Gdy Grzegorz Pater z rzutu wolnego trafił w rękę Grzegorza Skwary, arbiter podyktował karnego dla Podbeskidzia. - Zasłaniałem twarz i dostałem w rękę. Co miałem zrobić?! - pytał Skwara. Innego zdania był Pater. - Strzeliłem w światło bramki. Gdyby nie ta ręka, piłka wpadłaby do siatki. To nie był ani blok, ani ręka przy ciele - zarzekał się.
Efekt był taki, że Martin Matus strzelając z rzutu karnego wyprowadził bielszczan na prowadzenie, a w doliczonym czasie gry Krzysztof Chrapek zdobył swojego drugiego gola.
Podbeskidzie mimo wygranej nie zaliczy spotkania do porywających. Bielszczanom wyraźnie nie szło - do przerwy razili nieskutecznością w wymianie podań i nie potrafili zagrozić rywalom. Gola jednak zdobyli, tyle że... samobójczego. Pechowcem okazał się Sławomir Cienciała.
Goście po przerwie mieli dwie okazje do pogrążenia lidera. Najpierw Artur Brańka strzelił obok słupka, a później przegrał pojedynek z Łukaszem Merdą. Do remisu doprowadził Chrapek wykorzystując podanie Patera. Górale rzucili się do ataku, a kolejne gole były kwestią minut. Nikt jednak nie wymyśliłby okoliczności, w jakich Podbeskidzie wygrało. Cieszy tylko fakt, że przebudzili się napastnicy. - Dali prztyczka tym, którzy w nich wątpili - ocenił trener Podbeskidzia Marcin Brosz.
Trener Floty na konferencji przywitał dziennikarzy i wyszedł.
Bramki: 0:1 Sławomir Cienciała (42, samob.), 1:1 Krzysztof Chrapek (77), 2:1 Martin Matus (87, rz. karny), 3:1 Krzysztof Chrapek (90). Sędziował Leszek Gawron (Mielec). Widzów 3000
Podbeskidzie 3 Flota Świnoujście 1
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?