Wyrok dla myśliwego za tragiczną pomyłkę. Zastrzelił człowieka. Myślał, że to dzik
Myśliwy odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci. Radosław T. został oskarżony o to, że 13 czerwca o godz. 23 znajdując się na zwyżce z broni palnej myśliwskiej (typu kniejówka) oddał strzał do nierozpoznanego celu. Strzelił do znajdującego się w odległości około 41 metrów pokrzywdzonego, a strzał zaskutkował ranami szyi i klatki piersiowej, które to spowodowały śmierć 61-latka. Oskarżany dysponował wszystkimi wymaganymi dokumentami, miał pozwolenie na wykonywanie polowania indywidualnego, które upoważniało go do odstrzału lisów i dzików w celu ochrony upraw rolniczych przed szkodami powodowanymi przez zwierzęta.
Sąd uznał myśliwego za winnego i skazał do na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo skazany mysi zapłacić karę grzywny w wysokości 2 tys. zł. Sąd zasądził także odszkodowanie (po 15 tys. zł) na rzecz trzech braci ofiary tytułem częściowego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Oskarżony musi też ponieść koszty zastępstwa procesowego i koszty postępowania, które w sumie wyniosły około 12 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawę nieszczęśliwego wypadku sąd rozpatrywał na jednej rozprawie.
- Oskarżony nie kwestionował okoliczności popełnionego przestępstwa. Od samego początku przyznał się do winy, wyrażał skruchę i bardzo duży żal związany z wypadkiem. Niemniej można było przypisać oskarżonemu naruszenie zasad ostrożności przy prowadzeniu polowania. Prowadził zbyt krótką obserwację i oddał strzał do celu, który nie był do końca rozpoznany, sugerując się wcześniej znajdującymi się w obrębie ambony dzikami - uzasadnia wyrok sędzia Anna Cieciura. Jak tłumaczy, oskarżony otrzymał karę w zawieszeniu, ponieważ nie był wcześniej karany. Wymiar okresu próby jest najdłuższy z możliwych.
>>>>