W 2004 r. śmiertelnemu zaczadzeniu uległa czteroosobowa rodzina. K. trafił do szpitala psychiatrycznego. Pod koniec 2010 roku biegli lekarze uznali, że jest zdrowy i może opuścić placówkę psychiatryczną. Mieszkańcy ul. Kosmicznej byli przerażeni, nie chcieli, by K. wrócił do swojego mieszkania. - On lubił sobie wypić i dlatego słyszał różne głosy, które kazały mu podłożyć ogień - żalili się sąsiedzi.
70-letnia matka Pawła K. przed sądem powiedziała, że nie chce opiekować się synem. - Nie mogę pilnować syna, bo sama wymagam opieki - twierdzi kobieta. - Syn obiecał, że sprzeda to mieszkanie. Ale musi gdzieś się podziać.
Sąd biorąc pod uwagę stanowisko matki K. i opinie innych biegłych, którzy uznali, że K. bez opieki może być niebezpieczny dla otoczenia postanowili, że nadal pozostanie w placówce leczniczej zamkniętej. - Sąd nie podzielił opinii biegłych sądowych, którzy byli zdania, że K. może opuścić już placówkę - powiedział sędzia Bogusław Zając
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?