Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zygmunt Konieczny zabrał szampana z pokoju Beatlesów

Zygmunt Konieczny
Zygmunt Konieczny
Zygmunt Konieczny Ludwik Kostus
W piątek w Katowicach zagrane zostało nowe dzieło Zygmunta Koniecznego. Zebraliśmy parę anegdot z życia kompozytora.

Utwór "Kwartet na violę da gamba" w wykonaniu Kapeli Jazdowskiej skomponował pan na zamówienie Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek.
Każda propozycja jest pewnym przypadkiem. I czasem skokiem na głęboką wodę. W tym przypadku chciałem przybliżyć walory ciepłego, cichego i subtelnego brzmienia dawnego instrumentu, jakim jest viola da gamba. Dodam, że nigdy nie byłem zwolennikiem mody na stare instrumenty. Nowe jednak mają większe możliwości wykonawcze. Z violą da gamba spotkałem się w 2011 roku, kiedy poznałem zespół Justyny Rekść-Raubo, czyli Kapelę Jazdowską.

Ile czasu panu zajął ten projekt?

Zawsze piszę takie rzeczy z przerwami. Bo w międzyczasie pojawiają się projekty tworzone dla teatru, czy muzyka do filmów... Propozycję napisania tego utworu otrzymałem w czerwcu zeszłego roku.

Poplotkujmy nieco. Podobno kiedy zdawał pan na prawo jazdy, to zamknięto dla pana drogę w Alwerni.
Wie pani, inaczej pewnie bym nie zdał, bo nie jestem wybitnym kierowcą (śmiech). Miewam problemy z kierunkami, zdarza się, że się zagapię i przejadę miasto, które było moim celem (śmiech). Nie lubię po ciemku jeździć, najlepiej gdy jest też dobra pogoda i nie trzeba się nigdzie spieszyć. Kiedy gdzieś wyjeżdżam na wakacje, to wolę własne tempo sobie narzucić. Można więcej zobaczyć, nie gonią cię terminy, zobowiązania. To, że jakiś hotel jest zarezerwowany i trzeba na czas dojechać. Nie! Najważniejsza jest miła podróż i przygoda.

Skoro o podróżach mowa, to chciałam zapytać o Paryż, a konkretnie o pewien paryski koncert, podczas którego przed panem występował mało znany wówczas zespół The Beatles.
To był 1964 rok, a Beatlesi rok później zaczęli odnosić sukcesy i zrobili karierę. Wówczas, w Paryżu, to był dobrze zapowiadający się, ale jednak jeszcze mało znany zespół. Razem z Ewą Demarczyk mieliśmy wystąpić na koncercie wieczorem. Ja Ewie akompaniowałem. Beatlesi grali popołudniową porą, to był koncert dla młodzieży. Wchodziliśmy więc do ich garderób, gdzieś ok. 18.00. Pamiętam, że na podłodze leżały ich zdjęcia, oczywiście podpisane. Gdybym wiedział, że wkrótce staną się jedną z największych muzycznych sław na świecie, to pewnie wziąłbym garściami te zdjęcia. I byłbym bogatym człowiekiem (śmiech). Wziąłem za to jeden z szampanów, które były w tej garderobie. Wypiłem go po powrocie do domu do Krakowa. Żałuję jednak tych zdjęć.

Wspomniał pan o Krakowie, to zapytam o anegdotę związaną z krakowską Piwnicą Pod Baranami. Kiedyś wydał pana Piotr Skrzynecki, że gra pan tam za parawanem.
Nie tyle za parawanem, co za pianinem. Byłem studentem pierwszego roku Wyższej Szkoły Muzycznej i generalnie nie wolno mi było zajmować się niczym poza rzeczami związanymi z wymaganiami na uczelni. Jeżeli szkoła proponuje muzykę poważną, to nie powinno się sięgać po kabaret czy muzykę bardziej nonszalancką. A ja już na początku studiów dowiedziałem się o istnieniu Piwnicy. Wszedłem do niej i mnie trochę pochłonęła. Nawet kosztem studiów, nie ma co się okłamywać. Pisałem piosenki, które jak się okazało, miały pewne znaczenie. Cenili mnie za to, że byłem kompozytorem, bo przedtem byli sami amatorzy. A ja byłem studentem, prawie już zawodowcem (śmiech). Moja starsza koleżanka zrobiła dyplom z fortepianu i zaprosiła całe grono profesorskie do Piwnicy. Czyli też moich profesorów. Zadrżałem. Ale ustawiłem tak pianino, by mnie zasłoniło. Ledwo się zaczął występ kabaretowy, a Piotr Skrzynecki powiedział: "Tutaj za pianinem jest schowany Zygmunt Konieczny, student pierwszego roku, który ucieka z zajęć do Piwnicy". Ale pojawiły się brawa (śmiech). Potem dziekan stwierdził, że rozumie mnie trochę, bo to jednak były ciekawe piosenki, natomiast namawiał, żebym jednak na studia chodził. Dotrwałem do czwartego roku, ale dyplomu nie zrobiłem, bo wyjechałem z Ewą Demarczyk do Paryża.

Rozmawiała Ola Szatan

***

Zygmunt Konieczny zadebiutował w 1959 r. w krakowskim kabarecie Piwnica pod Baranami, z którym silnie związany był do 1967 r.; skomponował wówczas wiele piosenek dla wykonawców Piwnicy, zwłaszcza dla Ewy Demarczyk. Od 1963 nieformalnie związany z Teatrem Starym w Krakowie, współpracował z wieloma najwybitniejszymi polskimi reżyserami. Konieczny komponuje również muzykę do filmów fabularnych, krótkometrażowych i animacji. Jest laureatem wielu nagród za piosenki, muzykę sceniczną i filmową. W tym roku skończył 77 lat.


*Próbny sprawdzian szóstoklasistów 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI
*Horoskop 2014: Karty tarota ostrzegają [PRZEPOWIEDNIE NA 2014]
*Tabliczka mnożenia do wydrukowania [WZORY TABLICZEK MNOŻENIA]
*Urlop macierzyński 2014 [ZASADY I TERMINY: URLOP RODZICIELSKI]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!