Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bytom: Nikt nie chce zeznawać w sprawie śmierci 6-latka porażonego prądem

Marcin Szczepański
Śledztwo w sprawie śmierci 6-latka, porażonego w Bytomiu prądem pod koniec sierpnia , utknęło w martwym punkcie. Chłopca poraził prąd z ogrodzenia przy składzie materiałów budowlanych na jednym z podwórek przy ul. Rajskiej. W śledztwie ustalono, że prąd płynął tam, ponieważ był źle podłączony. Prokuratura ma jednak problem ze znalezieniem odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, bo robotnicy nabrali wody w usta.

- Z przesłuchań wynika, że nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Pojawiają się zeznania, że może i coś było nie tak, ale każdy mówi, że to nie on za to odpowiada i nie zna szczegółów - mówi bytomski prokurator rejonowy, Artur Ott. Teraz prokuratura intensywnie poszukuje świadków, którzy mogą potwierdzić, co tak na prawdę działo się na placu budowy w dniach poprzedzających tragedię.

- Chodzi nam o kogoś, kto obserwował, jak przebiegały prace. Być może byli jacyś zwolnieni robotnicy, być może nie wszyscy byli ewidencjonowani. Może oni mogą stwierdzić, czy takie nieprawidłowości, jak przebicia prądu, były na porządku dziennym - tłumaczy Ott.

Przypomnijmy, że tuż po tragedii w rozmowach z naszą gazetą mieszkańcy przyznawali, że prąd kopał przy placu budowy już wcześniej. Poraził nawet lekko jednego z robotników. Prokuratura apeluje, by świadkowie sami zgłaszali się do niej, żeby złożyć zeznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!