Zespół "Śląsk": Koszęcin się cieszy, że ma u siebie takich artystów. Adela Korzekwa wspomina

- Profesor od samego początku miał jeden i ten sam frak oraz dwie koszule, na zmianę, w których występował - przypomina. - Przed każdym koncertem frak czekał na niego na wieszaku odczyszczony i wprasowany, tak samo koszula. Dyrygował zawsze w lakierkach, ale buty zabierał ze sobą do domu. Frak i koszule zostawiał garderobianym.

Adela Korzekwa dodaje też, że kiedy po długiej przerwie Profesor znów pojawił się w Zespole w 1990 roku, to z tym samym frakiem. Jak trochę spłowiał, to garderobiane zaparzyły kawę i tą kawą przecierały materiał, potem szczotkowały i był prawie jak nowy. Tak samo regenerują kapelusze góralskie. Kawa nie pozostawia osadu i nie brudzi.

- Bardzo był skromny - powtarza. - Całe życie w tym jednym fraku i dwóch koszulkach. Jeszcze go w tym fraku pochowali.
Adela Korzekwa pochodzi z Koszęcina i zaraz po szkole znalazła pracę właśnie w „Śląsku” i do tej pory nie może się z nim rozstać. Pamięta rok 1953, jak po wsi rozeszła się wieść, że Zespół tu przyjedzie i zamieszka w pałacu.

- Co za zespół, co tu będzie robił, dociekali ludzie, ale nikt nie znał odpowiedzi - wspomina. - Wtedy jeszcze nie wolno było wchodzić do parku, który okala pałac. Brama była zamknięta. Teraz wszyscy mieszkańcy się cieszą. Koszęcin wypiękniał, pałac wygląda jak z bajki, mamy wielu gości i pracę. Czerwcowe Święto Śląska to nasza duma.

CZYTAJ TEŻ:
„Karolinka” zawsze jest tak samo zadziorna. Zespół "Śląsk" i wspomnienia o Stanisławie Hadynie
„Śląsk” wciąż rozwija skrzydła i wzbija się w górę

Teraz raczej już nie wyjeżdża z Zespołem na koncerty, pilnuje magazynów. A w nich jest ponad 20 tysięcy elementów kostiumów, damskich i męskich, z 70 regionów. Jeden tancerz ma 14 par butów.

Od początku historii Zespołu są wciąż te same kostiumy wałaskie, koniakowskie, rzeszowskie, kurpiowskie. Śląskie się zużyły, bo częściej artyści w nich paradują, są już drugie komplety.

Do kostiumerii częściej zaglądała Elwira Kamińska, miała większy wpływ na dobór strojów. Stanisław Hadyna wpadał rzadko, może dwa, trzy razy do roku.

- Wpadał uśmiechnięty, pytał, jak się czujemy, czego nam potrzeba i wychodził - mówi. - Nigdy nie miał uwag. Jego frak zawsze był gotowy na czas.

W czasie występu „Śląska” Adela Korzekwa przeważnie siedzi w garderobie, ale jak tylko czas pozwala nie odrywa od artystów oczu.

- Za każdym razem, kiedy ich oglądam na estradzie, aż mam gęsią skórę, mimo tych 56 lat mojego życia ze „Śląskiem” - mówi.

Porywacze ze Śląska złapani po 17 latach

Marsz Równości w Częstochowie zablokowany