Zoriana Kornak z matką Wirą i dziadkiem Mychajłą mieszka w maleńkich Moriańcach w rejonie jaworowskim obwodu lwowskiego, raptem kilka kilometrów od przejścia granicznego w Korczowej.
- Zorianka miała cztery i pół roku, kiedy spadła z wersalki. Pamiętam. To było o szóstej wieczorem. Wcześniej nie było żadnych problemów. Chodziła po 3-4 kilometry. Lubiła też tańczyć - wspomina dzisiaj Wira Kornak. - Chodziła, biegała, ale taki los Bóg nam dał, że musimy cierpieć. Dziesięć lat już z tym żyjemy - dodaje babcia dziewczynki Marija.
Po gwałtownym upadku pojawiła się temperatura. Dziewczynka trafiła najpierw do jednego szpitala, potem do drugiego, ale rodzina niczego się nie dowiedziała. W Kijowie Zorianie powiedzieli, że takiej choroby w ogóle się nie leczy.
Dlatego szansą dla dziewczynki są badania i rehabilitacja bądź operacja w Polsce. Zgodził się ją przyjąć właśnie sosnowiecki szpital.
- Jestem bardzo zadowolona - mówi szczęśliwa dziewczynka.
ZOBACZ WIDEO:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wira to wiara. I nadzieja matki, że Zoriana wstanie kiedyś z wózka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?