Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związek Górnośląski jako wyborcza alternatywa dla Ruchu Autonomii Śląska?

Marcin Zasada
Panorama centrum Katowic
Panorama centrum Katowic arc
Związek Górnośląski planuje start w wyborach do sejmiku w 2018 roku. Jako alternatywa dla RAŚ. Ruch Autonomii Śląska traktuje ten zamiar jako... zaproszenie do dyskusji o jednej regionalnej liście.

Czy za dwa lata w sejmiku województwa zasiadać będą, oprócz polityków partyjnych, także przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląska oraz Związku Górnośląskiego? Możliwe, zapewne jak wiele scenariuszy w naszej polityce. W ten taki scenariusz wierzą przede wszystkim liderzy drugiej z regionalnych organizacji. W praktyce w wyborach samorządowych w 2018 roku Związku Górnośląskiego może być jednak nie partnerem, a konkurentem RAŚ.

Trochę PO, PiS i RAŚ?

Polityczne ambicje nie dojrzewają w łonie Związku Górnośląskiego od wczoraj. Jeszcze w trakcie poprzedniej kadencji samorządu taki pomysł lansował niedoszły prezes ZG, Zbigniew Widera. Rywalizację o przywództwo w Związku przegrał, później temat samodzielnego startu w wyborach w 2014 roku ewoluował w kierunku koalicji z RAŚ, ale do porozumienia nie doszło. Obie organizacje nie dogadały się w sprawie jedynek na listach w śląskich okręgach, choć prawdą jest również, że wiele środowisk w ZG było przeciwnych wyborczemu mariażowi z autonomistami. Ten opór nie zmalał, dlatego, jeśli Związek wciąż myśli o dostaniu się do sejmiku, trudno wyobrazić sobie, by wystartował razem z RAŚ.

- Mamy 60 aktywnie działających kół i kilka tysięcy członków na terenie Górnego Śląska - podkreśla Grzegorz Franki, prezes ZG. Przypomina, że start Związku w wyborach nie jest jeszcze przesądzony („Toczy się u nas dyskusja na ten temat”), w styczniu planowane są spotkania w tej sprawie w miejskich kołach, ale - według naszych informacji - gdyby te wybory odbywały się dziś, ZG najpewniej skłaniałby się ku udziale w nich. Po co?

- Chcemy odpolitycznić te wybory. Na poziomie gmin i powiatów wyborcy oczekują regionalnego i lokalnego głosu. Ten głos powinien również być słyszany w samorządzie wojewódzkim - mówi prezes Franki.

Ponieważ, z formalnego punktu widzenia, dyskusja o starcie w wyborach dopiero się w Związku toczy, trudno byłoby arbitralnie wskazać pewne punkty programu ZG dla województwa. Na to uwagę zwracają bardziej doświadczeni, uzbrojeni w realne sukcesy na regionalnej arenie politycznej działacze RAŚ.

- Nasz program, opierający się na dążeniu do formuły pogłębionej samorządności zawsze był dość wyrazisty - mówi Henryk Mercik, wicemarszałek województwa i jeden z liderów Ruchu. - Jeśli Związek Górnośląski zaoferuje coś, co z racji relacji politycznych wewnątrz ZG, będzie trochę pochodną poglądów PO, trochę PiS i trochę RAŚ, to raczej wielkiego posłuchu wśród śląskiego elektoratu to nie wzbudzi.

RAŚ też musi mieć program

Mercik przypomina także, że Związek, do którego należeli i należą politycy różnych partii, dotychczas programowo się nie definiowali. Z drugiej strony jednak, od początku prezesury Grzegorza Frankiego, stara się wyraźnie zaznaczać swoją obecność w regionalnej dyskusji. Pozycja, którą stara się akcentować to taki „regionalizm umiarkowany” - w wielu punktach styczny lub luźno stykający się z RAŚ, ale też mniej radykalny. W ubiegłym roku Związek nie wstąpił do koalicji (i krytykował ją), którą w wyborach do Sejmu m.in. RAŚ stworzył z Mniejszością Niemiecką.

- Wejście Związku do konkurencji w polityce regionalnej może mieć pozytywne skutki - ocenia Marek Plura, europoseł PO, członek ZG, ale i wspierający w wielu inicjatywach RAŚ. - Zmobilizuje partie, by wpuszczać na listy ludzi, którzy mają pojęcie o Śląsku. Podwyższy też poprzeczkę RAŚ - mam nadzieję, że Ruch też pokaże przed wyborami program gospodarczo-społeczny, taki który powinien powstać po 8 latach koalicyjnego rządzenia w regionie.

Plura zaznacza, że dwa lata temu był orędownikiem jednej śląskiej listy, na której byliby zarówno kandydaci RAŚ, jak i ZG. Czy jednak wyborcza konkurencja tych dwóch ugrupowań nie zaszkodzi przede wszystkim ich wynikom?

- Fakt, że nie udało się stworzyć „Ruchu Górnośląskiego”, pokazuje, że te środowiska są na tyle różne, że będą pobudzać wyborców niezależnie od siebie. Czy będą sobie przeciwne? To też jest zachęta dla wyborców - mówi Plura. Jego zdaniem, realnym scenariuszem są 3 mandaty dla RAŚ i 3 mandaty dla ZG w 2018 r.

„Na razie to pewna sonda”

Do tego - po stronie Związku - potrzebni będą ludzie. Czy ZG jest w stanie zbudować mocne listy? Dziś spekuluje się, że być może Związek będzie starał się namówić związanych z nim polityków, dla których zabrakło miejsca w Sejmie po zeszłorocznych wyborach. A więc, np. Jana Rzymełkę lub Jerzego Ziętka? Może nawet Marię Nowak?

W tej strategii jest jeszcze wiele braków i niewiadomych, dlatego RAŚ traktuje ją jako rodzaj zaproszenia do przyszłych negocjacji w sprawie regionalnej alternatywy dla partii w sejmiku.

- Na razie uważamy, że jest to pewna sonda, ponieważ do tej pory ZG konsekwentnie podkreślał swój apolityczny charakte - mówi Jerzy Gorzelik, szef RAŚ. - Śląskie stowarzyszenia powinny raczej jednoczyć siły. Warto zastanowić się, czy osobny start ZG i RAŚ może dać przyrost śląskich głosów. Rozumiem, że ZG poprze ten wniosek jakimiś badaniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!