Raków Częstochowa wie jak wstrząsnąć polską piłką. Czasem zdobędzie w niej mistrzostwo, czasem zgarnie puchar, a czasem odpali informację potężnego kalibru. Jak ta, która pojawiła się właśnie w ostatnich dniach i dotyczyła zmiany na ławce trenerskiej.
Jej część oficjalna dotyczyła pożegnania z Dawidem Szwargą po zakończeniu ostatniego meczu obecnego sezonu, wbrew wcześniejszym sugestiom mówiącym, że zmiany obejmą jedynie drugoplanowe postaci sztabu, z tymi odpowiedzialnymi (przynajmniej teoretycznie) za plagę kontuzji na czele. Zdymisjonowania głównego trenera wykluczyć oczywiście też nie było można, ale wszystko wskazywało na to, że sąd ostateczny nastąpi po finale rozgrywek na podstawie miejsca w tabeli. Michał Świerczewski postanowił inaczej, co musi budzić emocje. Pomimo rozczarowującej wiosny obrońcy tytułu - głównie za sprawą słabości konkurentów - wciąż przecież liczą się w grze o medal oraz europejskie puchary. Czy postawienie krzyżyka na trenerze już teraz nie odbierze i jemu samemu, i jego piłkarzom, resztek wiary w osiągnięcie sukcesu? Reasumując: trudno zrozumieć nie tyle samą decyzję, co jej oficjalne upublicznienie w takim właśnie momencie.
Druga część układanki nie miała już formalnego charakteru - to wieść o powrocie Marka Papszuna. I tu znów pojawia się kilka wątków „podskórnych”. Chociażby wrażenie, że dla twórcy złotego zespołu Rakowa to wcale nie oznacza kroku w przód. Wygląda bowiem na to, że nowi pracodawcy krajowi i zagraniczni bynajmniej nie ustawili się w kolejce po trenera, który podbił Ekstraklasę. Ba, niedawna decyzja Legii Warszawa o sięgnięcio po Goncalo Feio stanowiła dla niego de facto medialny policzek, porównywalny z upokarzającym teatrzykiem, jaki urządził sobie Cezary Kulesza wybierając selekcjonera reprezentacji. Czyżby Papszun po prostu był skazany na Częstochowę?
I tu pojawia się kolejna kwestia. Powiedzenie o dwukrotnym wchodzeniu do tej samej rzeki jest wyświechtane i trudno (patrząc chociażby na polską politykę) traktować je poważnie, jednak faktu, że ta rzeka przetoczyła już masy wody, należy brać pod uwagę. Raków po dwunastu miesiącach od dosłownego odlotu Marka Papszuna nie jest tym samym Rakowem. Dawid Szwarga odcisnął na nim swoje piętno, sami piłkarze traktowali go inaczej niż despotycznego poprzednika, a działania dyrektora sportowego Samuela Cardenasa stanowią temat na osobne rozważania. Z szatni zniknęło kilka znaczących postaci, rywale też już swoje wiedzą, efekt zaskoczenia wyparował.
Czy w takich warunkach Papszun będzie w stanie wskoczyć w buty dawnego Papszuna i znów pobiec takim samym tempem? Zwłaszcza, że tym razem nie będzie miał kilku lat czasu na rozpęd.
* PS. A jeśli Marek Papszun nie wróci? Wtedy Michał Świerczewski stanie przed jeszcze większym problemem. Decyzja w sprawie Szwargi, który porównał swoją sytuację do rozwodzącego się małżeństwa wciąż jeszcze mieszkającego wspólnie, ma więc wymiar iście diabelskiej alternatywy...
Nie przeocz
- Ponad 14 tys fanów Niebieskich świętowało na Śląskim wygraną z Lechem ZDJĘCIA KIBICÓW
- Kibice GieKSy zachwyceni, bo zobaczyli 8 goli swego zespołu ze Stalą Rzeszów! ZDJĘCIA
- Polonia Bytom - Sandecja Nowy Sącz: Skuteczna pogoń bytomian ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU
- Kibice GKS-u Tychy dopingowali zespół w Gdańsku. Wsparli ich fani Zawiszy ZDJĘCIA
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
STUDIO EURO PO HOLANDII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?