Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złota era białego szaleństwa [ZDJĘCIA ARCHIWALNE]

Jacek Drost
Szczyrk. Rok 1962. Szalenie popularne były tzw. Ośle Łączki. Tłum narciarzy podchodzących bez żadnego wyciągu i zjeżdżających. Taki był pęd do nart i ruchu na śniegu
Szczyrk. Rok 1962. Szalenie popularne były tzw. Ośle Łączki. Tłum narciarzy podchodzących bez żadnego wyciągu i zjeżdżających. Taki był pęd do nart i ruchu na śniegu Szkoła narciarstwa ŚMIG w Szczyrku
Zimę mamy, że pożal się Boże. O narciarstwie to możemy sobie teraz tylko powspominać. A jest o czym, bo tradycja szusowania na stokach w Beskidach ma już, lekko licząc, ponad sto lat!

Mamy wielu olimpijczyków. Są po nich pamiątki - zdjęcia, narty, plastrony. Trzeba to pokazać ludziom- mówi Krzysztof Nikiel, który w Szczyrku chce stworzyć Muzeum Narciarstwa (część pamiątek można już oglądać przy skoczni Skalite).
A jest się czym pochwalić, bo tradycje narciarskie są w Beskidach szalenie bogate, choć nawet najstarsi górale nie pamiętają, kiedy w Beskidach zaczęło się to szusowanie.Pewne jednak jest, że już pod koniec XIX i na początku XX wieku mieszkańcy Bielska (rzadziej Białej) chętnie zapuszczali się na stoki Szyndzielni lub do Szczyrku, by pojeździć na nartach.

- Byli to głównie niemieccy i żydowscy fabrykanci, których było stać na płacenie góralom za wynoszenie nart na szczyt Skrzycznego - opowiada Jacek Żaba ze Szczyrku, interesujący się historią beskidzkiego narciarstwa i prowadzący najstarszą pod Skrzycznem Szkołę Narciarską Śmig. Dodaje, że miejscowi także już wtedy jeździli na nartach, ale robionych własnoręcznie, domową metodą.

- Pod koniec XIX wieku wiślańscy leśnicy sami robili sobie narty z jesionowego drewna. Długo trzymali dzioby desek w gotującej się wodzie, później wkładali je między belki chałupy i naginali powoli do ziemi. W takiej pozycji stały przez jakiś czas, by dzioby się wykrzywiły - opowiada Żaba.

Coraz więcej ludzi chodzących po górach, a także pojawiający się zimą na stokach narciarze wpłynęli na rozwój infrastruktury. W latach 20. i 30 ub. wieku zaczęto budować schroniska górskie - na Skrzycznem i Klimczoku (pierwsze murowane w Beskidzie Śląskim powstało w 1897 r. na Szyndzielni), które stały się świetną bazą dla miłośników białego szaleństwa.

W czasie II wojny światowej w pensjonatach, które powstały w okresie międzywojennym, działały lazarety dla rannych żołnierzy, kwaterowano w nich także żołnierzy niemieckich, którzy na beskidzkich stokach uczyli się jeździć na nartach, zwłaszcza przed rozpoczęciem ataku na Związek Radziecki.

- Po wojnie w kilku pensjonatach znaleziono dużo sprzętu narciarskiego - nart i butów, co dało zaczątek Funduszowi Wczasów Pracowniczych, które powstały w 1949 roku - dodaje Żaba.

W ramach FWP do Szczyrku zaczęło przyjeżdżać na wypoczynek sporo ludzi. Zimą, korzystając z wojennego sprzętu, a także wyprodukowanego tuż po wojnie, zaczęto pod Skrzy-cznem organizować turnusy połączone z nauką jazdy na nartach. Cieszyły się dużą popularnością.

Kamieniami milowymi w rozwoju narciarstwa w Beskidach była budowa wyciągów. Jako pierwsza w powojennej historii Polski powstała kolej gondolowa na Szyndzielnię (1951 r.), a w 1958 r. oddano do użytku kolej krzesełkową na Skrzyczne, która miała pracować tylko latem, a w efekcie stała się kolejką wożącą narciarzy.

- Masowo narciarstwo zaczęło się rozwijać na przełomie lat 60 i 70., kiedy do władzy doszedł Edward Gierek. To wtedy wymyślono, że śląskie kopalnie i zakłady pracy będą budowały w Beskidach domy wczasowe, wtedy powstał Górniczy Ośrodek Narciarski mający aż kilkanaście wyciągów orczykowych. Nastąpiła eksplozja narciarstwa - opowiada Żaba.

Niektórzy zaczynali mieć swoje auta (wprawdzie małe, ale zawsze), tzw. Gierkówką poprawił się dojazd ze Śląska w Beskidy, więc wypady na narty stały się popularne. Efekt? W hotelach szalenie trudno było dostać miejsce, a w okresie świąteczno-noworocznym czy w czasie ferii noclegi załatwiało się po znajomości.

- Wyjazd w Alpy nie wchodził w rachubę, bo ogólnie ciężko było wyjechać za granicę, koszty były koszmarne, więc pojechanie wtedy do Szczyrku na narty to było coś. O Szczyrku mówiło się polskie Cha-monix. Szczyrkowianie wypożyczali turystom każdy możliwy pokój, często sami spali w stodole, by wynająć komuś kawałek kąta. Mogli dyktować warunki, a biedni goście dostosowywali się do tego, co mu dawali. Pod Skrzycznem za tą złotą epoką został wielki sentyment - opowiada Żaba.

Gdzie w latach 60. czy 70. ubiegłego stulecia jeździłeś na nartach? Podziel się wspomnieniami na naszym forum!

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!