Gdyby przyznawali nagrody dla najbardziej nieudolnych bandytów, trzej mężczyźni, którzy chcieli obrobić kantor w Gołkowicach, z pewnością na nie zasłużyli. - To jak wizyta gangu Olsena. Pistolet zabawka, kierowca, który zostawia kompanów na miejscu, a ci w kominiarkach uciekają biegiem przez pola - przypominają scenariusz tej "akcji" mundurowi.
Mimo iż jako bandyci okazali się wyjątkowo nieudolni, czeka ich bardzo prawdziwe i poważne więzienie. - 16 kwietnia odbędzie się rozprawa. Podejrzani poddali się dobrowolnie karze, posiedzą 2 lata i 4 miesiące w więzieniu - wyjaśnia prokurator Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, który właśnie zakończył śledztwo w tej sprawie.
Do głośnego napadu doszło 25 listopada ub. roku. Pod kantor wymiany walut, umiejscowiony tuż przy czeskiej granicy w Gołkowicach (gm. Godów, pow. wodzisławski), podjechało srebrne audi a3. Wysiadło dwóch panów w kominiarkach - weszli do środka. Za kuloodporną szybą, oddzielającą pracowników od klientów, stał właściciel, pan Michał. - Dawaj gotówkę - krzyknął jeden z napastników, uderzając lufą - jak się później okazało atrapą - broni palnej. Uszkodził nawet szybę. W toku śledztwa ustalono, że to był Sebastian K. Drugi ze sprawców miał w ręce pałkę teleskopową, podobną do tonfy. Uderzał przez otwór w szybie po rękach właściciela. To Grzegorz S. Sprawcy chcieli ukraść gotówkę w wysokości 29 tys. 931 zł, ale pan Michał ani myślał dzielić się gotówką. Wyciągnął miotacz gazu i zagroził, że jak panowie sobie nie pójdą, to go użyje. Zwłaszcza że ci chcieli rozbić szybę.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Napad na kantor w Gołkowicach ZDJĘCIA Bandyci weszli z pałami bejsbolowymi
- W międzyczasie przejeżdżał w okolicy dzielnicowy, który zauważył zajście - wyjaśnia prokurator Figura. Kierowca audi w panice z piskiem opon ruszył w stronę granicy. A jego zaskoczeni kompani zarządzili odwrót. W podjęciu decyzji pomógł im dzielny właściciel kantoru, który w międzyczasie wyciągnął spod lady broń ostrą. - Bandyci wybiegli na zewnątrz, porzucając swoją broń-atrapę, na przełaj, przez pola, uciekli do lasu. Policjant oddał w stronę napastników trzy strzały, jeden ostrzegawczy - dodają w prokuraturze.
Wszystkich trzech sprawców zatrzymano trzy tygodnie później - 16 grudnia. To mieszkańcy powiatu cieszyńskiego. Pierwszy to 29-letni kawaler, Sebastian K., spawacz zarabiający 4,5 tys. w prywatnej firmie. Napadu dokonał z innym spawaczem, 22-letnim Mateuszem W. (był już karany). Ostatni to 19-letni Grzegorz S., bezrobotny, na utrzymaniu rodziców. - Wszyscy przyznali się do winy. Wedle zeznań, napad zaplanował Sebastian K., pozostali się zgodzili, ustalili role. Pieniędzmi mieli się dzielić po równo - kończy prokurator Figura.
*Czy krematorium bezcześciło zwłoki? W Zabrzu wrze. Ludzie chcą wyjaśnień
*Strzelanina w Kuźni Raciborskiej. Nie żyje rodzina policjant, policjantka i ich dziecko
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Wybory prezydenckie 2015: Oto kandydaci na prezydenta RP
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?