Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana czasu - czas na zmiany? To przepisy Unii Europejskiej zmuszają nas do przestawiania zegarków

Michał Wróblewski, Kuba Dobroszek
Zmiana czasu to obowiązek narzucony przez przepisy Unii Europejskiej
Zmiana czasu to obowiązek narzucony przez przepisy Unii Europejskiej Tomasz Gola/Polskapresse
Zmiana czasu to kwestia polityczna. Obligują nas do tego przepisy Unii Europejskiej. Co na ten temat mają do powiedzenia polscy politycy?

Czwartek, Sejm. Wiejska w ogniu debaty nad reformą związaną z wysyłaniem sześciolatków do szkół. Wszędzie kamery, zgiełk. Matki na sali plenarnej uciszają płaczące dzieci. Nawet temat Smoleńska nieco przygasł. Jedynie przewodniczący Macierewicz głośno peroruje dla jednej ze stacji o najnowszych ustaleniach jego zespołu. Widzimy panią poseł Krystynę Pawłowicz (PiS) wychodzącą z sali plenarnej, wyraźnie śpieszącą się do wyjścia.

- Pani poseł, my dziś w innej sprawie. W weekend przestawiamy zegarki... - zagadujemy.

- Jestem absolutnie przeciwna zmianie czasu! Unia Europejska chce koniecznie wszystko na swoim terenie ujednolicać. Od dawna znany jest przecież szereg badań, które pokazują, że zmiana czasu z letniego na zimowy i odwrotnie nie niesie za sobą żadnych korzyści, wręcz przeciwnie: szkodzi zdrowiu!

- Politycy europejscy są władcami czasu? - dopytujemy natchnieni uwagą pani poseł. - Tak! A premier Tusk im to umożliwia.

Kontaktujemy się więc z jednym z władców czasu.

- Ryszard Czarnecki, słucham? - wita nas europoseł. Gdy jednak ujawniamy mu temat rozmowy, entuzjazm maleje: - Nie jestem ani władcą much, ani władcą czasu. Każdy kraj suwerennie podejmuje decyzję w tym temacie. Przypominam sobie debaty z udziałem polskich europosłów, którzy krytykowali zmianę czasu... Polityk jednak szybko urywa rozmowę: - Wie pan, to nie jest kwestia, której mógłbym poświęcić więcej niż dwie minuty rozmowy z panem. Do usłyszenia, pozdrawiam!

Sprawdzamy, jak to jest z tą suwerennością. Wygląda na to, że pan europoseł się myli: przepisy Unii Europejskiej regulują kwestię zmian czasu poprzez obligującą kraje członkowskie do wprowadzania tychże zmian dyrektywę.

Dzwonimy do polskiego biura prasowego Komisji Europejskiej: - Wie pan, temat trochę tabloidowy… - słyszymy. Przełykamy tę gorzką zniewagę i nie dajemy za wygraną.

Przestawiamy czas, żeby zaoszczędzić energię? Ekspert: To przestarzały argument

Z nadzieją na nieco dłuższą rozmowę dzwonimy do Wojciecha Olejniczaka, europosła SLD: - Panie redaktorze, pan da mi pół godziny, muszę się przygotować...

Za pół godziny, Wojciech Olejniczak: - W Polsce zmieniamy czas od 1911 r., z przerwą mającą miejsce w czasie II wojny światowej...

Pan poseł przygotował się wzorowo. Natychmiast z tonu wikipedycznego przechodzi w ton unijnego specjalisty i strofuje europosła PiS: - Pan Czarnecki się myli, każdy kraj UE musi się dostosować do unijnej dyrektywy. Narzucony wymóg zmiany czasu leży w kompetencjach Unii nieprzerwanie od 2001 r.

- A czy wymóg ten zaburza jakoś pański zegar biologiczny?

- Proszę pana, ja jestem rannym ptaszkiem. Nie mam problemu ze wstawaniem.

- A co z gospodarką?
- Myślę, że kwestia zmiany czasu ma jednak większy wpływ na tę przyziemną codzienność. O, proszę sobie wyobrazić: siedzę w Strasbourgu, a tu jeszcze o 7 rano ciemno.

Róża Thun (PO) na nasze pytania reaguje śmiechem: - Myślałam, że zapytacie mnie o jakieś sprawy dotyczące budżetu europejskiego!

Niestety, rozczarowaliśmy panią europoseł, która również nie wiedziała, że obowiązek zmiany czasu reguluje unijna dyrektywa. Jednak o samym problemie wypowiada się chętnie: - To jest ważne dla wielu osób, to prawda. Słyszałam na przykład o czymś takim - tylko proszę się nie śmiać! - że krowy mają problem z przestawieniem się na "swój tryb" po każdej zmianie. Pani europoseł z rozterek krów płynnie przechodzi do problemów z czasem u osób starszych: - Niektórzy mają tak usystematyzowany plan dnia, dokładnie wyregulowany zegar biologiczny, że każda taka zmiana niesie za sobą rozmaite konsekwencje zdrowotne - popisuje się wiedzą. Konkluzja jest taka: minusów jest więcej, bo chaos z pociągami, samolotami, bo koszty większe. Chwila refleksji: - Może warto zastanowić się, czy aby nie jest dobry moment, by z obowiązkowego przestawiania zegarków zrezygnować? Ja bym zrezygnowała.

Podobne rozterki miewali już ukraińscy parlamentarzyści, którzy w 2011 r. rozważali wprowadzenie zakazu zmian czasu na letni i zimowy. Zwolennicy tego rozwiązania argumentowali to liczbami: wedle wyliczeń specjalistów w pierwszym tygodniu od momentu przestawienia zegarków liczba osób skarżących się na bóle serca wzrasta o 60 proc. Ponurym faktem jest to, że na cofnięciu wskazówek korzystają tamtejsi pediatrzy, których liczba pacjentów zwiększa się w tym czasie o - uwaga - 160 proc. Do "reformy" jednak na Ukrainie nie doszło. Gdy wydawało się, że większość zgadza się co do postulatu zniesienia zmian czasu, Rada Najwyższa Ukrainy - odpowiednik naszego Sejmu - zdecydowała po kilku miesiącach, że zmian - a właściwie zakazu zmian - nie wprowadzi.

Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów wysłało w tej sprawie list do premiera Tuska, w którym przypomniano, że zmianę czasu po raz pierwszy wprowadzono w 1916 r. - w Rzeszy Niemieckiej i Austro-Węgrzech. Dlaczego? W czasie I wojny światowej "manipulacja" ta, jak wyrażają się o reformie autorzy listu, miała skutkować "oszczędnościami w zużyciu paliw kopalnych", które, jak wiadomo, są niezwykle ważnym, a właściwie niezbędnym surowcem podczas wojny. PSR podkreśla, że od tamtego momentu minęło już sto lat. Czas więc na zmiany. A właściwie: koniec zmian. Z czasem.

Dość swobodne podejście naszych polityków do kwestii zmiany czasu konfrontujemy z opinią specjalisty. Malwina Bakalarska, doktorantka IFIS PAN, od 13 lat prowadząca badania nad kwestiami związanymi z czasem, podziela postulat PSR: - Propozycja, by znieść czas zimowy, jest słuszna. Kiedyś społeczeństwo było w o wiele większym stopniu jednolite pod względem wykonywanych zawodów. Dziś mamy dostępny szeroki wachlarz usług oferowanych całą dobę. Zaciera się granica między czasem pracy i czasem prywatnym. Więcej osób jest aktywnych zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Argument "oszczędzania energii", który rzekomo ma być decydujący w sprawie podziału czasu, jest argumentem przestarzałym.

W tej kwestii możemy już tylko dywagować. Wskazówki (nomen omen) są dwie: albo znosimy zmianę czasu, albo jak zwykle przestawiamy w weekend zegarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zmiana czasu - czas na zmiany? To przepisy Unii Europejskiej zmuszają nas do przestawiania zegarków - Portal i.pl