Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzowskie zoo oficjalnie zaprezentowało cztery lwiątka. "Szybko przybierają na wadze, są niesforne i matce ciężko nad nimi zapanować"

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Wideo
od 16 lat
Śląski Ogród Zoologiczny w piątek 3 listopada oficjalnie zaprezentował cztery lwiątka, które urodziły się w Chorzowie na początku września. Dwie samiczki i dwóch samców to pierwszy po 21 latach przychówek lwów w chorzowskim zoo. Jak przekonują pracownicy ogrodu, młode "szybko przybierają na wadze, są niesforne i matce ciężko nad nimi zapanować". Ich narodziny to wielki sukces hodowlany śląskiego zoo, które stało się trzecim po Lizbonie i Gdańsku ogrodem, w którym rozmnażane są zagrożone wyginięciem lwy angolskie. Młode na razie jeszcze nie mają imion, a o tym, jak będą się nazywać, zadecydują ich opiekunowie.

Chorzowskie zoo oficjalnie zaprezentowało cztery lwiątka

Śląski Ogród Zoologiczny słynie z wielu sukcesów hodowlanych. W ostatnich latach w Chorzowie urodziło się wiele nowych zwierząt, jednak najnowszy przychówek, czyli cztery młode lwy angolskie, jest szczególnie cenny.

- Te narodziny są wyjątkowe z tego względu, że populacja lwów angolskich jest bardzo mała w ogrodach zoologicznych, to jest 77 sztuk. Pula genowa jest już na wyczerpaniu i te cztery małe kociaki znacznie tę pulę zwiększą – mówi Marek Mitręga, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie. - W naturze ich populację szacuje się na poziomie około 30 tysięcy, natomiast nie jest to do końca policzalne ze względu na niestabilną sytuację polityczną w tamtych krajach. Głównie to człowiek przyczynia się do tego, że populacja w naturalnym środowisku maleje przez kłusownictwo, jak również dzielenie ich terytorium i pozbawianie pożywienia – dodaje.

Kocięta są dziećmi Moxico i Anoony, chorzowskiej pary hodowlanej lwów angolskich. Przyszły na świat na początku września, jednak z śląskie zoo czekało do listopada z ogłoszeniem informacji o ich narodzinach.

- Każdy ogród stosuje taką praktykę. Musimy troszkę odczekać, żeby mieć pewność, że wszystko jest z nimi tak, jak powinno być. Zostawiamy to matce. To są jej pierwsze młode, nie wiedzieliśmy, jak się zachowa. Na szczęście instynkt macierzyński włączył się tak, jak powinien, i mogę powiedzieć, że jest wzorową matką – mówi Marek Mitręga.

- Nie zapominajmy o tym, że są to drapieżniki. Matka doskonale wie, czy młode jest zdrowe, czy nie, więc często dochodzi do brutalnej likwidacji słabszych osobników – wyjaśnia Wojciech Bielatowicz, kierownik sekcji małp i zwierząt drapieżnych w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym w Chorzowie.

Okazuje się, że nie tylko miłośnicy chorzowskiego zoo przez długi czas byli trzymani w niepewności.

- Przez pierwszy miesiąc wiedzieliśmy, że mamy lwiątka, ale nie widzieliśmy ich i nie wiedzieliśmy, ile ich jest. Zostawiliśmy to naturze. Dopiero po miesiącu udało nam się wykonać jedno zdjęcie, na którym były trzy lwiątka. Przypuszczaliśmy, że jest jeszcze jedno małe – relacjonuje Marek Mitręga. - Im dalej od porodu, tym lwiątka są bardziej niesforne i mama nie potrafi już nad nimi zapanować, stąd też mogliśmy wykonać zdjęcia, bo są bardziej widoczne – dodaje.

Młode prawidłowo się rozwijają i przybierają na wadze, obecnie ważą już około 6-7 kilogramów. Są bardzo ciekawskie, a opieka nad czwórką lwiątek jest dla matki coraz bardziej wymagająca.

- Obserwujemy, że czasem już po prostu jest tak zmęczona, że je zostawia, wskakuje na półkę i odpoczywa, a małe zajmują się same sobą. Nie ma się co dziwić, bo jeżeli matka się położy na ziemi to jeden wejdzie na konar, drugi do poidła z wodą, a dwa małe rozrabiaki po niej skaczą. Każda matka powinna mieć odpoczynek – mówi z uśmiechem Marek Mitręga.

Lwiątka nie mają jeszcze imion, ale tym razem chorzowskie zoo nie będzie organizować konkursu – wymyślą je opiekunowie lwów.

- To są pierwsze narodziny lwów, imiona nie są jeszcze wybrane. Obserwujemy młode, każdy lew ma inny charakter. Musimy je troszeczkę poznać, wtedy wybierzemy odpowiednie imiona – mówi Marek Mitręga.

Jednocześnie opiekun zwierząt drapieżnych w chorzowskim zoo tłumaczy, że zwłaszcza w pierwszych tygodniach, zwiedzający nadal będą potrzebowali trochę szczęścia i cierpliwości, by zobaczyć małe lwy.

- Należy pamiętać o tym, że ogród zoologiczny dawno przestał pełnić rolę stricte ekspozycyjną. Jesteśmy żywym bankiem genów, dla nas dobre warunki i dobrostan zwierząt są priorytetem, a funkcja ekspozycyjna jest trochę odsunięta na bok. Staramy się zapewnić zwierzętom miejsce, w którym mogą się schować, odseparować od wszelkich czynników zewnętrznych: dźwięku, hałasu i wzroku zwiedzających również. Każdy z nas potrzebuje prywatności, tym bardziej potrzebują tego nasi podopieczni – wyjaśnia Wojciech Bielatowicz.

Jak wygląda opieka nad lwami w zoo?

Pracownicy chorzowskiego zoo uchylili również rąbka tajemnicy opowiadając o tym, jak wygląda ich codzienna opieka nad tymi dużymi drapieżnikami oraz jak nawiązuje się z nimi relacje.

- Lwy należą do pierwszej kategorii zwierząt niebezpiecznych. Praca opiekunów z takimi zwierzętami jest zupełnie bezkontaktowa, a to znaczy, że opiekunowie nie przebywają w tym samym pomieszczeniu, co podopieczni. Zwierzęta są przyzwyczajone do swoich opiekunów, poznają ich po zapachu, sposobie chodzenia i tonie głosu. Staramy się, żebyśmy kojarzyli się im z czymś dobrym, z różnego rodzaju wzbogaceniem środowiskowym, a także z pożywieniem, które im dostarczamy. Widok opiekuna często sprawia, że nasi podopieczni stają się nieco bardziej aktywni, właśnie dlatego, że kojarzą się im z czymś pozytywnym – mówi Wojciech Bielatowicz.

Pod pojęciem „wzbogacenia środowiskowego” kryją się m.in. różnego typu zabawki aktywizujące zwierzęta. Wpisują się w nie także niektóre zabiegi opiekunów, takie jak np. chowanie pokarmu w różnych częściach wybiegu. Jak tłumaczy dalej Wojciech Bielatowicz, opiekunowie w zoo starają się, aby pokarm, który otrzymują zwierzęta, był jak najbardziej zbliżony do tego, czym żywią się w naturze. Podobnie jest z częstotliwością jedzenia.

- Mają zapewniony okres tak zwanej głodówki. W naturze zwierzęta również nie jedzą każdego dnia. Wydatek energetyczny jest znacznie niższy w warunkach ogrodu zoologicznego, więc również dieta jest odpowiednio przystosowana do danego gatunku - wyjaśnia Wojciech Bielatowicz.

W Chorzowie trwa radość z narodzin tych niezwykłych zwierząt, jednak przeznaczeniem czwórki młodych jest wyruszenie w świat.

- Lwy angolskie są objęte europejskim programem hodowlanym w ramach Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. Decyzją koordynatora gatunku na pewno zostaną przetransportowane do innych ogrodów, aby wzmocnić pulę genową lwów angolskich w ogrodach zoologicznych – zapowiada Wojciech Bielatowicz.

Nie nastąpi to jednak od razu. Młode lwy najbliższe trzy lata na pewno spędzą w Chorzowie. Na razie, ze względu na narodziny lwiątek, chorzowskie stado jest jeszcze rozdzielone, jednak docelowo samiec Moxico, matka lwiątek Anoona oraz druga z dorosłych samic, Kasai, będą przebywać na jednym wybiegu z młodymi. Połączenie stada nastąpi już na nowym wybiegu, który, jak zapowiedział dyrektor chorzowskiego zoo, ma być gotowy jeszcze w tym roku. Rozmnożenie lwów stało się formalnie możliwe właśnie dzięki budowie nowej lwiarni z wybiegami zewnętrznymi za ponad 3,1 mln złotych. Środki na ten cel przekazał Sejmik Województwa Śląskiego, który jest organem prowadzącym Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera