Akwizytorzy skutecznie filtrują portfele klientów

Był tak przekonujący i wyrzucał z siebie taki potok mądrych słów, że choć kobieta nie chciała niczego kupić i tak stała się posiadaczem kompletu filtrów, które według zapewnień pozwolą jej dożyć co najmniej stu lat w zdrowiu. Jak się okazało ta wizyta kosztowała ją, bagatela, 4 tys. zł.

Nawet jeśli pismo nie będzie odebrane, to prawo stoi za konsumentem

- Akwizytor powiedział mi, że w ciągu dziesięciu dni mogę odstąpić od umowy. Ale okazało się, że w firmie nikt nie odbierał telefonów i nie miałam jak złożyć rezygnacji. Dopiero dziesiątego dnia odebrali moje zgłoszenie i obiecali zdemontować urządzenie. Nazajutrz powiedzieli jednak, że minął czas na reklamacje i za sprzęt muszę zapłacić - mówi pani Gołda.

Jak ustaliliśmy, podczas wizyty akwizytor przedłożył dąbrowiance do podpisu papiery, które miały być potwierdzeniem przyjęcia urządzenia do testowania, a w rzeczywistości była to bankowa umowa kredytowa.

- Takie praktyki są mi znane, jak również działalność firmy Sonda Sosnowiec, o którą zapewne chodzi. Niestety, żadne z działań firmy nie jest przez prawo zabronione. Wolno sprzedawać towary w domach klientów i są oni informowani o możliwości rezygnacji z umowy w ustawowym czasie. Aby od niej odstąpić, nie jest wymagany kontakt telefoniczny - mówi dąbrowski rzecznik konsumentów Danuta Mikoda.

Klientami sprzedawców filtrów są głównie osoby starsze, które nie potrafią być na tyle asertywne, by grzecznie, ale stanowczo podziękować akwizytorowi i nie wpuścić go do mieszkania z ofertą.
- Chcą być grzeczne i taktowne, a kończy się to wypraniem kieszeni z gotówki - dodaje rzeczniczka. Dlatego radzi, by po kilku bezskutecznych telefonach wysłać listem poleconym z potwierdzeniem odbioru rezygnację z usługi na piśmie.
- Jeśli zostanie ona wysłana w ciągu dziesięciu dni od zakupu, jest wiążąca dla firmy. Nawet jeśli pismo nie zostanie odebrane, to prawo będzie stać po stronie konsumenta. Nieodbieranie poczty przez podmiot gospodarczy zostaje uznane za naruszenie interesów konsumenta, który chciał odstąpić od umowy - wyjaśnia rzecznik.

Tymczasem na najróżniejszych forach internetowych zakładane są wątki dotyczące oszukańczych praktyk firmy z Sosnowca. Wpisują się na nich osoby, które tak jak pani Łucja Gołda zostali uszczęśliwieni filtrami.

Z drugiej strony firma, poprzez portale zajmujące się rekrutacją pracowników poszukuje nowych sprzedawców, którym proponuje zarobki w systemie prowizyjnym sięgające nawet 15 tys. zł. Trzy lata temu pisaliśmy o podobnej sprawie, której bohaterem była inna firma z Sosnowca trudniąca się podobną działalnością. Tam jednak zdaniem klientów dochodziło do fałszowania podpisów na umowach kredytów bankowych.

- Jeśli ktokolwiek czuje się oszukany przez firmy sprzedaży bezpośredniej, jesteśmy właściwym organem do zgłoszenia takiej sprawy. Jednak najlepszą radą, jaką mogę dać zwłaszcza osobom starszym, to ucinanie rozmów telefonicznych na temat promocji i okazji oraz nie wpuszczanie do mieszkań nieznanych osób - puentuje historię szefowa Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu Elżbieta Cicha.

Przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z firmą Sonda, bez rezultatu. Biuro było dla nas równie niedostępne jak dla klientów firmy.