Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany adwokat z Katowic Roman Mirek rozpoczyna walkę o odzyskanie dobrego imienia

Redakcja
W maju 2006 roku jeden z najbardziej rozpoznawalnych adwokatów w kraju – Roman Mirek z Katowic – został zatrzymany przez ABW. W areszcie spędził w sumie 9 miesięcy. Nie pomogły składane przez niego zażalenia na zastosowanie i przedłużanie aresztu oraz wniosków o jego uchylenie. W pismach wskazywał na konkretny dowody – znajdujące się w aktach sprawy – świadczące o obiektywnej niewiarygodności osobowych źródeł dowodowych.

Przez większość tego okresu nie przeprowadzono zawnioskowanych przez niego dowodów dla wykazania jego niewinności. Prokuratura odmówiła mu także zbadania wariografem (wykrywacz kłamstw) choć o to wnioskował, co ciekawe osoba która go obciążała nie wyraziła zgody na takie badanie. Ostatecznie prokuratura postawiła mu w sumie sześć zarzutów. W marcu 2007 roku został zwolniony z aresztu, a w marcu 2014 roku (po 8 latach!) został ostatecznie oczyszczony ze wszystkich zarzucanych mu czynów.

Teraz mecenas rozpoczyna walkę o odzyskanie dobrego imienia. – Do sądu złożony został już wniosek o zadośćuczynienie i odszkodowanie za poniesione straty moralne i finansowe. Przez 11 miesięcy nie mógł wykonywać zawodu, a okresu spędzonego w areszcie nie zapomni już do końca życia. A wszystko przez pomówienia osób, które – w opinii Sądu Okręgowego w Krakowie - „są całkowicie niewiarygodni …” – mówi Marek Gola, adwokat z kancelarii Duraj Reck i Partnerzy, która reprezentuje mecenasa.

CZYTAJ KONIECZNIE:
KATOWICKI ADWOKAT ROMAN MIREK WALCZY O DOBRE IMIĘ I 1 MILION ZADOŚĆUCZYNIENIA

Nalot ABW, kamera, broń, areszt

19 maja 2006 roku, godzina 6:03 – pod dom mecenasa Romana Mirka podjeżdżają agenci ABW. Dzwonią do bramy. Mecenas schodzi z drugiego piętra domu, w tym czasie agenci nie czekają, przeskakują ogrodzenie. Zza płotu całą „akcję” nagrywa kamerą jeden z agentów. Nagranie później można zobaczyć w serwisach informacyjnych. Agenci przeszukują mieszkanie, rodzina mecenasa jest zszokowana. Mecenas po 1,5 godzinie informuje agentów o posiadanej broni, która trzyma w szlafroku. Przekazuje ją agentom, którzy nie potrafią jej rozbroić. ABW przewozi Romana Mirka do izby zatrzymań. 21 maja 2006 roku w Gliwicach odbywa się posiedzenie o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Obrona nie otrzymuje akt sprawy, nie wie, jakie dowody są zebrane w sprawie. W końcu Roman Mirek trafia na 3 miesiące do aresztu w Tarnowskich Górach. Później okazuje się, że areszt będzie trzykrotnie przedłużany.
– W sumie mecenas Roman Mirek spędził w areszcie 9 miesięcy. W tym czasie był wielokrotnie przesłuchiwany, za każdym razem jego zeznania były spójne. W końcu poznał zarzut wyłudzenia 2 milionów złotych od Henryka Musialskiego oraz namawiania do składania fałszywych zeznań. Według oskarżenia w zamian miał wydostać Musialskiego z aresztu dzięki znajomościom w sądzie i prokuraturze. Tymczasem mecenas Roman Mirek nie był nawet obrońcą zatrzymanego. Później zarzucono mu także wyłudzenie 690 tys. złotych od znanego koszykarza, również za możliwość wydostania go z aresztu. I w tym przypadku mecenas nie był obrońcą zatrzymanego. Tamte czasy to był okres, kiedy szukano wszędzie powiązań korupcyjnych. Można powiedzieć, że Roman Mirek padł ofiarą własnego sukcesu, szukano na niego haków od wielu lat – opowiada Marek Gola.

Nielegalne oprogramowanie, rezygnacja z adwokatury

Z czasem oskarżyciele zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie ma żadnych dowodów obciążających mecenasa Mirka. W ich poszukiwaniu, a także po to, aby po raz kolejny przedłużyć areszt, postanawiają zabezpieczyć laptopa, z którego korzystał mecenas z Katowic. Nie znaleźli w nim jednak żadnych materiałów, lecz trzy nielegalne oprogramowania (jak się okazało, laptop należał do jednej z firm, dla których pracował adwokat). Na tej podstawie prokurator przedstawił zarzut, że mecenas posiadał nielegalne oprogramowanie. Roman Mirek został teoretycznie zwolniony z zakładu 7 marca 2007 roku. Teoretycznie, bo w praktyce przebywał w nim jeszcze 2 dni bez żadnej podstawy prawnej.

– Podczas pobytu w areszcie mecenas zdegustowany brakiem jakiegokolwiek działania ze strony ówczesnego dziekana ORA w Katowicach napisał 8 września 2006 roku wniosek o skreślenie go z listy adwokatów wykonujących zawód. Także na to pismo nie dostał żadnej odpowiedzi. Jedynie Helsińska Fundacja Praw Człowieka nie przeszła obojętnie wobec wystosowanego przez mecenasa pisma. Przez te 9 miesięcy stracił wiarę w polskie prawo, ale obiecał sobie, że po wyjaśnieniu tej sprawy rozpocznie rozprawę życia – walkę o odzyskanie dobrego imienia. Ta walka właśnie się rozpoczyna – mówi adwokat Daniel Reck, Partner w DurajReck i Partnerzy.
6 zarzutów, oczyszczony, walka o honor

Do Sądu Okręgowego w Gliwicach trafił już wniosek o zadośćuczynienie i odszkodowanie za straty moralne i finansowe poniesione przez mecenasa Romana Mirka. Na ten moment adwokat z Katowic musiał jednak czekać aż 8 lat. Wcześniej oczekiwał na wyniki postępowań prowadzonych przeciwko niemu, dotyczących dwóch wątków: rzekomego usiłowania wyłudzenia pieniędzy od Henryka Musialskiego i skłaniania do składania fałszywych zeznań, wyłudzenia pieniędzy od koszykarza, a także trzech zarzutów dotyczących posiadania nielegalnego oprogramowania.

– W pierwszej kolejności akta sprawy trafiły do sądu w Katowicach. Sąd ten jednak – ze względu na fakt, że Roman Mirek był znanym adwokatem w Katowicach – nie chciał rozstrzygać w jego sprawie. W efekcie sprawa trafiła w 2008 roku do Olkusza. I tak 11 stycznia 2013 roku sąd uniewinnił Romana Mirka od zarzutów związanych z nielegalnym oprogramowaniem, a prokuratura nawet nie apelowała w tej sprawie. Natomiast 21 maja 2013 roku sąd uniewinnił mecenasa także od wszystkich innych oskarżeń w tym dotyczących spraw Henryka Musialskiego. W tej sprawie prokuratura złożyła apelację, ale 14 marca tego roku Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał w mocy wyrok uniewinniający, uzasadniając go w następujący sposób: „ analiza twierdzeń świadków oskarżenia - ich zmienność i dopasowywanie pod kątem zgodność z twierdzeniami innych osób oraz własnego interesu procesowego jest widoczna w czasie analizy treści ich depozycji.” – opowiada Marek Gola.

Co ciekawe, trzy z postawionych zarzutów mogły ulec szybkiemu przedawnieniu. Stałoby się tak, gdyby mecenas Roman Mirek starał się o przedłużenie sprawy. – Chciał koniecznie odnieść merytoryczne zwycięstwo, nie godził się na umorzenie ze względu na przedawnienie, postawił sobie za punkt honoru udowodnić, że jest niewinny i to mu się udało – kończy adwokat Daniel Reck, Partner w kancelarii Duraj Reck i Partnerzy.


*Kto ma zagrać na meczu otwarcia stadionu Górnika Zabrze? ZAGŁOSUJ
*Pielgrzymka kobiet i dziewcząt do Piekar 2014 [DUŻO ZDJĘĆ]
*Wybory w Rybniku 2014: Kogo popierasz? Kto wygra? Rozwiąż quiz wyborczy
*Najlepsze baseny, aquaparki i kąpieliska w woj. śląskim [GŁOSUJ W PLEBISCYCIE]
*Energylandia w Zatorze, atrakcje, ceny, mapa oraz film z kamery Go Pro [WIDEO GO PRO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!