Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zydorowicz: Cieślik powinien być patronem tego obiektu

Notował Tomasz Kuczyński
Andrzej Zydorowicz
Andrzej Zydorowicz
Dziennikarz radiowy i telewizyjny, który relacjonował przebieg ośmiu piłkarskich mundiali i sześciu turniejów finałowych mistrzostw Europy.

Stadion Śląski to mój matecznik. Na tym obiekcie debiutowałem w roli sprawozdawcy radiowego na antenie ogólnopolskiej, meczem Polska - Turcja w 1968 r. Wygraliśmy 8:0, a gra była tak efektowna i piękna, że słowa same układały się w kwieciste zdania i zdobyłem uznanie szefów. Także mój telewizyjny debiut miał miejsce na Śląskim. Mecz w 1976 r. Polska - Brazylia, kadra olimpijska. Komentowanie zaproponował mi Tomasz Hopfer. Wychodząc z budynku telewizji spotkałem Janka Ciszewskiego i radziłem się, czy powinienem skorzystać z szansy. „Cis” nie miał wątpliwości: „Rób to, ale powiedz, że pod jednym warunkiem, że razem ze mną” - orzekł. Janek był wtedy zawieszony za jakieś grzeszki i udało mi się przywrócić go do pracy. Upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu: premierę w TV i powrót „Cisa” na antenę.

Mecze na Śląskim to zawsze było święto. Przeżyłem takie, kiedy na trybunach było 110, a niektórzy mówią, że nawet 120 tys. widzów. To pucharowy mecz Górnika Zabrze z Austrią Wiedeń w 1963 r. Kiedy z ojcem przyszliśmy trzy godziny przed meczem, nie mogliśmy dostać się na nasze numerowane miejsca. Na szczęście udało się zasiąść na kamiennych schodach. Śląski był przepełniony. Oto cała tajemnica nieprawdopodobnej frekwencji.

Stadion Śląski częściowo powstawał w modnych wówczas „czynach społecznych”. Wśród budowniczych był Gerard Cieślik, który z łopatą w ręku sypał ziemne wały. To strzelec dwóch bramek w 1957 r. w zwycięskim meczu z ZSRR. Ta wygrana miała znaczenie nie tylko społeczne, ale polityczne. Pan Gerard stał się bohaterem narodowym. Symbolem również „śląskiego giganta” (tak nazywano Stadion Śląski - red.). Uosabiał najbardziej wartościowe cechy sportowca: wierność, pracowitość, skromność. Dla mnie jest jedynym kandydatem, by stać się patronem Śląskiego, by jego imię przypominało o historycznych wydarzeniach na tym obiekcie. Pytany jak pokonał dwukrotnie słynnego bramkarza Lwa Jaszyna do końca życia mówił skromnie i chyba żartem: „Po prostu celowałem w zegar za bramką”.

Na tym obiekcie przeżyłem wzloty i upadki polskiego sportu. Tych pierwszych było zdecydowanie więcej. Od mistrzostwa świata na żużlu Jerzego Szczakiela po zwycięstwa nad piłkarskimi potęgami, Holandią z Johanem Cruyffem i Anglią okupione kontuzją Włodzimierza Lubańskiego. Tak rodził się mit stadionu szczęśliwego, areny o wspaniałej atmosferze.

W albumie wydanym w Wielkiej Brytanii opisującym najważniejsze stadiony Europy, autor, Anglik, pisze, że w „śląskim gigancie” jest dusza polskiego sportu. Czy odrodzi się po zakończeniu remontu, czy obiekt wróci do dawnej świetności?

Zobacz Stadion Śląski na zdjęciach 360 stopni. Kliknij w przycisk PLAY i przeglądaj zdjęcia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!