Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zeznania Kmiecik jednak wiarygodne, były poseł Dyrda skazany za łapówkę

Teresa Semik
Barbara Kmiecik
Barbara Kmiecik Arkadiusz Gola
Henryk Dyrda, były poseł BBWR, przyjął od Barbary Kmiecik 100 tys. dolarów w zamian za zatrudnienie jej zięcia w gabinecie politycznym Jacka Dębskiego, ówczesnego szefa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki. W piątek sąd skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 15 tys. zł grzywny.

Sądowi Rejonowemu Katowice-Wschód, gdzie toczył się proces, nie udało się ustalić, czy Dyrda przekazał pieniądze Dębskiemu, ale uznał zeznania Kmiecik za wiarygodne.

Henryk Dyrda został zatrzymany 25 kwietnia 2007 roku, tego samego dnia, kiedy funkcjonariusze ABW przyszli także po Barbarę Blidę. Usłyszał zarzut w tym samym śledztwie, w którym oskarżeni zostali prezesi spółek węglowych umożliwiających Agencji Handlowej B. Kmiecik sprzedaż węgla na ogromną skalę i za tzw. prowizję. Organy ścigania nazwały tę prowizję bezprawną korzyścią majątkową.

Sprawa Henryka Dyrdy, oskarżonego o korupcję, wyłączona została do odrębnego rozpoznania przez katowicki sąd. Z tzw. aferą węglową łączą ją tylko obciążające zeznania Barbary Kmiecik.

- Cenię i szanuję Henryka Dyrdę. Był posłem, więc miałam do niego zaufanie. Chciałam, żeby pomógł mojemu zięciowi w karierze zawodowej i załatwił dla niego intratne stanowisko w administracji rządowej - mówiła Kmiecik w czasie procesu. - Dębski faktycznie zatrudnił mojego zięcia. Co prawda tylko w gabinecie politycznym, ale zawsze coś.

W latach 90. z Henrykiem Dyrdą spotykała się w swojej katowickiej firmie, czasem w domu, kilka razy w miesiącu. Jak zapewnia, przekazała mu dla Dębskiego 100 tys. dolarów (co stanowiło równowartość 350 tys. zł) w dwóch ratach - jedną w Katowicach, drugą w Warszawie już po zatrudnieniu zięcia. Wzięła w tym celu zaliczkę na poczet zysku z firmy i dołożyła swoje oszczędności. Zięć po roku zrezygnował z pracy w Warszawie. Nie był nią zainteresowany, no i nie była intratna.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
- Żadnych też korzyści nie odniosła z tego powodu moja firma - twierdzi Kmiecik.

Henryk Dyrda nie kwestionuje, że rozmawiał z Jackiem Dębskim na temat zatrudnienia zięcia Kmiecik. Zaprzecza, by wziął pieniądze za tę przysługę.

Sąd uznał, że Dyrda nakłaniał Kmiecik do przekazania łapówki, a później udzielił pomocy w jej wręczeniu. Dla sądu bezsporne jest, że Kmiecik faktycznie dała Dyrdzie pieniądze przeznaczone dla Dębskiego, choć nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi później stało. Jacek Dębski został zastrzelony w 2001 roku.

Wydając wyrok skazujący, sąd dał wiarę zeznaniom głównego świadka oskarżenia - Barbary Kmiecik, także dlatego, że zostały one poparte innymi, pośrednimi dowodami.

Sędzia Zofia Prager oceniła, że zeznania składane przez Kmiecik w innych postępowaniach nie zawsze były spójne, co jednak nie podważa jej wiarygodności w tej właśnie sprawie.

- Jeżeli Barbara Kmiecik jest świadkiem wiarygodnym, to czas umierać - ripostował po wyroku Henryk Dyrda, który konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Uważa, że został pomówiony. Zapowiedział, że odwoła się od wyroku.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!