18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żydzi z Będzina. Byli, a potem zniknęli. Całe podwórko... [ZDJĘCIA]

Agata Pustułka
Cheder
Cheder Fundacja Brama Cukermana
Cheder to jedyna taka szkoła w Polsce. Fundacja Brama Cukermana uczy kilkudziesięciu licealistów z Będzina tolerancji i historii. W orzeźwiającym chłodzie Domu Modlitwy Mizrachi, w pamiętnikach Rutki Laskier - pisze Agata Pustułka

Karolina Jakoweńko z Fundacji Brama Cukermana powtarza, że bieda jest najlepszym konserwatorem zabytków. To wyjątkowo trafna opinia, jeśli chodzi o Będzin. Ściany w Domu Modlitwy rodziny Cukermanów, w którym mieści się siedziba Fundacji, nadal pokrywają piękne, typowe dla synagog, polichromie, bo poprzednich właścicieli nie było stać na porządny remont. Zostały więc mozolnie odsłonięte.

Właśnie tak mozolnie wydobywa się w Będzinie historię Żydów, zamkniętą w komórkach na węgiel, starych słoikach i śladach na drzwiach pozostawionych przez mezuzy, małe pojemniki, w których znajdowały się fragmenty Tory, zawieszane tam przez pobożnych Żydów.

Jeden z nich to właśnie Nuchim Cukerman, właściciel okazałej kamienicy, dla której mieszkańców ufundował Dom Modlitwy. Na swoje szczęście zmarł na długo przed wybuchem II wojny światowej, w 1929 roku, i nie widział agonii swojego miasta. Historia zatoczyła koło, bo dziś w tych pomieszczeniach Fundacja Brama Cukermana pielęgnuje pamięć o Nuchimie i wszystkich będzińskich Żydach.

Mury budynku są odrapane. By znaleźć się w Fundacji, trzeba wejść przez bramę, w której niekiedy znajdują swoje miejsce amatorzy piwka. Ale nie warto zwracać uwagi na te szczegóły. Warto spojrzeć w dół, rozejrzeć się na boki, bo w wąskim przesmyku między przytulonymi do siebie kamienicami można odnaleźć ślady zaginionego świata.

Właśnie po to, by pamięć o tym świecie przetrwała, Fundacja Brama Cukermana utworzyła Cheder, czyli szkołę, ale taką zupełnie szczególną. W żydowskiej tradycji cheder to szkoła religijna przeznaczona dla małych chłopców. W wersji będzińskiej Fundacji to "przestrzeń edukacji społecznej" - szkoła tolerancji dla licealistów z powiatu będzińskiego. W zajęciach uczestniczy dwadzieścia osób. Zwykle z pierwszych klas licealnych. Fundację wspiera także finansowo Starostwo Powiatowe w Będzinie. Bez nich nie byłoby łatwo.

W kącie domu stoi stara dębowa szafa, a w kuchni kaflowy piec. Na podłodze rozłożone stare fotografie nieistniejącego Będzina. Można więc odbyć wycieczkę w czasie i cofnąć się do lat, gdy uliczki tętniły życiem, a Żydzi stanowili ponad połowę, a w pewnym okresie nawet 80 procent mieszkańców.

CZYTAJ KONIECZNIE:
W IZRAELU KAŻDY SŁYSZAŁ O KATOWICACH. A CO KATOWICZANIE WIEDZĄ O ŻYDOWSKICH KATOWICACH?

Damian Kika: Sprowadziła mnie tu czysta ciekawość. Chciałem dowiedzieć się więcej. Mój dziadek bawił się z małymi żydowskimi dziećmi. Cały czas to wspomina, a ma już 85 lat. Mówił mi, że pewnego dnia się bawili, a następnego dnia zniknęło całe jego podwórko. Ani jednego kolegi mój dziadek już nie spotkał. Nigdy o tym nie zapomniał i nigdy już potem nie chciał jechać do Auschwitz.

Weronika Chwistek: W szkole uczymy się o Holokauście. Mówimy o Żydach, ale przez pryzmat całego narodu. Na nas najbardziej oddziałują indywidualne życiorysy.

Karolina Jakoweńko, Stefania Hanusek i Katarzyna Opiełka z Fundacji zaplanowały zajęcia bardzo dokładnie. Pilotażowy, pozalekcyjny cykl warsztatów obejmuje wykłady z następujących tematów: Kim są Żydzi? Krótka historia narodu i religii. Co się stało z Rutką Laskier? Antysemityzm i zagłada Żydów podczas II wojny światowej. Żydowski Będzin. Śladami będzińskich Żydów. Ja-Ty-My-Oni. O tolerancji, akceptacji i integracji dzisiaj. Czerwcowe spotkanie było wycieczką po mieście.

Damian: Ktoś, kto przyjeżdża do Będzina, widzi tylko Zamek. Dla władz miasta też jest on wizytówką. Ale naprawdę wystarczy się przejść, żeby odkryć wielkie skarby. Takim skarbem jest synagoga Mizrachi wydobyta z przeszłości w 2004 roku w piwnicy domu przy ulicy Potockiego 3. Dziś trudno sobie wyobrazić, że w tej kamienicy znajdowały się kinoteatr, redakcja gazety, kawiarnia, szkoła oraz... dom publiczny. Właściciel tego chyba największego budynku w Będzinie był bardzo bogatym kupcem. Nie bez powodu nazywano ją małym Będzinem. - Synagoga na Wzgórzu Zamkowym nie była na tyle duża, aby pomieścić wszystkich Żydów. To stworzyło zapotrzebowanie na prywatne domy modlitw - wyjaśnia Jakoweńko. Po wojnie synagogę przerobiono na komórkę i wsypano do niej węgiel. Freski przedstawiające m.in. groby Absaloma i Racheli zachowały się dzięki pajęczynom, bo nie pozwoliły one odpaść łuszczącym się kawałkom farby.

Weronika: Najtrudniejsze do zrozumienia jest to, że można było ten świat unicestwić.
Damian: Prawie każda historia będzińskiego Żyda to gotowy scenariusz na film.

Młodzież w ramach Chederu poznaje dzieje Rutki Laskier. Rutka jest szczególnie bliska będzińskim licealistom. 14-letnia dziewczyna, która zachorowała na cholerę w obozie w Auschwitz i trafiła do komory gazowej, na 51 stronach zwykłego zeszytu szkolnego napisała niezwykły pamiętnik pokazujący życie w getcie na Warpiu w 1943 roku. Getto nie było oddzielone murem. Gdzieniegdzie drut kolczasty wyznaczał granicę. Rutka ukryła zeszyt tuż przed wywózką do obozu. Przez 63 lata nie wyjmowała go ze słoika właścicielka domu, która wprowadziła się tam po likwidacji getta.

Rutka pochodziła z bogatej rodziny, właścicieli młyna, jej ojciec był urzędnikiem bankowym. Na jej urodę, już w Auschwitz, zwrócił ponoć uwagę sam dr Mengele. Nic jednak nie pomogło Laskierom. Z całej rodziny ocalał tylko ojciec Rutki, który potem wyemigrował do Izraela i założył nową rodzinę. Ślady Rutki odnalazła jej przyrodnia siostra Zahava, która przyjechała do Będzina w 2008 roku. Stoi tu jeszcze dom Laskierów. Dziś przy ul. Moniuszki, kiedyś przy św. Jana. Uczniowie Chederu patrzą na kamienicę i widzą ciemnowłosą i ciemnooką dziewczynkę z łagodnym uśmiechem. Ile takich Rutek żyło w Będzinie? Spis powszechny w roku 1921 wykazał, że mieszkało tutaj 17 tysięcy 290 Żydów. W 1931 było już ich 21 tysięcy, a rok przed wybuchem wojny około 22 tys. 500. Liczba Żydów w czasie wojny wzrosła, bo Niemcy zwozili ich do getta między innymi z Czech.

Weronika: Mój dziadek walczył w armii Andersa. Z opowieści rodzinnych wiem, że dla niego nie byli to Żydzi, ale po prostu sąsiedzi, znajomi, przyjaciele. Prowadzili tu normalne życie, które ot tak się skończyło. Odebrali im mieszkania, odebrano im wszystko.

Samuel Cygler, pochodzący z Będzina malarz, rozgryzł w Mauthausen ampułkę z cyjankiem potasu w chwilę potem, gdy dowiedział się, że zginęła cała jego rodzina. Nie miał pojęcia, że jedna z polskich rodzin ocaliła jego córkę.

Frumka Płotnicka przyjechała do Będzina z Warszawy, by wesprzeć Żydowską Organizację Bojową w tutejszym getcie. Zginęła podczas próby stawienia oporu w jednym z bunkrów, która przeszła do historii jako powstanie w getcie będzińsko-środulskim.

Damian: Nie wiem, z czego wynika antysemityzm. Często zastanawiam się, dlaczego akurat w Polsce, gdzie tak niewielu jest teraz Żydów, mamy antysemityzm. Myślę, że wynika to z przekazywanych stereotypów. Polacy są więźniami stereotypów. Ja nie chcę być takim więźniem. Antysemityzm to rasizm.

Weronika: Wśród młodzieży to duży problem. Widzimy to na co dzień. Tu nie chodzi tylko o głupie żarty, jakieś dowcipy. Nie chodzi o Żydów, ale w ogóle o mniejszości. Z drugiej strony oni nie chcą się uczyć, nie chcą się dowiedzieć, jak to było. Ale ważny jest też wpływ domu, rodziny. U mnie w domu nie ma antysemityzmu, ale są domy, w których on jest. Po wojnie do Będzina wróciło ok. 1500 Żydów. Nie mieli tu czego szukać i szybko większość wyjechała. Nikogo ze znajomych nie znaleźli. Źle się czuli w mieście, już nie u siebie. Jacyś obcy zajęli ich mieszkania, nikt nie myślał o odbudowaniu spalonej przez Niemców synagogi, do Domu Modlitwy wrzucono węgiel.

Po 1968 roku i nagonce antysemickiej zniknęły kolejne rodziny. Ilu jest ich dzisiaj? Nikt nie wie. Z pewnością część odcięła się od przeszłości. Nie chce jej ujawniać. W Auschwitz zachowało się ponad dwa tysiące zdjęć zagłębiowskich Żydów. Można na nich poznać będzińskich kupców. Może na jednym z nich jest mama Rutki i jej młodszy braciszek. Pamięć o Żydach zaczęła do Będzina wracać powolutku. Cheder Fundacji Brama Cukermana to jeden z ważnych elementów przywracania pamięci.
Weronika: Nikt nie zmuszał, żebyśmy tu przyszli. Zrobiliśmy to z własnej woli. Fajnie, żeby było nas więcej.

Damian: Pogadam sobie teraz z dziadkiem.

Karolina Jakoweńko obiecuje, że Cheder nie jest wydarzeniem na jeden sezon. Kolejnym uczniom trzeba pokazać 600 lat historii żydowskiego miasta.



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA LIPIEC 2013
*Sławny śląski aktor Jacenty Jędrusik nie żyje [ZOBACZ NAJLEPSZE ROLE]
*Alarmy bombowe w Polsce i na Śląsku. Sprawcy napisali: WYDAJEMY WYROK ŚMIERCI
*Gwałtowne burze na Śląsku. Dramat mieszkańców Pszczyny, Czechowic i Goczałkowic ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!