MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co śmieszy u lekarza? Już nie baba

Agata Pustułka
Fot. Tomasz Bołt / Polskapresse
Jeden z zacnych śląskich profesorów podczas porannej wizyty z troską rozmawiał z pacjentami. Gdy podszedł do jednego z nich, zapytał: Czy był u pana stolec? Chory odpowiedział bez wahania: Jakiś pan tu był, ale nie wiem, jak się nazywał.

Cóż, okazuje się, że życie dostarcza więcej powodów do uśmiechu niż słynne dowcipy, o babie, która przyszła do lekarza. Często źródłem nieporozumień jest język używany przez lekarzy. Zbyt skomplikowany lub wynikający ze skrótów stosowanych przez medyków w czasie pracy, np. podczas operacji zaćmy. Gdy zabieg zbliża się do finału, lekarze zakładają specjalny opatrunek, na który w swoim żargonie mówią "oczko".

- Pewnego razu opatrunek wypadł lekarzowi z rąk, a pacjent, który miał tylko znieczulenie miejscowe, usłyszał "oczko mi spadło, dajcie mi inne" i wpadł w panikę, bo myślał, że chodzi o jego własne - opowiada doc. Ewa Mrukwa-Kominek z katowickiej Kliniki Okulistycznej w szpitalu przy Ceglanej.

Przypal - polej

Przypadek chce, że właśnie zabiegi zaćmy są częstą przyczyną nieporozumień. Raz doszło nawet do złożenia skargi przez pacjenta, który w czasie operacji w Katowicach słyszał polecenia jednego z lekarzy: przypal - polej, przypal - polej. - To skandal. W czasie operacji pili i palili papierosy - żołądkował się mężczyzna, który poszedł ze skargą do dyrektora szpitala, choć lekarze po prostu dezynfekowali ranę.

Horror przeżyła też pacjentka, która słuchała lekarzy wnikliwie przyglądającym się jej wynikom. I co usłyszała? - Tę chorą dajemy "do gazu". Zamarła, a chodziło o witrektomię, czyli o zabieg wycięcia ciała szklistego, podczas którego gałkę oczną można wypełnić m.in. powietrzem lub mieszaniną gazów - one z biegiem czasu ulegają stopniowej wymianie na płyn wewnątrzgałkowy. Nie wiadomo jednak, czy pacjentka nie przestraszyłaby się bardziej słowa witrektomia...

Badania lekarskiego języka

Oczywiście takie nieporozumienia to często efekt pośpiechu i posługiwania się skrótem myślowym. Na szczęście lekarze są coraz bardziej świadomi, że muszą używać języka zrozumiałego dla chorych. Wymóg czasów najszybciej zrozumieli zresztą okuliści, bo w klinice przy Ceglanej trwają pierwsze w Polsce badania języka lekarzy po to, żeby komunikacja nie szwankowała.

Cykl anegdot związany jest też z wielkim kardiochirurgiem, prof. Zbigniewem Religą, który swego czasu zastanawiał się nad przeszczepem serca... od szympansa. Zdesperowany pytał asystentów: Może zadzwonimy do Gucwiń- skich (dyrektorów ogrodu zoologicznego we Wrocławiu) i jakąś małpę nam załatwią?

Pionierskie czasy kardiochirurgii to także okres współpracy z ZSRR i poznawania radzieckiej myśli technicznej. Pewnego dnia do szpitala w Zabrzu przyjechała delegacja ze Wschodu z pompą serca wielkości solidnej PRL-owskiej lodówki. Ponieważ szef delegacji był człowiekiem skromnym, stwierdził tylko: "Maszina chorosza, ale dizajn płochyj".

Wiele nieprzyjemnych sytuacji powstaje, gdy lekarz wysyła pacjenta do torakochirurga. Niektórzy myślą, że to doktor od raka, a nie chirurg narządów w obrębie klatki piersiowej...



*Slash w Katowicach! Spodek oszalał [SENSACYJNE ZDJĘCIA i WIDEO]
*Hajmat, hanysy, gorole, powstania śląskie, godka! [Śląski Słownik Pojęć Kontrowersyjnych]
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Poznaj tajemnicę abdykacji papieża Benedykta XVI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!