Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Black Friday 2023. Mikrotrendy, które zmieniają się... co tydzień. Co jest modne w sezonie jesień/zima 2023? Pytamy ekspertkę

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Wideo
od 16 lat
O trendach w modzie na jesień i zimę 2023, typach urody, a także o tym, jak ważne są kolory, rozmawiamy z gliwiczanką Aleksandrą Frątczak-Biś, personal shopper, osobistą stylistką, autorką książek oraz poradników na blogu https://kodstylu.pl/ Wspólnie odwiedziliśmy sklepy odzieżowe w bytomskiej Galerii Agora : Reserved, Mohito oraz Carry i sprawdziliśmy, co ciekawego w nich teraz znajdziemy. Może zainspirujemy Was z okazji Black Friday/Black Weeks 2023?

Chociaż handlowcy nie ustają w wyścigach, wyprzedzając pory roku i za chwilę zapewne w styczniu zaczną się już pojawiać kolekcje wiosenne, to na razie nadal jesteśmy w sezonie jesienno-zimowym, wciąż część z nas kompletuje odzież na najbliższych kilka miesięcy i oczywiście chcemy wiedzieć, co teraz się nosi, jaki styl jest na topie.

Mamy taki czas, że w zasadzie wszystko jest modne. Z jednej strony więc styl sportowy, który zdominował okres pandemii i lockdownu, a więc dresy, luźne bluzy, które weszły „na salony”, ten trend z nami został. Dla kontrastu, równie modny jest błysk – złote, srebrne, metaliczne nitki, cekiny. I łączenie tych stylów, czyli bluzy sportowe z cekinami, noszone na co dzień.
W sklepach mamy obecnie bardzo dużo odzieży w odcieniach beżu, od kremowego, po ciemne, które możemy nazwać brązem, czekoladą. No i klasycznie, jak zwykle w porze jesienno-zimowej, nie brakuje czerni. Co jednak może nas zaskoczyć, to fakt, że jednocześnie znajdziemy sporo propozycji w pastelowych kolorach, które zwykle pojawiały się dopiero wiosną. Sporo mamy zieleni w różnych odcieniach, przez sosnowo-świerkowe, szmaragdy, po militarne, a więc bardziej zgniłe, oliwkowe, zmieszane z szarością. I dla przełamania, jest i szałwia, czyli jasne oblicze zieleni, rozbielone. A skoro zieleń, to w świątecznym duecie będzie oczywiście czerwień. Ale nie tylko ta klasyczna – w galeriach mamy jej pochodne, czyli czerwień wpadającą w odcienie różu, maliny, amarantu.

Co obecnie proponują projektanci młodym osobom, a co dojrzałym?

Nie patrzymy w kalendarz. To jakich dokonujemy wyborów jeśli chodzi o modę, nie zależy absolutnie od naszego wieku i takie kategoryzowanie, szufladkowanie, mocno mnie irytuje. Na nasze wybory powinny mieć wpływ zupełnie inne czynniki. Po pierwsze, jakie kolory i fasony nam pasują. Są 60-latki, które będą świetnie wyglądały w czerni, a są 20-latki, które będą się w niej wyglądały smutno, niekorzystnie. Wiek nie ma tu znaczenia. Ma natomiast typ kolorystyczny, jaki prezentujemy. Kobieta o urodzie południowej, meksykańskiej, nie będzie wyglądała dobrze w pastelach, rozmytych, delikatnych beżach. Podobnie jest z fasonami – bardziej łączyłabym je z okazją i stylem życia, samopoczuciem, niż z wiekiem. Jeśli nasze postrzeganie własnej figury jest takie, że dobrze czujemy się w mini, to nośmy mini. Może niekoniecznie na rozmowę kwalifikacyjną, ale na wyjście ze znajomymi jak najbardziej.

Czyli wyznacznikiem ma być jednak pewien dress code. Czy jednak on jest cały czas taki sam, klasyka bez żadnych zmian? A może jednak i tu jakieś można zaobserwować? Za chwilę na rozmowy kwalifikacyjne będzie się umawiało pokolenie Z, które mentalnie podchodzi do nich zupełnie inaczej niż milenialsi. Będzie to miało przełożenie na ubiór? Już nie założą kostiumu, czy białej bluzki?

Dress code, nawet ten biznesowy, mocno się poluzował. Oczywiście nie w każdym środowisku. Jeśli popatrzymy na sferę polityczną, dyplomację, tam dalej obowiązują klasyczne garnitury, krawaty, garsonki i wypastowane obuwie. Natomiast są takie miejsca, gdzie jeszcze kiedyś obowiązywały garnitury i krawaty, a teraz wystarczy koszula i marynarka. Bardzo to zmieniła pandemia, która przyzwyczaiła nas do tego, że w pracy mamy czuć się swobodnie, wygodnie, także jeśli chodzi o ubiór.

Chyba najbardziej rzucającym się elementem, który mocno zmienia ten oficjalny strój jest sportowe obuwie, noszone obecnie nawet do bardzo eleganckiego stroju. Czy jednak wybierając taki look, możemy wpaść w pułapkę wizerunkową i zamiast wyglądać stylowo, oryginalnie, trendy, wzbudzić śmieszność, albo wrażenie, że założyliśmy coś przez pomyłkę, wykazaliśmy się brakiem gustu?

Tak, oczywiście. Jeśli więc, w przypadku panów, chcemy założyć sportowe obuwie do garnituru, musimy pamiętać, aby miał on sportowy, nowoczesny charakter. Najczęściej mówimy o tym w kontekście włoskiego dress code. Włosi noszą garnitury bliżej ciała, kuse marynarki. Natomiast w Polsce, kiedy mamy na myśli garnitur, wzorujemy się na dress codzie brytyjskim. Trzeci rodzaj, amerykański, to garnitur najbardziej luźny, spodnie o szerokich nogawkach, najmniej taliowane marynarki. Dlatego jeśli chcemy założyć sportowe obuwie do garnituru, wybierzmy ten włoski typ. Węższe nogawki, dopasowane, krótsze marynarki i spokojnie możemy wskoczyć w trampki. Oczywiście trzeba brać też pod uwagę figurę, bo nie każdemu będzie dobrze w taliowanej marynarce. Natomiast, jeśli chodzi o dopasowanie sportowych butów do sukienki, to mamy większą dowolność. Widziałam niejednokrotnie kobiety w satynowych, delikatnych, błyszczących sukienkach na ramiączkach, „piżamowych”, do których miały założone sportowe buty. Ba, nawet takie jak japonki. I to na oficjalnych wydarzeniach – takie były stylizacje. Oczywiście, jeśli pomyślimy o kanonach, klasyce, to widzimy taką sukienkę w połączeniu z sandałkami czy czółenkami. Na pewno na odbiór odważnego wizerunku, łamiącego te kanony, ma wpływ nasza osobowość. Jeżeli osoba o konserwatywnych poglądach, mocno zasadnicza, stonowana w zachowaniu, postawi na taką stylizację, to faktycznie może to zostać odebrane jako śmieszne. Natomiast na osobie dynamicznej, nonszalanckiej, to połączenie będzie wyglądało zdecydowanie lepiej i ciekawiej. Mamy dużą dowolność w modzie, ważne, aby wybierać z niej to, co nie kłóci się z naszą osobowością.

Kolorystyka ma znaczenie kluczowe. Na co stawiamy teraz? Total look, kontrast?

Total look, czyli wybór stylizacji w jednym kolorze i różnych jego odcieniach jest jak najbardziej na czasie. Dla osób mniej odważnych dobrym wyborem będzie właśnie pójście we wspomniane już wcześniej i królujące obecnie w sklepach, beże. Im bardziej stonowany kolor, tym nasz odbiór jest bardziej subtelny. Jeśli postawimy na zieleń i zestawimy odcień jabłkowy z limonkowym, to będzie on zdecydowanie ostrzejszy, niż połączenie oliwki z zielenią butelkową. Im bardziej rzucamy się w oczy, odstajemy od „normy”, musimy pamiętać, żeby uniosła to nasza osobowość.
Kolejny trend, który obserwujemy to kontrast wynikający z połączenia bieli z czernią, chyba największy, jaki istnieje w przyrodzie. Oczywiście to klasyka, ale uwaga – wcale nie oznacza, że jest zawsze bezpieczna. Bo to połączenie na tyle mocno kontrastowe, że może – w przypadku subtelnej urody, „zjeść człowieka”. I jeśli połączymy to na zasadzie dużych powierzchni, czyli biała koszula, czarna marynarka, czarne spodnie czy spódnica i biały płaszcz, ta energia kolorystyczna może zabić energię człowieka. Natomiast nie oznacza to, że trzeba z połączenia tych kolorów w tej sytuacji całkowicie zrezygnować. Jeśli postawimy na biało-czarna kratkę, pepitkę, zmniejszymy powierzchnię, kolory będą przechodziły przez siebie, to już można spróbować.


Od kolorów przechodzimy do wzorów – jakie printy dominują w tym sezonie?

Zdecydowanie paski – to bardzo rzuca się w oczy, kiedy przeglądamy odzież w sklepach. Moim zdaniem ten wzór obecnie dominuje. Ale jest też trochę kwiatów, natomiast nie są to kwiaty wiosenne, a np. czerwone róże i zieleń na czarnym tle. Jest i krata, szkocka, vichy czy księcia Walii. Natomiast rządzą paski.

A czy jest coś bardzo passe? Trendy, które przebrzmiały, nie weszły do klasyki, nie wracamy do nich?

Trendy zmieniają się teraz niesamowicie dynamicznie. Pojawiło się nawet określenie mikrotrendy, które zmieniają się...co tydzień. Widać to w mediach społecznościowych, choćby na TikToku. W jednym tygodniu widzimy, że modne są dzwony, a za trzy już nie. Jeszcze dwa lata temu rurki i niski stan były w modzie obciachem, kojarzącym się z końcówką lat 90. A teraz wracają. Trudno powiedzieć, że jest coś niemodne. Od kilku lat wszystko jest modne, różnica jest widoczna w tym, jak się zestawia poszczególne elementy.

Jeśli mówimy o mediach społecznościowych, TikToku, to tu modę kreuje młodzież. Co w tej chwili dominuje w tej grupie? Dzisiejsi 40. czy 50-latkowie z sentymentem wspominają dekatyzowane dżinsy, tenisówki „czeszki” czy kangurkowe, we fluorescencyjnych kolorach czapki i dobrane do nich szaliki. Co jest wyznacznikiem mody współczesnych nastolatków?

Młodzież teraz preferuje obszerność. Za duże, za długie spodnie, szerokie bluzy, oversize i unisex. Nic się tu nie wydłuża, nie wyszczupla, nie podkreśla talii. Ubiory są wręcz workowate, takie, że można się w nich schować – i to nie tylko swoją figurę, a nawet płeć. Czasem trudno odróżnić, czy idzie chłopak, czy dziewczyna. Ale i krótkie topy – bez względu na figurę, odsłaniające brzuch. I to akurat jest fajne.

Dodatki na topie?

Biżuteria duża, widoczna. Trochę przypominające czasy serialowej „Dynastii”, przez lata uznawane potem za kiczowate. Trend jest też taki, aby nosić dużo biżuterii jednocześnie. Jeśli chodzi o torebki, to odchodzimy powoli od tych typu shopperki. One oczywiście są bardzo praktyczne, wiele się w nich mieści i pewnie całkowicie nie znikną, jeśli chodzi o wykorzystanie do pracy czy na uczelnię. Natomiast na innego rodzaju wyjścia, wybieramy zdecydowanie mniejsze torebki, modne są np. bananki czy bagietki, zakładane na ramię. Co ciekawe, wykorzystują je w swoich stylizacjach zarówno dojrzałe kobiety, jak i nastolatki, które zakładają je do szerokich, dresowych bluz.

Na początku rozmowy mówiłyśmy o tym, jak ogromną rolę w modzie odgrywa kolor. Przez wiele lat dobieraliśmy kolory kierując się podziałem na cztery typy urody inspirowane porami roku: wiosna, lato, jesień, zima. Okazuje się jednak, że wiosna wiośnie nierówna…I w sumie tych typów jest aż dwanaście.

Tak. Podział ten zaczął być bardzo popularny w latach 90., najpierw w USA, potem też w Europie. Jak go rozumieć? Najprościej – jeśli osoba jest typem lato, to znaczy, że pasują jej kolory kojarzące się z latem, czyli odcienie koloru niebieskiego - morskie, lazur, błękit, turkus. Myśląc wiosna, od razu widzimy kolor żółty, pola cytrynowego rzepaku, żonkile, ale też czerwone tulipany i zieloną trawa. Pani jesień to brązy, kasztany, pomarańczowa dynia, ciemnofioletowa śliwka. Natomiast tak naprawdę mamy trzy rodzaje typów wiosennych, tak samo trzy letnich, jesiennych i zimowych. Dzięki nimi mamy zwiększa się wachlarz wyboru.

Oczywiście możemy udać się do eksperta, ale możemy też spróbować same dobrać sobie kolory związane z typem urody.

Zanim do tego przystąpimy, musimy nabyć pewną wiedzę. Dzielę się nią na swoim blogu, a jeśli ktoś woli bardziej tradycyjną formę, moje porady zawarłam też w książce "Ubierz się w kolor". Uzbrojeni w informacje, możemy już przystąpić do procesu analizowania kolorystycznego swojej urody. Jak to zrobić? Musimy zebrać jak największą liczbę tkanin w różnych kolorach i odcieniach – minimum kilkadziesiąt. Zbieramy przedmioty w swoim domu, możemy też zorganizować spotkanie z koleżankami i zebrać z kilku. Najważniejsze, abyśmy mieli do dyspozycji jak najwięcej różnych odcieni danych kolorów. Czyli nie pięć granatów, ale turkus, indygo, szafir, błękit. Ważne, aby była różna intensywność tych barw. To nie muszą być ubrania, można wykorzystać poduszkę, serwetkę, sweterek dziecka, kąpielówki męża, zasłonkę, ręcznik. Przykładamy po kolei przedmioty do twarzy i sprawdzamy. Jeśli będzie nam dobrze w jasnym odcieniu zieleni, miętowym, to jest duże prawdopodobieństwo, że dobrze będziemy wyglądać też w błękicie, ale już nie w odcieniu chabrowym. Ja mam w biurze ponad dwieście odcieni kolorów. Co bardzo istotne – te nasze przymiarki kolorystycznie koniecznie robimy przy dziennym świetle.

Czy zdarzały się sytuacje, że udało się pani przekonać klientkę do noszenia ubrań w danym kolorze, chociaż wcześniej twierdziła, że go nie lubi? A co w sytuacji odwrotnej, kiedy komuś podoba się dany kolor, ale niekoniecznie wygląda w nim dobrze?

Generalnie wszystko rozbija się nie o sam kolor, a o jego odcień. Wiele pań zwykle odkrywa, że jest im dobrze w jakimś odcieniu, przykładowo gołębim i tak, mają rację. Problem polega na tym, że jesteśmy zazwyczaj zachowawczy. I jak już odkryjemy, że dobrze wyglądamy w odcieniu danego koloru, to już nie sprawdzamy innych kolorów – ich odcieni. Jednym z przykładów może być kolor fioletowy – ciekawy, ale w sklepach najczęściej mamy odzież w jego bardzo ciemnych odcieniach, typu śliwka, oberżyna. Jeśli stwierdzimy, że nam się nie podoba, nie przychodzi nam na myśl, aby sprawdzić inne odcienie – fiołek, krokus, lawenda czy bez. Tymczasem, jeśli ładnie nam w jasnoniebieskich odcieniach, jest duże prawdopodobieństwo, że będziemy super wyglądać w jasnych fioletach. Analiza kolorystyczna poszerza nam horyzonty barw. To nie jest tak, że nie mamy intuicji, bo wbrew pozorom wiele pań ją ma.

W czym tkwi więc problem?

W sprawdzeniu. W tym, że nam zwyczajnie nie chce się chodzić po sklepach i mierzyć kolejne rzeczy tylko po to, aby sprawdzić, czy może w danym odcieniu będzie nam do twarzy. I szczerze, to ja się temu nie dziwię. Oczywiście są wyjątki, ale zazwyczaj wpadamy do sklepu, a tu za duży wybór, za mały, jest gorąco, światło nie takie, kolejka do przymierzalni. I już nam się nie chce tracić czasu na tego typu eksperymenty. Nie tylko, jeśli chodzi tylko o kolory. Jak raz kupiłyśmy ołówkową spódnicę, to następnym razem zapewne znowu taką kupimy, bo jest sprawdzona. Plisowaną czy z falbankami trzeba byłoby znowu testować.


No tak, ale jeśli kupimy pięć różnych, to po pierwsze, pustka w portfelu nas przerazi, a po drugie pojawi się problem, jak i z czym je połączyć. Tu na pomoc może przyjść ostatnio też modne budowanie szafy kapsułowej. Ma ona swoich zwolenników, ale i przeciwników, którzy twierdzą, że nas zbyt ogranicza.

Uważam, że szafa kapsułowa jest świetnym rozwiązaniem – dla niektórych docelowym, a dla innych pośrednim. Ta szafa kapsułowa opiera się na tym, aby tworzyła ją jak najmniejsza ilość ubrań, które będą jednocześnie bazowe dla wielu stylizacji. Niektórzy powiedzą: nudno, inni: klasycznie. Zaletą na pewno jest to, że mając ten zestaw, nie traci się czasu na wybór a i podczas zakupów nie traci się...głowy. Zniszczy się biały t-shirt, nie szukam kolorowego, idę i kupuję taki sam. Prosto, szybko, bez zastanawiania się. Ale są osoby, dla których to trochę za mało, do wyrażenia przez ubiór siebie, swojej osobowości. Często jest tak, że jeśli mamy pracę wymagająca dużego skupienia, precyzji, gdzie nie ma miejsca na szaleństwa, zaczynamy odczuwać potrzebę kreatywności w innej sferze. Lub właśnie poprzez strój. I wtedy czasem dodają coś do szafy kapsułowej. Tworzenie szafy to jest coś fantastycznego, ale dopiero wtedy, kiedy określimy jakie kolory, fasony do nas pasują. Przynajmniej na pewien czas. Bo oczywiście musimy pamiętać, że nasze życie się zmienia i warto w tych zmianach uwzględnić też ubiór. To fantastyczny sposób, aby siebie wyrazić.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera