Cztery typy nauczycieli: Od wroga do idealisty
Typ II: Nietykalny
Na żadnej państwowej posadzie, pracownik nie czuje się tak pewnie, jak nauczyciel w szkole. Dlaczego? Bo dzięki Karcie Nauczyciela jest praktycznie nieusuwalny.
W jednej ze śląskich szkół uczniowie, ich rodzice i sam dyrektor mieli dość pewnego nauczyciela. Mężczyzna od lat obrażał uczniów, źle uczył. Nie było wywiadówki bez skarg na fatalnego nauczyciela. Powiadomiono Kuratorium Oświaty w Katowicach, postępowanie dyscyplinarne trwało dwa lata, zaś sam nauczyciel odwoływał się do MEN.
- Został ukarany dyscyplinarnie, ale nic to nie dało. Dalej uczy w naszej szkole, lata pracy mu biegną, pensję ma całkiem dobrą. Do tego w ciągu trzech lat, jeśli nie będzie na niego skarg, kara zostanie wymazana z jego akt - opowiada dyrektor.
Wśród pedagogów krąży opinia, że dyscyplinarnie, czyli szybko, można zwolnić nauczyciela chyba tylko wtedy, gdy zgwałci uczennicę, będzie handlował narkotykami albo przyjdzie do szkoły pijany. Gdy w klasie powie: "Aż mi się źle robi, kiedy patrzę na wasze prace" albo "Jesteście stadem baranów", włos mu z głowy spaść nie może.
Nic dziwnego, że związkowcy bronią Karty Nauczyciela jak niepodległości. - Ona ma więcej minusów niż plusów, powinna zniknąć - uważają sami nauczycieli. - Ale z drugiej strony, kto obroni nas przed głupim dyrektorem? Każda władza ma swoje sympatie i antypatie. Dyrektor mógłby z łatwością usunąć osoby niewygodne.
A tak nie może zwolnić pani od informatyki, której uczniowie mają większą wiedzę od niej. Nie usunie pani od polskiego, choć jej uczniowie z rozprawki na teście gimnazjalnym "zdobywają" 0 pkt. Nauczyciela z posady wymiecie jedynie niż demograficzny. Wtedy klas jest mniej, dyrektor rozwiązuje umowę z nauczycielem.