Ekskomunika księdza Misiaka, kapłana, który chciał za bardzo
- Chciałem dalej być księdzem, ale i mężem - mówi w filmie Michał Misiak. - Mógłbym pojechać na misje do Afryki, kochać miłością oblubieńczą i głosić z żoną Słowo Boże.
Opowiada, że odwiedzał biskupów i mówił, że nie radzi sobie z celibatem. Stał się jego krzyżem.
- Walczyłem mocno, jeździłem do biskupa, mówiłem, że sobie nie radzę, że się zakochałem, on mnie przenosił na następną parafię, potem znowu przychodziła przyjaźń, czysta, bez współżycia - opowiada Michał Misiak.
Na spotkaniu z arcybiskupem Grzegorzem Rysiem powiedział o swym pragnieniu małżeństwa, ewangelizacji z żoną.
- Biskup mi odpowiedział, że nie ma takiej opcji: Michaś, koniec marzeń, schodzisz na ziemię, idziesz na wikariusza do parafii albo piszesz do Watykanu nie o zwolnienie z celibatu, ale o wydalenie z kapłaństwa - opowiadał w filmie Michał Misiak.
Twierdzi, że do Jerozolimy pojechał wypalony, czuł się jak najemnik, komandos do specjalnych zadań. Jednak odzyskał tam radość życia. Tam zapragnął przyjąć chrzest w Jordanie. Zgodził się na to jego przyjaciel, protestant, którego poznał kilka dni wcześniej.
- Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest, tak jak przedstawia go Biblia, czyli w celu opowiedzenia się za Jezusem - mówi Michał Misiak. - Nie miałem intencji zmiany Kościoła ani nie zgłębiałem aspektu prawnego tego wydarzenia. Po prostu chciałem iść za tym, co mówi mi Bóg.
Potem przyjechał do Polski. Zdał sobie sprawę, że przez chrzest mógł zaciągnąć na siebie karę. Spotkał się z jednym z łódzkich biskupów, który miał akurat dyżur. Potwierdził, że nałożył na siebie ekskomunikę...
Decyzja ks. Misiaka wzbudziła zarówno przychylne komentarze, jak i krytyczne.
Czytaj na kolejnym slajdzie