Pierwsze informacje o problemach w Orange pojawiły się w czwartek ok. godz. 17.30. Sieć oficjalnie przyznała na swoich profilach w mediach społecznościowych, że doszło do awarii po godz. 19.
Zgłoszenia użytkowników o awarii w Orange pochodziły m.in. z Warszawy, Krakowa, Śląska, Trójmiasta, Poznania oraz wielu innych miast.
- Internet, telewizja, telefon. Nic nie działa. W obsłudze klienta na początku mówili nam, że awaria zostanie usunięta 9 lipca, później, że 18 - mówi Paulina z Krakowa.
Od rzecznika Orange Polska Wojciecha Jabczyńskiego dowiedzieliśmy się, że brak łączności sieci spowodowany jest „problemami technicznymi”. Rzecznik dodał również, że awaria została już usunięta wczoraj w nocy. - Obecnie przeprowadzana jest dokładna analiza awarii - lakonicznie informował Wojciech Jabczyński. Mimo tych zapewnień część klientów nadal skarżyła się na problemy z połączeniami telefonicznymi oraz na brak internetu.
Mateusz Nowak z serwisu Spiders Web, zajmującego się nowoczesnymi technologiami, twierdzi, że zapewnienia rzecznika o problemach technicznych nie wyjaśniają, co tak naprawdę się stało. Jego zdaniem dla firmy najbezpieczniejsza jest taka informacja, która właściwie niewiele oznacza i nie wiadomo, co się pod nią kryje. - Uważam, że w obecnej sytuacji nie można wykluczyć ataku hakerskiego, co nie oznacza, że sugeruję, iż był on powodem awarii - mówi Nowak.
Tymczasem wczoraj sieć internetowa Netia przyznała się, że właśnie padła ofiarą ataku hakerskiego. W ręce przestępców komputerowych trafiły jednak tylko „niektóre” dane klientów. „Ofiarami” są klienci, którzy zgłaszali się poprzez formularz kontaktowy na stronie internetowej Netii oraz ci, którzy zawierali umowy drogą elektroniczną. W pierwszym przypadku hakerzy weszli w posiadanie numerów telefonów, natomiast znacznie ważniejsze dane mogli przechwycić w drugim przypadku. Netia jednak nie wyjaśnia dokładnie, co mogli przejąć hakerzy.
- Są przesłanki, że do włamania mogło dojść już w kwietniu tego roku, a atakujący zachowali dostęp do infrastruktury operatora przynajmniej do 1 lipca. O ataku dowiedzieliśmy się natomiast 7 lipca, czyli w przeddzień szczytu NATO. Data ta wydaje się nieprzypadkowa, zważywszy na to, że wiele tropów związanych z atakującymi prowadzi do Rosji lub na Ukrainę - mówi Nowak.
Ofiarą ataku hakerskiego dwa dni temu padł również krakowski Mostostal. Na stronie startowej spółki pojawił się czarno-biały komunikat w języku arabskim i polskim. Można było w nim przeczytać, że „szczyt NATO razem z Warsawą spłoną w Swętym Ogniu!” (pisownia oryginalna). Mostostal nie chce komentować ataku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?