Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrozumieć Portugalię, a potem pojąć Śląsk. Zaprasza prof. Kadłubek

Marcin Zasada
Prof. Zbigniew Kadłubek, podróżnik w czasie i przestrzeni
Prof. Zbigniew Kadłubek, podróżnik w czasie i przestrzeni Lucyna Nenow/Dziennik Zachodni
Czy Portugalią można "czytać" Śląsk? Swą książką udowadnia to prof. Zbigniew Kadłubek, jeden z najwybitniejszych współczesnych śląskich intelektualistów.

Książka nosi tytuł "Fado. Piosenka o duszy". Jest efektem wędrówek i towarzyszących im przemyśleń prof. Zbigniewa Kadłubka, filologa UŚ, po krańcach Europy, na których rozciąga się Portugalia. A ponieważ niewielu potrafi tak wprawnie i wnikliwie prowadzić międzykulturowe dialogi, porównanie Śląska i Portugalii jest wystarczającą zachętą do intelektualnej przygody. Premiera książki 26 czerwca w Domu Śląskim w Katowicach (ul. Stalmacha 17). Specjalnie dla DZ prof. Kadłubek przygotował o niej kilka refleksji.

1 Dziś już prawie nie ma pasterzy, w naszych Beskidach Śląskich na pewno. Ale jeśli jest się pasterzem i idzie się ze stadem, to idzie się tam, gdzie jest najlepsza trawa. Idzie się tam, gdzie łąki najbujniejsze. Tam się zabiera swoje stado, gdzie jest dla niego najwięcej jedzenia. Więcej jedzenia dla stada znaczy więcej jedzenia dla pasterza. Tak samo jest z tak zwanym nomadyzmem intelektualnym: poszukuje się tam inspiracji i energii duchowej, poprzez historię różnych kultur, gdzie ona jest, gdzie się skupiła i trwa. Ale poszukuje się też dzisiejszych miejsc, gdzie coś duchowego żyje. I ze mną było podobnie, gdy pisałem tę moją nomadyczną książeczkę "Fado. Piosenka o duszy". Ja poszukiwałem czegoś silnego i jednocześnie migotliwego ze sfery ducha w Portugalii, szczególnie w Lizbonie, a potem na Sycylii. Nie jest to może szczególnie oryginalne. Za to moja książeczka, specyficznie naznaczona wizygockim nomadyzmem, miała jeden oryginalny cel: odciążenie.

Miała mnie - i chciałbym, żeby czyniła to też z jej czytelnikami - odciążać. Odciążać od tej wypłukanej rzeczywistości, wypłukanej ze znaczeń i słów. Najbardziej bym chciał, by moja książeczka była znaczącym odciążeniem od świata, problemów politycznych, Śląska, głupoty, niemoty... itd.

2 Ta wizygocka historia, historia wizygockiego bohatera wpisuje się jakoś w taki los nomady i tułaczy los śląski. Być może. Ale wcale nie musi tak być. Kenneth White nazwał tę książeczkę powieścią geopoetycką. Bardzo mi się podoba to określenie tej mojej prozy. Jest to powieść geopoetycka, bo dla mnie wiele znaczy przemieszczanie, wiele znaczy na tych kartkach przestrzeń, geografia, miasto, uciekanie z miasta, morze, skały, rzeka. Ale jeszcze z innego powodu byłaby to powieść geopoetycka: próbowałem pokazać, że wędrówka jest tworzeniem, wędrowanie jest jak pisanie wierszy, marsz jest poezją, mój bohater stale chodzi i przechodzi. Ten gest tworzenia, może tworzenia nieco innego świata, nie ukrywam, wiele dla mnie znaczy. Ale także pielgrzymka, pielgrzymowanie, zbliżanie się do tajemnic życia. Podchodzenie do Boga. Gdzieś nad Tagiem w Lizbonie albo tam, w Porticello, w małym sycylijskim porcie rybackim. Idą wakacje, warto pomyśleć o wędrówce jako tworzeniu - i przetwarzaniu w marszrucie siebie.
3 Portugalia jest niezwykle tęskniącą krainą. Takim ciągle czegoś wyczekującym krajem, krajem smutne piosenki śpiewającym, te piosenki - fado - są o cierpieniu, o pływaniu barkami po Tagu, ale także o pewnej niezidentyfikowanej bliżej nadziei. Takiej nadziei niekonkretnej. Nadzieja powinna być stanem umysłu, a nie czekaniem na coś przecież. Mnie to dużo nauczyło. Strasznie mi Portugalia przypomina Śląsk. Ale także Polskę czy w ogóle Europę Środkową.

4 Na Śląsku naszym fado jest blues. Blues jest muzyką o duszy, tak samo jak fado. To też są nuty smętne, choć optymistyczne. Dławiące, ale pełne otwartego oczekiwania dobrych spraw. Fado uczy również cierpliwości. Fado to rezygnacja, tak się mówi, zgadzam się, ale także owacja dla rzeczywistości, życia, sensu podążania dalej. W ogóle: pożądanie podążania.

5 Moja wizygocka historia opowiadana przez Mendesa Vaza (postać prawdziwa, żył dawno temu taki fotograf w Lizbonie) i mojego bohatera to zarazem przewodnik turystyczny, esej o literackich spotkaniach, wykład teologiczny, a także próba diagnozowania kondycji świata. Te diagnozy nie wypadają zbyt ciekawie, ale zawsze są jeszcze olśnienia i trochę zachwytu. Każdy, kto lubi potęsknić, przeczyta tę książeczkę z przyjemnością. A może potem wybierze się do Portugalii - albo do Santa Flavia na Sycylii. Zresztą mniejsza o miejsce, do którego podąży: najważniejsze, żeby nieco rozluźnić więzy z rzeczywistością. Oddalić się trochę od siebie, zmęczenia, pracy, domu - popatrzeć z dystansu. I uśmiechnąć się do lata, wakacji i liści na drzewach. Potańczyć trochę na tym świecie, przestać na parę dni człapać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!