plakaty Negatywu
O 6:30 pojechaliśmy trzema taksówkami na dworzec, płacąc na miejscu 40 yuanów, znowu dopadła mnie refleksja jak to jest możliwe że za dwie dychy licząc na polskie, za trzy taksówki można tak mało zapłacić. W pociągu spotkaliśmy się z niemiłą niespodzianką ponieważ pościel która była na naszych łóżkach była zużyta, niektórzy z nas zdrowo się wkurzyli. Łukasz miał w oczach obrzydzenie i szybko odrzucił ją od siebie, ja zresztą uczyniłem podobnie i pierwszy raz byliśmy zmuszeni użyć tutaj swoich śpiworów. Czekało nas następne 1000 km i 13 godzin w pociągu, znajdywałem sobie różne zajęcia aby czas minął mi jak najszybciej, rozpocząłem nawet książkę o życiu lidera Depeche Mode, Dave’a Gahana, ale szczerze mówiąc po kilku przeczytanych rozdziałach nie wciągnęła mnie za bardzo i odłożyłem ją na inny czas. Słuchałem muzyki na iPhonie, kiedy za oknem zaczęły pojawiać się góry których nigdy wcześniej nie widziałem. Były ogromne, takie które wzbudzają w człowieku respekt i strach, zaczęliśmy też coraz częściej przejeżdżać przez ogromne wiadukty przez które pociąg sprawiał wrażenie jakby leciał w powietrzu. W między czasie wyskoczyłem na 2-godzinną rozmowę z Dawidem do wagonu restauracyjnego. Z tej podróży był to najprzyjemniejszy moment gdyż rozmawialiśmy o nowej płycie, o filmie który realizujemy i o wielu rzeczach które bardzo pozytywnie nastawiają mnie do dalszego działania. Dawid jest taką osobą która bardzo pozytywnie na mnie działa i jest takim człowiekiem do którego mam respekt. Lubię się otaczać takimi osobami bo dają mi niesamowitą energię, a myślę, że to każdemu człowiekowi niezwykle potrzebne. Często powtarzam sobie przysłowie "z kim przystajesz, takim się stajesz", a ja jestem na etapie, że chciałbym bardzo aby nasza najnowsza płyta była doceniana i chcę pokazać wszystkim, że w Polsce można grać fajne, rock’n’rollowe piosenki. Przyjeżdżając do miasta Guiyang, czekały na nas trzy wypasione auta osobowe, byłem trochę w szoku nie dowierzając że damy radę się do nich zapakować. Podjeżdżając pod klub, powitały nas ogromne plakaty z naszym wizerunkiem, oraz lokaje (kilku) którzy zajęli się naszymi bagażami. A na samym wstępie poczęstowali nas wodą, na chwilę wszedłem jeszcze do klubu i spotkałem się z miłym zaskoczeniem, osiem dużych plakatów, wszędzie widziałem swoją twarz i chłopaków, zrobiło mi się wtedy bardzo miło. Hotel to kolejna rzecz która była na najwyższym poziomie, myślałem że będziemy spali w cztery osoby w jednym pokoju zgodnie z wcześniejszymi założeniami, rezultat był taki że spaliśmy wręcz w luksusowych warunkach i mieliśmy 5 pokoi do swojej dyspozycji, można było się zrelaksować i pójść w spokoju spać.
3 maja, czyli chińska Budka Suflera, koncert w pubie irlandzkim i ludzie na scenie
To był 12-ty dzień naszego pobytu w Chinach, o godzinie 11:00, w pokoju numer dwa tysiące dwadzieścia, w Hotelu "Jing Hai" na ulicy "heng feng pedestrian street" kończyło się spotkanie zespołowe. Po raz pierwszy zdobyliśmy się na szczerą rozmowę podsumowując nasze wspólne granie i tak naprawdę czego od siebie oczekujemy. Myślę że od tego momentu jesteśmy innym zespołem, taka rozmowa co jakiś czas jest potrzebna, nam się takie wprawdzie już zdarzały, ale ta bez wątpienia była wyjątkowa, na 12-tym piętrze naszego hotelu, w moim i afgana pokoju. Wytworzyła się wyjątkowa atmosfera, to było cholernie miłe. Pod recepcją byliśmy umówieni z ekipą filmową na realizację kolejnych ujęć do naszego filmu, niestety paskudna, deszczowa pogoda zniwelowała nasze plany, musieliśmy odwołać zdjęcia. Po trzech godzinach w swoich pokojach czekając na rozpogodzenie, poszliśmy do pięknego parku w którym udało nam się zrealizować kilka ciekawych filmowych klapsów, zwiedziliśmy również część miasta Guiyang i w pewnym momencie usłyszałem znajome dźwięki. Przybliżając się do głośnika wiszącego w jednym ze sklepów, słyszę chińską wersję piosenki "Takie Tango" Budki Suflera, nuta w nutę tylko zaśpiewana po chińsku. Od razu zawołałem resztę chłopaków i mieliśmy niezły ubaw. Na godzinę 17.00 kierowaliśmy już do klubu, na próbę. Miejsce w którym graliśmy to totalnie nie nasz klimat, przypominał bardziej pub irlandzki niż klub muzyczny, malutka scena, żadnych warunków i co zabawniejsze, okazało się jest perkusja… elektroniczna, nigdy w życiu nie grałem koncertu z takim sprzętem, totalne zaskoczenie, kiedy Łukasz zaczął szukać dźwięków, brzmiało to jak Kombi z lat 80., po próbie, właściciel klubu zabrał nas na kolację byśmy wspólnie zjedli coś miejscowego i dobrego, za wszystko oczywiście płacąc. Na koncercie było bardzo dużo ludzi, totalny amok, wchodzili nam na scenę, deptali po efektach, w pewnym momencie bałem się że stracę przednie zęby bo co chwilę ktoś haczył o mikrofon, dopiero zawołana przez Marcela ochrona opanowała sytuację. Graliśmy od godziny dwudziestej trzeciej czterdzieści, do pierwszej w nocy. Po koncercie mieliśmy tylko 3,5 godz. snu gdyż o 6:30, mieliśmy już pociąg do Chongqing.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!